cyfranekblog@protonmail.com - rynek e-booków, czytników książek: Amazon Kindle, PocketBook, Tolino, Rakuten Kobo, Bookeen Cybook, Icarus, Nolim, Sony, TrekStor, Dibuk Saga, Nook, Onyx Boox.
Doceniasz moją twórczość? Postaw mi kawę...O północy rusza dwudniowa akcja sklepu Amazon – Amazon Prime Day 2020. W tym roku trwać będzie od 13 X do 14 X. Przeznaczona jest dla abonentów Amazon Prime. Zdecydowana większość korzyści płynących z programu członkowskiego dotyczy klientów (w przypadku amazon.de) mieszkających w RFN i Austrii. Dotyczy to głównie opłat za przesyłki, serwisu Audible, wypożyczalni Kindle Unlimited, Amazon Music Unlimited czy płatnych kanałów telewizyjnych. Ale dostęp do Amazon Prime Video oraz promocyjne zniżki na zakupy mogą dotyczyć także polskich klientów.
Wśród przecen z okazji Amazon Prime Day, znajdziemy także coś dla nas - Kindle Paperwhite 4 (źródło: amazon.de)
Kindle Paperwhite 4 za 395 PLN (zamiast 650 PLN)
Na szczęście i my możemy skorzystać z tańszych zakupów czytników Kindle. Teraz przeceniony został model Kindle Paperwhite 4 (o obniżce na Kindle Kids Edition pisałem dziś rano). Kosztuje 87,72 EUR, czyli ok. 395 PLN. Oferta jest ważna do 23:59 dnia 14 X 2020 r. Aby skorzystać z tej promocji, należy się zapisać do programu Amazon Prime choćby na miesięczny bezpłatny okres próbny. Przed naliczaniem opłat można z członkostwa zrezygnować. Pisałem o tym w tekście „Jak anulować Amazon Prime – poradnik”.
Kindle Paperwhite 4 w ofercie dla członków Amazon Prime
Kindle Paperwhite 4
(8 GB, czarny, wi-fi, bez reklam, bezpłatna wysyłka do Polski) 144,70 EUR (ok. 670 PLN)
|
|
Kindle Paperwhite 4
(32 GB, czarny, wi-fi, bez reklam, bezpośrednia wysyłka do Polski) 175,71 EUR (ok. 815 PLN)
|
Dziś zamówiony czytnik, może dotrzeć bezpośrednio na polski adres już w piątek 16 X 2020 r. (2-3 dni robocze). Sama wysyłka jest bezpłatna.
Podsumowanie zamówienia Kindle Paperwhite 4 do Polski przy aktywnym członkostwie w Amazon Prime (źródło: amazon.de)
Jaki czytnik Kindle wybrać?
Dla lepszej orientacji w ofercie Amazonu, poniżej zamieszczam porównanie parametrów bieżącej oferty czytników z rodziny Kindle z odsyłaczami do moich recenzji tych urządzeń.
|
Kindle 10 |
Kindle 10 Kids Edition |
Kindle Paperwhite 4 |
Kindle Oasis 3 |
data premiery |
2019 |
2019 |
2018 |
2019 |
moja recenzja |
nie |
|||
ekran |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta 800×600 167 ppi |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta 800×600 167 ppi |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta, 1430x1080 300 ppi |
7” (17,7 cm) E-Ink Carta, 1680×1264 300 ppi |
pamięć wewn. [GB] |
8 |
8 |
8/32 |
8/32 |
wbudowane oświetlenie |
tak (4 LED) |
tak (4 LED) |
tak (5 LED) |
tak (25 LED) |
regulowana temperatura barwowa |
nie |
nie |
nie |
tak |
fizyczne przyciski zmiany stron |
nie |
nie |
nie |
tak |
wodoodporność |
nie |
nie |
tak |
tak |
audio |
tak (BT) |
tak (BT) |
tak (BT) |
tak (BT) |
procesor [GHz] |
1 |
1 |
1 |
1 |
rozmiary [mm] |
160×113×8,7 |
160×113×8,7 |
167×116×8,18 |
159×141×3,4–8,3 |
masa [g] |
174 |
174 |
182 |
188 |
kolor obudowy |
czarny, biały |
czarny |
czarny, niebieski |
grafitowy, złoty |
dodatkowe cechy |
|
firmowa okładka w zestawie, dwa lata gwarancji „zero stresu”, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego |
płaski front |
płaski front, żyroskop, opcja łączności 4G, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego |
cena w amazon.de (wersja bez reklam) |
(ok. 400 PLN) |
(ok. 480 PLN) |
(ok. 625 PLN) |
(ok. 1000 PLN) |
Poradnik dla tych, co pierwszy raz
Dla tych, którzy do tej pory rzadko robili zakupy w niemieckim oddziale Amazonu, przygotowałem krótki poradnik:
- sklep wysyła zakupy o wartości od 39 EUR na polski adres bez dodatkowych opłat za wysyłkę;
- do Polski wciąż wysyłane są nie wszystkie czytniki Kindle (np. Oasis 3, Kindle Kids Edition, Kindle Paperwhite 4 z niebieską obudową, wersja z reklamami). Można je jednak samodzielnie kupić i przesłać przez pocztowego pośrednika, co opisałem w poradniku „Jak kupić Kindle Oasis 2 z dostawą do Polski”. Można też wybrać dostawę do paczkomatu lub punktu odbioru osobistego na terenie RFN (wygodna opcja jeśli ktoś mieszka blisko granicy);
- dane do logowania w amerykańskim Amazonie czy europejskich oddziałach (w tym amazon.de) są takie same;
- ceny podane w sklepie mają uwzględnioną niemiecką stawkę VATu. Po podaniu polskiego adresu dostawy, cena zostanie przeliczona wg polskiej (wyższej) stawki. Dlatego wartość zakupów w koszyku będzie inna niż na sklepowej stronie danego produktu;
- w Amazonie można płacić polskimi kartami płatniczymi. Do zakupów w amazon.de najlepiej użyć karty rozliczanej w EUR. Można także korzystać z najzwyklejszej karty złotówkowej. Również wtedy (zazwyczaj) lepiej wybrać płatność w EUR i pozwolić, aby to bank dokonał przewalutowania. Można także płacić przez polskiego pośrednika – przelewy24. W takim przypadku od razu dokonujemy płatności w PLN (ale cena np. Kindle Paperwhite 4 może być ok. 10-20 zł wyższa niż przy płatności kartą Revolut);
- przeliczenie cen czytników podaję orientacyjnie. Ostatecznie to od kursu euro i opłat w naszym banku zależy sposób przeliczenia na złotówki;
- zdecydowanie nie polecam definiowania i dokonywania płatności przez obciążenie polskiego konta prowadzonego w euro. Obciążenie (SEPA) generowane przez Amazon nie robi wrażenia na polskich bankach. Wiele osób zgłaszało kłopoty z tym sposobem płatności;
- obciążenie karty płatniczej następuje po wysłaniu paczki z zamówieniem. Przy pierwszym zakupie w Amazonie, karta płatnicza może być chwilowo obciążona kwotą 1 EUR (która zostanie zwrócona po kilku dniach). W przypadku płatności przez przelewy24, kwota w złotówkach pobierana jest od razu.
Odsyłacze do sklepu, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon
Jutro rusza Amazon Prime Day, ale już teraz wprowadzane są niektóre związane z tą akcją promocje. Jedną z nich objęto czytnik Kindle Kids Edition, czyli Kindle 10 z firmową okładką w zestawie (dostępne są cztery różne wzory). Ten model może działać w trybie „dziecięcym” jak i zupełnie zwyczajnie, jak każdy inny Kindle 10. Kupując go otrzymujemy także „2 lata gwarancji bez zmartwień” (obejmuje ona oficjalnie także zbity ekran). Czytnik testowałem i recenzowałem wiosną tego roku. Zainteresowanych szczegółami zapraszam do lektury tekstu „Kindle 10 Kids Edition – RECENZJA czytnika, który DZIECI się nie boi”.
Kindle Kids Edition kosztuje teraz 53,59 EUR (źródło: amazon.de)
Czytnik Kindle Kids Edition nie jest wysyłany do Polski. Aby skorzystać z tej promocji (zniżka 50 EUR) należy najpierw zgłosić się do Amazon Prime. Pierwsze 30 dni jest bezpłatne, można też zrezygnować przed upływem tego okresu, zanim zacznie się naliczać opłata. Pisałem o tym w tekście „Jak anulować Amazon Prime – poradnik”.
Zdecydowana większość korzyści płynących z Amazon Prime, nie jest dostępna dla klientów z Polski (źródło: amazon.de)
Drugim etapem jest zamówienie przez pośrednika pocztowego Mailboxde. Ten sposób zamawiania testowałem wielokrotnie i jest sprawdzony. Opisałem go szczegółowo w tekście „Jak kupić Kindle Oasis 2 z dostawą do Polski”. W skrócie – zamawiamy na niemiecki adres, płacimy za pośrednictwo ok. 11 EUR i otrzymujemy przesyłkę do Polski.
Podsumowanie zamówienia Kindle Kids Edition ze zniżką Amazon Prime (źródło: amazon.de)
Czytnik kosztuje teraz 53,59 EUR (ok. 240 PLN), ale po doliczeniu kosztów pośrednika (ok. 11 EUR) wartość zamówienia powinna wynosić ok. 300 PLN. To i tak bardzo dobra cena za Kindle 10 z firmową okładką i dwuletnią gwarancją obejmującą ekran.
Czekać czy kupować?
Czy będzie lepsza oferta? Na Kindle Kids Edition zapewne nie. Ale podobnej obniżki (o 50 EUR) możemy się także spodziewać w przypadku Kindle Paperwhite 4. Wtedy koszt zakupu tego czytnika to ok. 425 PLN (zamiast regularnej ceny 650 PLN). Trzeba jeszcze chwilę poczekać. Promocja może być włączona dziś lub najpóźniej jutro.
Jaki czytnik Kindle wybrać?
Dla lepszej orientacji w Ofercie Amazonu, poniżej zamieszczam porównanie parametrów bieżącej oferty czytników z rodziny Kindle.
|
Kindle 10 |
Kindle 10 Kids Edition |
Kindle Paperwhite 4 |
Kindle Oasis 3 |
data premiery |
2019 |
2019 |
2018 |
2019 |
moja recenzja |
nie |
|||
ekran |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta 800×600 167 ppi |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta 800×600 167 ppi |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta, 1430x1080 300 ppi |
7” (17,7 cm) E-Ink Carta, 1680×1264 300 ppi |
pamięć wewn. [GB] |
8 |
8 |
8/32 |
8/32 |
wbudowane oświetlenie |
tak (4 LED) |
tak (4 LED) |
tak (5 LED) |
tak (25 LED) |
regulowana temperatura barwowa |
nie |
nie |
nie |
tak |
fizyczne przyciski zmiany stron |
nie |
nie |
nie |
tak |
wodoodporność |
nie |
nie |
tak |
tak |
audio |
tak (BT) |
tak (BT) |
tak (BT) |
tak (BT) |
procesor [GHz] |
1 |
1 |
1 |
1 |
rozmiary [mm] |
160×113×8,7 |
160×113×8,7 |
167×116×8,18 |
159×141×3,4–8,3 |
masa [g] |
174 |
174 |
182 |
188 |
kolor obudowy |
czarny, biały |
czarny |
czarny, niebieski |
grafitowy, złoty |
dodatkowe cechy |
|
firmowa okładka w zestawie, dwa lata gwarancji „zero stresu”, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego |
płaski front |
płaski front, żyroskop, opcja łączności 4G, zamówienie do Polski przez pośrednika pocztowego |
cena w amazon.de (wersja bez reklam) |
(ok. 400 PLN) |
(ok. 480 PLN) |
(ok. 625 PLN) |
(ok. 1000 PLN) |
Poradnik dla tych, co pierwszy raz
Dla tych, którzy do tej pory rzadko robili zakupy w niemieckim oddziale Amazonu, przygotowałem krótki poradnik:
- sklep wysyła zakupy o wartości od 39 EUR na polski adres bez dodatkowych opłat za wysyłkę;
- do Polski wciąż wysyłane są nie wszystkie czytniki Kindle (np. Oasis 3, Kindle Kids Edition, Kindle Paperwhite 4 z niebieską obudową). Można je jednak samodzielnie kupić i przesłać przez pocztowego pośrednika, co opisałem w poradniku „Jak kupić Kindle Oasis 2 z dostawą do Polski”. Można też wybrać dostawę do paczkomatu lub punktu odbioru osobistego na terenie RFN (wygodna opcja jeśli ktoś mieszka blisko granicy);
- dane do logowania w amerykańskim Amazonie czy europejskich oddziałach (w tym amazon.de) są takie same;
- ceny podane w sklepie mają uwzględnioną niemiecką stawkę VATu. Po podaniu polskiego adresu dostawy, cena zostanie przeliczona wg polskiej (wyższej) stawki. Dlatego wartość zakupów w koszyku będzie inna niż na sklepowej stronie danego produktu;
- w Amazonie można płacić polskimi kartami płatniczymi. Do zakupów w amazon.de najlepiej użyć karty rozliczanej w EUR. Można także korzystać z najzwyklejszej karty złotówkowej. Również wtedy (zazwyczaj) lepiej wybrać płatność w EUR i pozwolić, aby to bank dokonał przewalutowania. Można także płacić przez polskiego pośrednika – przelewy24. W takim przypadku od razu dokonujemy płatności w PLN (ale cena np. Kindle Paperwhite 4 może być ok. 10-20 zł wyższa niż przy płatności kartą Revolut);
- przeliczenie cen czytników podaję orientacyjnie. Ostatecznie to od kursu euro i opłat w naszym banku zależy sposób przeliczenia na złotówki;
- zdecydowanie nie polecam definiowania i dokonywania płatności przez obciążenie polskiego konta prowadzonego w euro. Obciążenie (SEPA) generowane przez Amazon nie robi wrażenia na polskich bankach. Wiele osób zgłaszało kłopoty z tym sposobem płatności;
- obciążenie karty płatniczej następuje po wysłaniu paczki z zamówieniem. Przy pierwszym zakupie w Amazonie, karta płatnicza może być chwilowo obciążona kwotą 1 EUR (która zostanie zwrócona po kilku dniach). W przypadku płatności przez przelewy24, kwota w złotówkach pobierana jest od razu.
Odsyłacze do sklepu, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon
Ukazała się kolejna aktualizacja oprogramowania wewnętrznego czytników Tolino. Objęto nią (póki co?) najnowsze modele: Tolino Epos 2, Tolino Vision 5, Tolino Page 2 oraz Tolino Shine 3. Nowy firmware datowany jest na 25 IX 2020 r. i oznaczono go numerem 14.0.0. Starsze modele (poza pierwszym) pozostawiono na poziomie poprzedniej aktualizacji (13.2.1). Do tej pory Tolino aktualizowało wszystkie swoje czytniki do najnowszej wersji programowania (poza pierwszym Tolino Shine). Można się więc spodziewać, że i tym razem ta praktyka zostanie zachowana, trzeba tylko chwilę poczekać. Niestety ostatnio ta „chwila” oznaczała nawet kilka miesięcy i sporo utrapień dla użytkowników. Być może dlatego tym razem nowe funkcje oznaczono jako testowe, jako wersja „beta”.
Nowsze czytniki Tolino otrzymały firmware 14.0.0
Nowe oprogramowanie czytników Tolino zapowiada raczej niż wprowadza nowe funkcje. Z jednej strony słabo to świadczy o firmie, która znowu wprowadza na rynek niesprawdzone do końca oprogramowanie. Z drugiej to dobrze, bo jasno komunikuje się użytkownikom, że nie przetestowano dobrze nowości i coś może nie działać jak trzeba – i faktycznie nie działa niestety.
Nowe funkcje oznaczone są jako "beta", można je włączyć w sekcji „Reading settings” ustawień czytnika
Nowe funkcje można włączyć w menu Settings/Reading settings. Umieszczono tam dwa przełączniki, które aktywują ustawienia „Tolino reading experience (beta)”. Jak sama nazwa wskazuje, zmiany dotyczą głównie sposobu wyświetlania tekstu. Osobno można je włączyć dla plików chronionych zabezpieczeniem LCP i dla pozostałych plików.
Nowości
Najważniejszą nowością jest przeprojektowanie menu odpowiedzialnego za sposób wyświetlania tekstu e-booka. Dodano też nowe funkcje. Ikona AA odpowiadająca za wejście do tych ustawień została zepchnięta w prawy dolny róg, co uważam za słabą decyzję. Niby dlaczego jest w kąciku, zamiast na górze ekranu, obok ikonki regulacji oświetlenia i zgłaszania błędów?
Stare (po lewej) i nowe (po prawej) menu formatowania tekstu e-booka
Samo menu ustawień tekstu wygląda dobrze i zawiera trzy sekcje dotyczące czcionki (Font), rozkładu tekstu (Layout) oraz ustawień przycisków i wyłączania czytnika (Reading). Fajną nowością jest możliwość płynnego pogrubienia czcionki (Weight). Takie rozwiązanie od dawna sprawdza się w czytnikach Kobo. Druga nowość to opcja zwiększenia odstępu między literami (Tracking). Trzecia nowa opcja nazywa się „Word spacing” i powinna zwiększać odstęp między wyrazami.
Jedna z nowych funkcji - pogrubianie czcionki (ekran po lewej) także dla krojów samodzielnie zainstalowanych przez użytkownika (oryginalna czcionka na ekranie po prawej)
Aktualizację można pobrać bezprzewodowo od razu do czytnika (OTA) lub wykonać ją samodzielnie przy użyciu pobranego ze strony producenta: https://mytolino.de/software-updates/.
Problemy
Oprogramowanie w wersji 14.0.0 testowałem na czytniku Tolino Vision 5. Podczas czytania oraz sprawdzania nowych funkcji, napotkałem sporo błędów. Póki co, nie włączam nowych opcji, ponieważ wtedy czytnik gubi strony podczas czytania. Wśród pozostałych uciążliwych usterek mogę wskazać:
- występowanie błędu oprogramowania, które wymaga restartu czytnika;
- błędne wyświetlanie polskich znaków w spisie treści i tytułach książek w biblioteczce;
- błędne wyświetlanie polskich znaków przy wyborze „czcionki wydawcy”;
- ociężałe kartkowanie e-booka;
- kłopoty z synchronizacją konta w księgarni z czytnikiem.
Tolino może mieć kłopoty z wyświetlaniem polskich znaków przy wyborze opcji „Publisher's font”
Podsumowanie
Nowości wprowadzone w nowym oprogramowaniu Tolino są całkiem ciekawe i przybliżają je do możliwości oferowanych w oprogramowaniu czytników Kobo. Jednak czytniki Tolino z oprogramowaniem w wersji 14.0.0 zachowują się niestabilnie i błędnie wyświetlają polskie e-booki. Błędy, jakie ja zauważyłem w Tolino Vision 5, zgłaszają też na forach niemieccy czytelnicy. Nie zachęcam więc do instalowania tej wersji, przynajmniej na razie.
Bardzo lubię „klasyczne” angielskie sielskie wiejskie kryminały. Może niekoniecznie z panną Marple (Agatha Christie), ale raczej z nadinspektorem Barnaby'm (Caroline Graham) czy Verą Stanhope (Ann Cleeves). Moje zamiłowania nawet skłoniły mnie do sięgnięcia po lekturę w rodzaju perypetii Agathy Raisin (M. C. Beaton), choć tym akurat się specjalnie nie chwalę. Kolejną klasykę gatunku, a mianowicie przygody księdza Browna (G. K. Chestertona), znam tylko z całkiem udanej adaptacji serialowej, a to z powodu totalnej porażki w zetknięciu z inną jego powieścią - „Człowiek, który był Czwartkiem”.
Miejsce zbrodni, zapewne po wydaniu książki wzbogacone o stosowne napomnienie ;)
W tego rodzaju literaturze bawi mnie granie schematami, rysowanie wyraźnych charakterów postaci będących podporami lokalnej społeczności tudzież trochę angielskiego humoru. A i sama atmosfera wsi angielskiej jest dla mnie także pociągająca, co zaszczepił we mnie weterynarz z Yorkshire (James Herriot). Otóż tego wszystkiego mniej lub więcej można się spodziewać po recenzowanej książce zatytułowanej „Śledztwo od kuchni czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie (z podtekstem kulinarnym)” Karoliny Morawieckiej. Przynajmniej teoretycznie.
Restauracja „Herbova” - miejsce pracy ofiary
Różnica między „oryginałami” a polską wersją polega głównie na tym, że autorka stara się te (przynajmniej niektóre) „ograne” schematy przelać na polską rzeczywistość. A dokładnie podkrakowską, ponieważ zamieszkała była w Wielmoży położonej ponad 20 km na północ od Krakowa i tam też umieściła akcję książki. Autorka sięga garściami po dokonania klasyków angielskiego (głównie) kryminału i wcale się tego nie wstydzi. Wręcz to podkreśla i zaprasza czytelnika (takiego oczytanego głównie, ale nie tylko) do intelektualnej zabawy w odkrywanie zapożyczeń i przy okazji też tożsamości mordercy.
„Śledztwa od kuchni” zaczyna się w Wielmoży
W sumie wyszło moim zdaniem nieźle. Aż z tego wszystkiego pojechałem dziś do Wielmoży oraz na miejsce zbrodni (zamek Pieskowa Skała) by sprawdzić, czy jest tam bezpiecznie. I nawet porozmawiałem w Wielmoży chwilę z panem, którego spokojnie można sportretować w książce. Co prawda pytałem go tylko o drogę (lepiej przez las, czy asfaltówką?), ale skoro dzierżył w ręku siekierę to sami rozumiecie...
Pobliska Skała znana jest m.in. z wciąż funkcjonującej, cenionej lokalnej mleczarni, smogu w zimie oraz apteki prowadzonej drzewiej przez męża Karoliny Morawieckiej ;)
Jedyne, co mi zazgrzytało w realiach, to na pewno wspomnienie o dziennikarzach, którzy mogli przyjechać z Wolbromia czy nawet ze Skały (czy odwrotnie). Aż zacząłem szukać, czy faktycznie jakieś gazety tam wychodzą (jak to bywało normalnie na angielskiej prowincji). Jakoś nic nie znalazłem. To mi uświadomiło, że w kilku innych miejscach „Śledztwa od kuchni” zabrakło mi takich bardziej lokalnych uwarunkowań. Ale z drugiej strony „realia” opisywane w angielskich kryminałach pewnie też nie były realne w 100%.
Kiedy w Skale nie dzieje się nic, zawsze można na Rynku połapać Pokemony
Książkę polecam osobom lubiącym kryminały takie bardziej „wakacyjne” bez drastycznych opisów i z wieloma nawiązaniami do starszej czy też młodszej klasyki gatunku. Swoją drogą, zasmucające, że wspomniane przeze mnie wyżej (poniekąd bardzo dobre) książki są obecnie niedostępne w wersji elektronicznej. Porażka!
„Śledztwo od kuchni czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie (z podtekstem kulinarnym)” Karoliny Morawieckiej
E-book „Śledztwo od kuchni czyli klasyczna powieść kryminalna o wdowie, zakonnicy i psie (z podtekstem kulinarnym)” Karoliny Morawieckiej oferuje m.in. księgarnia Ebookpoint czy LitRes (w LitRes podając kod 10CYFR przy zakładaniu konta – zakładka „Kupon” – można otrzymać 10 PLN zwrotu za zakupy o wartości 20 PLN).
Seria przygód Karoliny Morawieckiej, wdowy po farmaceucie ze Skały:
Działania podjęte przeciw wirusowi z Wuhanu stały się przyczyną załamania systemu dostaw z chińskich fabryk. Ten problem dotknął także Amazon. Zapewne z tego powodu tegoroczny Prime Day w Amazonie został przesunięty z lipca na październik. Amazon podał już oficjalnie, że nowa data to 13-14 października 2020 r.
Amazon Prime Day (źródło: amazon.de)
Aby skorzystać ze specjalnych ofert w tych dniach, trzeba się przyłączyć (choć na chwilę) do programu Amazon Prime. Dopóki nie ma sklepu amazon.pl, korzyści płynące z członkostwa są dla nas bardzo ograniczone. W ramach comiesięcznej opłaty wnoszonej na rzecz np. amazon.de, klienci sklepu mogą liczyć m.in. na bezpłatne dostawy, zwroty czy dostęp do specjalnych promocji. Nie ma polskiego Amazonu, więc nas to nie obejmuje. Program Prime działa dla klientów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, ZEA, Hiszpanii, Singapurze, Holandii, Meksyku, Luksemburgu, Japonii, Włoszech, RFN, Francji, Chinach, Kanadzie, Belgii, Austrii, Australii oraz po raz pierwszy w tym roku – Brazylii i Turcji. Do Polski dostawy są wciąż bezpłatne przy wartości zakupów od 39 EUR.
Echo Studio - jedna z tegorocznych premier urządzeń firmowanych przez Amazon (źródło: amazon.de)
Prime Day to okazja do promocji cenowych, głównie produktów firmowanych przez Amazon i wiążących klientów z ekosystemem firmy. Znamienne, że kilka dni temu ogłoszono premierę nowych wersji wielu urządzeń zintegrowanych z asystentką głosową Alexa:
- Amazon Echo Dot;
- Amazon Echo Studio;
- Amazon Echo Show.
W Echo Show połączono głośnik Echo z tabletem (źródło: amazon.de)
Działanie tych urządzeń polega głównie na słuchaniu i reagowaniu na plecenia głosowe wydawane przez domowników. Można w ten sposób np. dokonywać różnych zakupów czy uruchamiać amazonowe usługi. Produkty te nie są jednak wysyłane do Polski. Przy okazji prezentowania wspomnianych wyżej nowości spod znaku Amazonu, nie pokazano jednak nowego modelu czytnika Kindle.
Aby korzystać z promocji, trzeba choć na chwilę przystąpić do programu Prime (źródło: amazon.de)
Promocje w dniach 13-14 X będą dostępne do uczestników programu Prime. Aby z nich skorzystać, trzeba się przyłączyć. Na początku otrzymujemy miesięczny bezpłatny okres testowy (zazwyczaj jeśli ktoś wcześniej z niego nie korzystał). Potem członkostwo jest płatne. Przy opłatach miesięcznych to koszt 7,99 EUR, a płacąc za cały rok z góry, miesięczny dostęp kosztuje 5,75 EUR. Warto pamiętać o anulowaniu subskrypcji przed upływem 30 dni. Polecam wpis „Jak anulować Amazon Prime – poradnik”. Przystępując do programu Prime my akurat możemy korzystać z Amazon Prime Video (są tu także polskie wersje językowe). To może być jeden z argumentów za wykupieniem abonamentu na dłuższy czas.
Póki co, oferty dla członków programu Prime obejmują urządzenia odnowione (źródło: amazon.de)
Amerykańska centrala już wychodzi z ofertami dla członków programu. Na przykład proponuje teraz 30 USD zniżki na odnowione czytniki Kindle 10. W niemieckim Amazonie podobnie. Na przykład (niewysyłany do Polski) odnowiony tablet Fire HD można teraz kupić ponad 50 EUR taniej. Wersja z 32 GB pamięci wewnętrznej kosztuje 78,95 EUR (zamiast 131,59 EUR).
Ale czego my możemy się spodziewać?
Trudno powiedzieć na co możemy liczyć, ale w zeszłym roku czytniki Kindle Paperwhite 4 można było kupić za ok. 390 PLN, a Kindle 10 za ok. 240 PLN. Aby się przekonać, jak będzie w tym roku, musimy poczekać niecałe dwa tygodnie...
W 2016 roku pisałem o aplikacji wyświetlającej opisy książek na czytnikach PocketBook. Narzekałem ogólnie, że czytniki nie oferują jednej z podstawowych cech książek papierowych: krótkiego wprowadzenia, zarysu treści czy numeracji tomów w danej serii. Niniejszy poradnik jest aktualizacją tego wpisu sprzed czterech lat.
Dodatkowe dane o e-booku w czytniku PocketBook
Teraz funkcja pokazująca metadane jest obecna na stałe w oprogramowaniu czytników PocketBook. Podobne rozwiązanie znajdziemy także w urządzeniach marki Kobo oraz Bookeen. Ale problem wciąż pozostaje. Aby czytnik wyświetlał informacje o książce, musi mieć z czego je odczytać. Niestety, wciąż nie pamiętają o tej prostej rzeczy nasi wydawcy, tudzież firmy dokonujące konwersji książek do wersji elektronicznej. Większość e-booków, które mam z polskich księgarń, nie zawiera żadnych dodatkowych danych (poza tytułem, autorem i językiem wydania), które uważam za istotne. Brakuje przede wszystkim informacji o serii, z której pochodzi dany tom. Słabo...
Metadane mogą być nie tylko niekompletne, ale też błędne
Metadane – w czym problem?
Zróżnicowanie polskiego rynku e-booków jest być może jedną z przyczyn, dlaczego brak jest jednolitego podejścia do wydań elektronicznych. Poszczególne wydawnictwa tworzą wersje elektroniczne swoich publikacji w bardzo różny sposób. Odmiennie podchodzą do opisu e-booka w metadanych... lub do jego braku. Rynki zmonopolizowane przez Amazon (księgarnia plus powiązane z nią czytniki) mają akurat pod tym względem lepszą sytuację. Na szczęście można opisy książek samodzielnie uzupełnić korzystając np. z odpowiedniej opcji programu Calibre. Oczywiście, najlepiej, gdyby to robiły wydawnictwa i firmy dokonujące konwersji do e-booków, ale z braku laku...
Informacja w czytniku Kindle na temat książki pochodzącej z Amazonu
Calibre – wtyczka lubimyczytac.pl
Calibre to bezpłatny program, który wykorzystywany jest do szeroko pojętego zarządzania e-bookami. Poza katalogowaniem i konwertowaniem między różnymi formatami, może także służyć do uzupełniania informacji o książce – metadanych. W menu calibre jest nawet wyodrębniona opcja „Edytuj metadane”.
Opcja edycji metadanych jest umieszczona w głównym pasku menu programu Calibre
Metadane można wpisywać ręcznie lub korzystając z specjalnych wtyczek. Ja do uzupełniania informacji o książce korzystam z wtyczki, która pobiera metadane z serwisu lubimyczytac.pl. Wtyczkę można pobrać z forum.eksiazki.org (wątek „Plugin - pobieranie metadanych z lubimyczytac.pl nowy wątek”). Ostatnia wersja z września 2020 roku, nosi numer 2.0.45 i została przygotowana przez Becky pod kątem zgodności z Calibre w wersji 5.0. Wtyczkę instalujemy w sposób następujący:
- pobieramy plik LubimyCzytac.zip z forum.eksiazki.org;
- wchodzimy w ustawienia Calibre (Ustawienia/Zmień ustawienia calibre);
- wybieramy menu „Wtyczki” a następnie „Wczytaj wtyczkę z pliku”;
- wskazujemy plik LubimyCzytac.zip zapisany na dysku i akceptujemy instalację;
- restartujemy Calibre.
Okno edycji metadanych w Calibre z danymi dla książki prosto z księgarni
Po zainstalowaniu, w programie Calibre wybieramy książkę (najlepiej w pliku EPUB), której opis chcemy uzupełnić i wskazujemy ikonę menu „Edytuj metadane”. Odszukujemy w serwisie lubimyczytac.pl tę samą książkę. W adresie URL strony z opisem książki, znajduje się jej numer w bazie serwisu.
Numer książki w bazie serwisu lubimyczytac.pl znajduje się w adresie URL strony z daną publikacją (źródło: lubimyczytac.pl)
Należy użyć tego numeru w polu „Identyfikatory” okna otwartego w Calibre. Zobaczmy to na konkretnym przykładzie:
- adres książki (np. „Mikołajek” René Goscinny'ego i Jean-Jacquesa Sempé) ma adres https://lubimyczytac.pl/ksiazka/226915/mikolajek;
- potrzebny nam numer uzyskany z powyższego adresu to 226915;
- wpisujemy go w polu „Identyfikatory” okna „Edycja metadanych” w taki sposób: lubimyczytac:226915;
- wybieramy „Pobierz metadane”;
- zatwierdzamy znalezioną pozycję (lub wybieramy najodpowiedniejszą z wielu wyświetlonych);
- wskazujemy okładkę, która nam odpowiada (ja zostawiam tę z oryginalnego pliku);
- potwierdzamy dodanie informacji o książce;
- kopiujemy e-booka do pamięci czytnika (może trzeba będzie dokonać konwersji na format akceptowany przez czytnik, na przykład w Kindle).
Wpis w oknie edycji metadanych programu Calibre dla książki „Mikołajek”
To powinno zakończyć postępowanie dla książek, które nie otrzymały opisów od wydawcy. Bywa, że te opisy są błędne, wtedy także wtyczka może się przydać. Jednak nie wszystkie czytniki pokażą to, co zostało wprowadzone do e-booka przez wydawnictwo czy przez nas w Calibre.
Metadane dopisane przez wtyczkę lubimyczytac.pl
Metadane są wyświetlane w programie Calibre (na dole ekranu) po wybraniu tytułu z biblioteczki
A co jeśli metadane się nie pokazują?
Jeśli Calibre nie osadza automagicznie dodanych wcześniej metadanych w czasie kopiowania e-booka do pamięci naszego czytnika, można samodzielnie to zrobić wcześniej. Służy do tego wtyczka „Osadź metadane” i jest częścią aplikacji. Można ją znaleźć w menu ustawień Calibre i łatwo dodać do paska narzędzi. W tym celu trzeba wybrać opcję „Paski narzędzi i menu”.
Edycja pasków narzędzi z menu ustawień Calibre
Mamy tam opcję zmiany głównego paska narzędzi jak i tego, który się wyświetla po podłączeniu czytnika. Myślę, że w obydwu warto dodać opcję osadzania metadanych. Wtyczkę „Osadź metadane” trzeba znaleźć w oknie po lewej („Dostępne polecenia”) i zieloną strzałką przenieść ją do okna po prawej („Obecne polecenia”). Zielone strzałki po prawej stronie okna ustawień pozwalają przesuwać dodaną wtyczkę w miejsce, gdzie będzie wyświetlana na pasku programu.
Dodawanie wtyczki „Osadź metadane” do paska narzędzi
Po zatwierdzeniu ustawień, wtyczka będzie widoczna na pasku narzędzi zarówno przy podłączonym czytniku jak i bez niego. Wybierając ją, można będzie na pewno dodać metadane do wybranego pliku e-booka, bez przesyłania pliku do czytnika i bez konwersji.
Wtyczka „Osadź metadane” dodana do paska narzędzi
Metadane w czytnikach
Z przetestowanych przeze mnie najpopularniejszych marek czytników, tylko PocketBooki spisują się na medal.
Widok „informacji o książce” w czytniku PocketBook InkPad 3 przed (ekran po lewej) i po (ekran po prawej) edycji metadanych dla danego pliku
Przy każdej książce wyświetlonej w czytnikowej biblioteczce, można wybrać opcję podglądu szczegółowych informacji, w tym informacji o numeracji poszczególnych tomów w serii. Do tego poszczególne serie są nawet wyświetlane w PocketBooku jako osoba opcja sortowania biblioteczki. Słabiej wyglądają pod tym względem czytniki Kobo i Bookeen, tu informacje są wyświetlane poprawnie, ale brakuje numeracji serii.
Czytniki PocketBook potrafią wyświetlać książki pogrupowane seriami, o ile mają one w plikach poprawne metadane
Numer tomu danej serii wyświetlany jest także w biblioteczce PocketBooka pod tytułem konkretnej książki
Gorzej jest w Kindle. Informacje w tych czytnikach są dostępne domyślnie tylko dla książek zakupionych w Amazonie. Można się z nimi zapoznać dopiero po otwarciu e-booka (opcja „About This Book” w menu). Jeśli książka pochodzi z innego źródła, wtedy nici z opisu. Zamiast tego, jesteśmy na przykład odsyłani do firmowej księgarni. Można jednak skorzystać w tym przypadku z protezy oferowanej przez Calibre w opcjach konwersji plików. Ja stosuję konwersję z formatu EPUB do AZW3.
Zaznaczenie pola sortowania przy konwersji, powinno pomóc w prawidłowym porządkowaniu e-booków w czytniku Kindle
Otóż da się wkleić informacje pobrane z lubimyczytac.pl, na samym początku książki. Wtedy co prawda nie użyjemy opcji dostępnej w czytniku, ale potrzebną informację jednak znajdziemy w przygotowanym przez nas pliku. W tym celu trzeba zaznaczyć opcję „Wstaw metadane jako stronę na początku książki” w opcji „Wykrywanie struktury” ustawień konwersji plików.
Przygotowując plik do konwersji, trzeba pamiętać o wstawieniu metadanych na początek treści e-booka
Po zapisaniu pliku w Calibre, można go wysłać do pamięci czytnika. Pierwsze strony tekstu powinny wyglądać jak na poniższym zrzucie ekranu.
Informacje o książce dopisane do pliku e-booka przygotowanego na czytnik Kindle
Osoby korzystające tylko z czytnika Kindle (lub innego, który nie obsługuje informacji o seriach) mogą także modyfikować tytuł książki tak, aby zawierał potrzebne informacje. W tym celu trzeba skonfigurować opcję „Panel kontrolny metadanych” w ustawieniach programu Calibre. Należy dodać wpis „{series}{series_index:0>2s| - | - }{title}” w szablonie generowania tytułu nowego pliku.
Okno „Panel kontrolny metadanych” z wpisem generującym dodawanie numeru tomu w serii podczas konwersji na format AZW3
Po dokonaniu konwersji i skopiowaniu pliku w formacie AZW3 do pamięci czytnika Kindle, tytuł będzie zawierał informację o serii i numeracji danego tomu. Dane zostaną automagicznie pobrane z wcześniej wypełnionego okna z metadanymi.
E-book w formacie AZW3 ze zwykłymi metadanymi (ekran u góry) oraz z dodanym automatycznie wpisem na temat kolejności w serii (ekran u dołu) w czytniku Kindle
Najsłabiej wypadają czytniki Tolino, ponieważ nie mają wspomnianej opcji (wyświetlają tylko tytuł i autora), natomiast w inkBookach niby odpowiednia opcja jest, lecz działa błędnie. Tu też można więc skorzystać ze sposobu opisanego powyżej dla czytników Kindle.
Podsumowanie
Po czterech latach od wspomnianego już wpisu, wciąż mogę powtórzyć: szkoda, że jako klienci kupujący czytniki i elektroniczne książki nie otrzymujemy tak oczywistej (?) funkcjonalności jak informacja o książce (zawarta w pliku). Jeśli ktoś lubi czytać opisy książek, które ma w swoim księgozbiorze, to w przypadku polskich e-booków szanse na to są wciąż niewielkie. Przedstawiony przeze mnie przepis, przynajmniej częściowo rozwiązuje problem w PocketBookach, Kobo i Bookeenach. Ale czy powinniśmy sami poprawiać pliki, gdy kupujemy książkę w księgarni?
Program Calibre można pobrać stąd: https://calibre-ebook.com/download
Wtyczkę lubimyczytac.pl można pobrać stąd: http://forum.eksiazki.org/calibre-f164/plugin-pobieranie-metadanych-z-lubimyczytac-pl-nowy-watek-t15548.html
Nie jestem wielkim zwolennikiem Netfliksa, ale jest to niezaprzeczalnie fenomen rynku usług elektronicznych. I bez dwóch zdań można w jego przypadku użyć ulubionego stwierdzenia autora recenzowanej książki, że także polscy „użytkownicy to pokochali”. Mowa tu o książce zatytułowanej „Netflix. To się nigdy nie uda” autorstwa Marca Randolpha. napisana nie przez byle kogo, bo Marc Randolph był także współzałożycielem tej firmy.
Marc Randolph „Netflix. To się nigdy nie uda”
Dziś Netflix jest synonimem abonamentowej wypożyczalni, opartej na automatycznym ściąganiu pieniędzy co miesiąc z karty użytkownika. Według tego, co pisze autor, to on był też pomysłodawcą obciążania klientów właśnie w ten sposób, a więc nie dlatego, że się na coś zgodzili, lecz tego nie odmówili. Efektem są rosnące obroty wielu firm stosujących ten sam chwyt, ale i raz po raz wylewane żale osób, które zapomniały wyłączyć jakąś usługę podpiętą „promocyjnie” do ich konta. W książce opisana jest znamienna scena, w której drugi z założycieli Netfliksa twierdzi, że takie postępowanie jest nieetyczne. Ale wątpliwości mijają, gdy dochodzi do konstatacji, że tak firma będzie ściągać pieniądze szybciej, łatwiej i więcej. i w sumie o tym jest ta opowieść jak dla mnie.
„– Nie możesz po prostu naliczać komuś opłaty, nie pytając o zgodę – oznajmił Reed. – To totalnie nieetyczne.
– Ale totalnie normalne – przekonywałem. – Nie zamówiłeś nigdy subskrypcji jakiegoś magazynu?
– Nie podoba mi się to.
– Mają szansę dostać coś zupełnie za darmo – ciągnąłem. – A my mamy szansę na złapanie ich na haczyk. Coś za coś. Od samego początku znają zasady.
– Może zapomną.
– Słuchaj, jeśli oferta podobała im się na tyle, żeby podać nam numer karty kredytowej, są szanse, że polubią nas na tyle, by pozwolić nam go zachować.”
Marc Randolph „Netflix. To się nigdy nie uda”
Autor w kółko pisze o „kulturze startupów” tak, jakby to było niebywałe osiągnięcie społeczno-ekonomiczne. Raz po raz podkreśla, jak pięknie jest pracować od świtu do wieczora w nowopowstałej firmie, nie dbając o dni wolne, urlopy, właściwą dietę czy rodzinę. Co prawda autor próbuje dbać o swoją rodzinę, ale jak to bywa we prywatnych firmach – założycielowi i współwłaścicielowi jakoś to łatwiej przychodzi. Choćby z tego powodu, że to on decyduje o siedzibie firmy w pobliżu swojego domu, tudzież trudno go wylać z roboty bo na przykład sobie wziął wolne w niewłaściwym momencie. Ale nawet zwalnianie pracowników wydaje się w tej książce sukcesem. Może nie akurat sukcesem pracowników, którzy zostali ściągnięci podczas zakładania Netfliksa z innych firm, w których dobrze zarabiali. Może akurat nie tych pracowników, którzy zgodnie „kulturą startupów” oddawali firmie całe swoje dnie a może i noce. Może akurat nie tych pracowników, którzy znakomicie pracowali. Ale było to dobre dla firmy, której priorytetem jest zarabianie pieniędzy, aby przyciągnąć inwestorów, którym można sprzedać akcje za jak największą kwotę, aby współzałożyciele mogli swoje udziały spieniężyć ze stukrotnym zyskiem.
Druga sprawa „kultury startupów” odnosi się do klientów. I tu oczywiście ważne jest, żeby „oni to pokochali”. Ale biada im jeśli pokochali coś, co się firmie mniej opłaca niż jakaś nowa forma zarabiania. Wtedy na przykład muszą pokochać abonament za 20 USD i porzucić miłość do abonamentu za 10 USD. Albo się odkochać. Dla firmy „kultury startupów” oczywiście zawsze najważniejsze jest zadowolenie klientów... Ale jeśli na przykład trzeba poświęcić „miłość” 100 tys. klientów przynoszących mniejszy zysk niż 50 tys., na których można zarobić więcej, to trudno. Zmienia się ofertę tak, aby pasowała do większych zysków. Zysk okazuje się ważniejszy, a klienci? Może da im się wmówić nową miłość.
Mimo mojego marudzenia na gloryfikację „kultury startupów” uważam, że to bardo pouczająca i całkiem fajnie napisana książka, chyba dość dobrze oddająca zarys drogi do sukcesu globalnej marki. Szczególnie warta jest ona polecenia tym, którzy marzą o założeniu firmy, która podbije świat. W książce można przeczytać bardzo budujące rady o tym między innymi, że pierwsze dziesięć milionów dolarów zainwestowane przez współzałożycieli i pierwszych inwestorów to mogą być pieniądze stracone. Można się też dowiedzieć, że zwolnienie 40% dobrze pracującej załogi to sukces, bo pozostałe 60% procent to już same gwiazdy, które dadzą z siebie firmie jeszcze więcej, by nie zostać balastem wyrzucanym za burtę, gdy firmowa łódź stanie się zbyt ociężała. Można też przeczytać, że warto podążać za swoimi marzeniami (szczególnie jeśli ma się kolegę, który zainwestuje w nie dwa miliony dolarów). Polecam szczególnie osobom zainteresowanym szeroko pojętą Doliną Krzemową. Po niewydanej w Polsce „Piloting Palm” Andrei Butter i Davida Pogue, po biografiach „Innowatorzy” i „Steve Jobs” Waltera Isaacsona oraz „Jednym kliknięciem” Richarda L. Brandta, to kolejna ciekawa pozycja na ten temat.
Dolina Krzemowa w literaturze
|
„Piloting Palm” Andra Butter, David Pogue |
„Jeff Bezos i era Amazona. Sklep, w którym kupisz wszystko” Brad Stone |
|
„Bezonomika. Jak Amazon zmienia nasze życie i czego uczą się od niego najlepsze firmy na świecie” Brian Dumaine |
|
|
Na koniec chcę podkreślić – szanuję pracę i pomysłowość zarówno autora książki jak i innych uczciwych przedsiębiorców. Ale twierdzenie, że „ludzie coś pokochali”, gdy chodzi o zwykłe nakłonienie ich do wydawania pieniędzy, uważam za zwykłe wciskanie kitu. A skoro o zarabianiu mowa, to zgarnięcie setek milionów dolarów za kilka lat pracy jest z kolei (moim zdaniem) zwyczajnie niemoralne, szczególnie w obliczu wcześniejszego wywalenia z roboty znakomitych pracowników, którzy zostali uznani za balast.
Recenzowanego e-booka można kupić m.in. w księgarni Ebookpoint czy LitRes (w LitRes podając kod 10CYFR przy zakładaniu konta – zakładka „Kupon” – otrzymasz 10 PLN zwrotu za zakupy o wartości 20 PLN).
„Jakoś wkrótce” Kelly i Zacha Weinersmithów jest próbą zmierzenia się z technologiami przyszłości. Mogą to być zarówno te, których wyczekujemy już od dawna i teoretycznie były zaprezentowane całe dekady temu, jak i takie, które wydają się być w fazie nie do końca wykrystalizowanej koncepcji. W pierwszej części autorzy mierzą się z tym, co może wyprowadzić ludzkość w kosmos, ale i w dalszych rozdziałach do tego wracają. Idą także w stronę komputerów, medycyny i leczenia tudzież modyfikacji naszego ciała. Udaje im się zachować dość przystępną formę, nawet kiedy piszą o dość futurystycznych i całkiem skomplikowanych sprawach. To duża zaleta tej książki. Do wad bym zaliczył, co dość zrozumiałe dla amerykańskich autorów, skupienie się na amerykańskich specjalistach w danej dziedzinie i amerykańskim punkcie widzenia świata.
Kelly i Zach Weinersmith „Jakoś wkrótce”
Lektura książki nie jest niestety zbyt optymistyczna. To znaczy niby jest, bo widać, jak wielki postęp dokonuje się w wielu dziedzinach. Ale raz po raz pojawiają się w obrazie współczesnych postępów ludzkości także spore rysy. Pójdę teraz na wielkie skróty i spróbuję podsumować wnioski jednym stwierdzeniem, które zaskakująco często przewija się i powtarza w konkluzjach na temat przyszłości poszczególnych technologii. Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, ani to co napiszę nie powinno zepsuć zabawy podczas lektury książki, choć mam opinię dość stronniczą i całkiem tendencyjną. Niestety jest to, jak mniemam, też niezłym i dosadnym podsumowaniem wszystkich wywodów przedstawionych w książce.
Cyfranek jakoś wkrótce...
Otóż przy każdym niemal poruszanym problemie autorzy twierdzą, że wiele z tych rzeczy, o których na przykład ludzkość marzy (przynajmniej ta należąca do krajów pierwszego świata) jest całkiem całkiem osiągalna z wielu punktów widzenia poza jednym – finansowym. Można już myśleć całkiem poważnie o tym lub o owym, ale wszystko rozbija się o jedno – finanse. W zasadzie wszystko, co by było fajne i o czym tak fajnie czytało się w książkach science-fiction jest dziś zwyczajnie nieopłacalne. Nie będzie kluczowych osiągnięć, popychających świat do przodu, bo nie ma kto zapłacić za badania jednego czy drugiego detalu. W sumie to dość logiczne i trudno się z autorami nie zgodzić, że badania oraz wdrożenia nowości nie są tanie.
Cały czas jednak kołacze mi się z tyłu głowy fundamentalna wątpliwość: gdyby tak rzeczywiście było to w latach '40 XX wieku np. przy myśleniu o energii jądrowej, to do dziś byśmy tylko o tym czytali w książkach. Bo co najsmutniejsze, jeśli w grę wchodzi wyścig zbrojeń, to nie ma, że „to się nie spina finansowo”. Podobnie było z lotami na Księżyc. Może w połowie XX wieku nie było na świecie tylu miliarderów co dziś, ale pieniądze na to jednak się znalazły. Choć też trudno mówić o „opłacalności” tego pomysłu. Być może trudno to było zauważyć autorom książki - obywatelom supermocarstwa, ale ja to widzę aż nazbyt jasno. Pieniądze na badania i technologie można zdobyć jeśli się chce. Ale oczywiście zamiast finansować zdobywanie kosmosu nowoczesnymi technologiami można też budować kolejne luksusowe jachty i pałace dla miliarderów. Wygląda na to, że musimy (jako ludzkość wybrać) czy wolimy mieć miliarderów gromadzących bogactwo ludzkości czy postęp. Bo jeśli nawet najbogatszych państw teraz nie stać na podstawowe badania, to jaka nas czeka przyszłość?
Mimo mojej smutnej konstatacji, polecam lekturę osobom rozkminiającym technologiczne problemy współczesnego świata. E-booka „Jakoś wkrótce” Kelly i Zacha Weinersmithów można kupić m.in. w księgarni Ebookpoint czy LitRes (w LitRes podając kod 10CYFR przy zakładaniu konta - zakładka "Kupon" - otrzymasz 10 PLN zwrotu za zakupy o wartości 20 PLN).
Wypożyczalnie treści cyfrowych są coraz częściej widoczne w codziennym życiu. Ikonami tych przemian stały się takie usługi jak Netflix czy Spotify. Wadą tego typu globalnych serwisów jest zazwyczaj faworyzowanie treści amerykańskich, a zdecydowanie mniejszy udział treści europejskich czy wręcz znikomy np. polskich. Dlatego cieszy, że w Polsce wypożyczalnię e-booków znamy głównie jako Legimi z bogatą polskojęzyczną ofertą. Rok temu poznańskiej księgarni przybyła realna alternatywa w postaci usługi Empik Go w wersji na czytniki marki inkBook (wpis „Aplikacja Empik Go na czytniki inkBook, realna ALTERNATYWA dla WYPOŻYCZALNI Legimi”). Teraz ta usługa trafiła także na PocketBooki.
Wypożyczalnia Empik Go na czytniku PocketBook Touch HD 3
Czym jest Empik Go?
Empik Go to usługa abonamentowego dostępu do książek elektronicznych i audiobooków. Warto jednak pamiętać, że aplikacja na czytniki obsługuje tylko wypożyczanie e-booków. Płacąc co miesiąc abonament, otrzymujemy dostęp do tysięcy książek, które można pobrać na czytnik (tablet lub telefon) i czytać także bez dostępu do sieci.
Wypożyczalnia Empik Go trafiła także na czytniki marki PocketBook (źródło: empik.com)
Aby ten dostęp utrzymać, trzeba wnosić comiesięczne opłaty. Są one pobierane automatycznie z karty przypisanej do konta w Empiku. Należy także pamiętać o synchronizowaniu czytnika z serwerami księgarni przynajmniej raz na miesiąc rozliczeniowy. Zaletą jest to, że nie trzeba podpisywać z Empikiem długotrwałej umowy. Można się wycofać np. po miesiącu (abonament będzie aktywny do końca opłaconego z góry okresu rozliczeniowego), a potem np. wrócić do płacenia w czasie, gdy będziemy mieć więcej czasu na czytanie (choćby w czasie urlopu).
Książki objęte abonamentem oznaczone są a katalogu księgarni komentarzem "czytaj w abonamencie Empik Go" (źródło: empik.com)
Oficjalnie w ofercie Empik Go dostępnych jest ponad 30 tys. tytułów. Znajdziemy tam w pierwszej kolejności większość publikacji grupy wydawniczej Foksal. Są to książki firmowane przez Wydawnictwo W.A.B., Wilga oraz Buchmann. Nie brak oczywiście publikacji i innych wydawnictw (m.in. Filia, Wielka Litera, Albatros czy Marginesy). Co (prawie każdą) środę dodawane są nowe pozycje. Zazwyczaj jest to kilka, czasem kilkanaście e-booków na tydzień. Generalnie z miesiąca na miesiąc oferta wypożyczalni się rozszerza. Choć może się zdarzyć i tak, że jakiś wydawca wycofuje wcześniej dostępne książki (ostatni przykład to wycofanie z Empiku publikacji z grupy PDW: m.in. Prószyński, Czarna Owca).
W abonamencie Empik Go dostępna jest na wyłączność duża część publikacji grupy Foksal, ale nie wszystkie. Na przykład książka "Chiny 5.0" jest w audiobooku, ale e-booka nie można wypożyczyć
Z usługi (jeden abonament) można obecnie korzystać na dwóch urządzeniach (czytniki, tablety, smartfony). Na szczęście w Empik Go można książki dodawać na własne konto także z poziomu strony WWW, bez pośrednictwa aplikacji mobilnej. Oznacza to, że jedno konto powinno „obsłużyć” dwa czytniki jednocześnie. Jeśli ktoś ma abonament „audiobooki i e-booki” to można oczywiście słuchać na telefonie, a czytać wygodnie na czytniku. Gdy przestajemy płacić abonament, książki znikają z urządzenia wraz z zakończeniem opłaconego okresu rozliczeniowego.
Pobranie na półkę w wypożyczalni należy potwierdzić (bo może akurat chcemy ten tytuł kupić w pliku) (źródło: empik.com)
Empik Go obecnie dostępny jest w czterech opcjach:
- audiobooki i e-booki – za 39,90 PLN/mies.;
- audiobooki – za 29,90 PLN/mies.;
- e-booki – za 29,90 PLN/mies.;
- lektury szkolne (audiobooki i e-booki) – za 9,90 PLN/mies.
W aplikacji mobilnej można w wynikach wyszukiwania łatwo odfiltrować te pozycje, które są objęte abonamentem
Empik Go na czytniku PocketBook Touch HD 3
Pierwszym czytnikiem marki PocketBook, który właśnie otrzymał dostęp do usługi Empik Go jest PocketBook Touch HD 3. To wszechstronny, bardzo dobry, lekki i zgrabny czytnik z sześciocalowym ekranem 300 ppi (przekątna 15,2 cm), fizycznymi klawiszami zmiany stron i regulację temperatury barwowej oświetlenia. Więcej na jego temat napisałem w recenzji „PocketBook Touch HD 3 RECENZJA najbardziej ZAAWANSOWANEGO PocketBooka”.
Aplikacja Empik Go powinna samoczynnie pojawić się na dolnym pasku ikon ekranu startowego, po aktualizacji oprogramowania w czytniku PocketBook Touch HD 3
Aplikacja Empik Go dostępna jest w oprogramowaniu wewnętrznym oznaczonym numerem 6.1.785. Ta Aby korzystać z usługi, należy zaktualizować czytnik do tej wersji firmware'u. Powinna być ona stopniowo udostępniana od dziś dla wszystkich czytników PocketBook Touch HD 3 podłączonych do internetu (jako OTA). Po instalacji i restarcie, na pasku ikon ekranu startowego powinna pojawić się ikona aplikacji „Empik Go”. Jeśli jej tam nie będzie, można ją samodzielnie dodać (długie przytrzymanie dowolnej ikonki z paska wywołuje odpowiednie menu) albo za każdym razem wybierać w razie potrzeby z menu „Aplikacje”. Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrobić po jej uruchomieniu, jest zalogowanie się na swoje konto w księgarni Empik. Jeśli takiego konta nie mamy, lepiej je sobie wcześniej utworzyć np. w przeglądarce WWW na komputerze.
Podczas pierwszego uruchomienia aplikacji należy się zalogować, aby mieć dostęp do zakupionych w Empiku e-booków oraz pozycji wypożyczonych w ramach Empik Go
Przy okazji instalacji nowego oprogramowania, powinny zniknąć bolączki trapiące część czytników PocketBook Touch HD 3, które pojawiły się po aktualizacji oprogramowania w marcu 2020 r. Czytnik powinien teraz działać bez zacięć. Dodatkowym atutem przemawiającym za instalacją bieżącej wersji jest wprowadzenie możliwości powiększania rycin zawartych w tekście. Krótkie dotknięcie ekranu na rysunku wywołuje ikonkę z czterema strzałkami i przez nią można uruchomić tryb powiększania ryciny. Opcja szczególnie przydatna jest właśnie w takich czytnikach jak Touch HD 3, z ekranem o przekątnej sześciu cali.
W nowej wersji oprogramowania dla PocketBooka Touch HD 3 można powiększać ryciny zawarte w tekście. Najpierw trzeba dotknąć rycinę tak, aby wywołać ikonę z czterema strzałkami (ekran po lewej), następnie wskazać ikonę z czterema strzałkami aby przejść do trybu powiększania (ekran środkowy) i gestem szczypania ekranu skalować rycinę (ekran po prawej)
Ale wracając do Empik Go. Biblioteczkę wypożyczonych książek możemy obsługiwać albo z poziomu strony WWW księgarni albo aplikacji mobilnej. Aplikacja mobilna pomoże w zarządzania biblioteczką wypożyczeń w czytniku ale konieczna, jeśli chcemy słuchać audiobooków (o ile mamy taki abonament). Jest ona dostępna na urządzenia pracujące pod kontrolą Andoida oraz iOS. Mając aktywną usługę Empik Go, możemy przeszukiwać ofertę wypożyczalni, filtrując tylko te pozycje, które są w danym abonamencie dostępne. Jeśli znajdziemy pozycję, która nas interesuje, wybranie przycisku „Czytaj” dodaje ją do naszej biblioteczki. Na tronie WWW postępujemy analogicznie, wybierając przycisk z napisem „Czytaj w Empik Go” umieszczony poniżej ceny e-booka (jeśli znajduje się on w abonamencie).
Wybranie trzech kropek przy tytule (ekran po lewej) umożliwia oznaczenie książki jako ukończonej, pobranie pliku lub jego zarchiwizowanie (ekran po prawej)
Sposób korzystania z Empik Go na czytniku jest w skrócie następujący:
- opłacamy usługę;
- wybieramy sobie i dodajemy książki objęte abonamentem przez stronę WWW Empiku lub aplikację mobilną Empik Go;
- synchronizujemy aplikację Empik Go w czytniku;
- pobieramy do pamięci czytnika książki dodane wcześniej na półkę;
- otwieramy pobrane książki z poziomu aplikacji Empik Go lub biblioteczki w czytniku.
Aplikacja Empik uruchomiona na czytniku PocketBook Touch HD 3 ma w zasadzie jedno zadanie – pobrać wypożyczone e-booki do pamięci czytnika a także czytnikowej biblioteczki. Poza tym ma dość ograniczoną funkcjonalność. Możemy też poszczególne książki oznaczyć w niej jako ukończone lub przenieść je do archiwum. Przy wyborze tej drugiej opcji, książki zostaną usunięte z listy, ale będzie do nich można powrócić w razie potrzeby.
Wyszukiwanie tytułów w aplikacji może się odbywać także z wykorzystaniem polskich znaków
Strona startowa aplikacji Empik Go w PocketBooku wyświetla zarówno książki wypożyczone w Empik Go przy użyciu aplikacji mobilnej jak i zakupione w Empiku. Można je filtrować i wyświetlać: wszystkie, pobrane, ukończone lub zarchiwizowane. Niestety brak jest bardziej zaawansowanego sortowania, ale za to działa wyszukiwanie (także z polskimi znakami). Z poziomu aplikacji można także rozpocząć czytanie, ale pobrane książki pojawiają się także w czytnikowej biblioteczce. Więc jak raz pobierzemy wszystkie wypożyczone pozycje, o aplikacji możemy w zasadzie zapomnieć. Resztą zajmuje się czytnik.
Jeśli nie chcemy jakiegoś e-booka widzieć już na liście wypożyczeń, można go "zarchiwizować"
Czytanie wypożyczonych z Empiku książek odbywa się w domyślnej czytnikowej aplikacji PB Reader, a nie w aplikacji obsługującej abonament. Książki pochodzące z Empik Go traktowane są jak wszystkie inne pozycje dodane do naszej biblioteczki. To bardzo wygodne rozwiązanie, ponieważ w PocketBooku nie musimy pamiętać, czy dana pozycja jest wypożyczona z Legimi, Empik Go czy samodzielnie wgrana – każda będzie dostępna z poziomu jednego wspólnego księgozbioru. Ma to także inne zalety, a mianowicie książki powinny mieć dzielenie wyrazów, dostęp do wszystkich zainstalowanych czcionek i słowników, tworzenia notatek oraz zakreśleń, powiększania rycin zawartych w tekście czy w końcu opcji odczytywania przez mechanicznego lektora (Ivona TTS). Jednym słowem PocketBook zapewnia przyjazne środowisko, w którym każda książka jest traktowana tak samo i użytkownik ma wszystko co potrzeba pod ręką.
Podsumowanie
Empik, udostępniając swoją aplikację na czytnikach PocketBook, wykonał kolejny krok w konkurencyjnej walce z Legimi – która jednak pozostaje wciąż największą polską wypożyczalnią e-booków i audiobooków. Jednocześnie wyeliminowane zostały bolesne dla użytkownika ograniczenia, obecne w wersji na czytniki inkBook, takie jak otwieranie książek wyłącznie w aplikacji, brak dzielenia wyrazów, brak dostępu do słowników itp. Teraz czytelnicy związani z Empik Go mają kolejną platformę sprzętową do wyboru. I kolejny argument, żeby sięgnąć po tę usługę. Wzmocni to zapewne także pozycję czytników marki PocketBook na polskim rynku. Zyskają one kolejną funkcję, o którą dopytują się czytelnicy. Podobnie jak w przypadku obsługi Legimi, także e-booki z Empik Go są w PocketBookach integralną częścią biblioteczki, czego brakuje w przypadku rozwiązania zastosowanego wcześniej w inkBookach. Korzystanie z usługi Epik Go w PocketBookach w porównaniu do inkBooków daje użytkownikowi więcej swobody decyzji, co czytać i jak czytać. Każda książka, bez względu na to czy jest zakupiona w księgarni X czy wypożyczona w usłudze Y – i tak jest we wspólnej biblioteczce oraz korzysta z takich samych narzędzi.
PocketBook zapowiedział wprowadzenie aplikacji Empik Go także na inne swoje oferowane obecnie czytniki. Wszystkie te modele (poza InkPadem X) mają już obsługę wypożyczalni Legimi. Nie podano jednak ram czasowych, kiedy zostaną dla nich udostępnione odpowiednie aktualizacje oprogramowania.
Plusy aplikacji Empik Go na PocketBooku
- umożliwia dostęp do usługi abonamentowej na czytnikach (wybrane modele, na razie tylko PocketBook Touch HD 3);
- czytanie także bez dostępu do sieci (po pobraniu książki na czytnik);
- aplikacja Empik Go pobiera plik, a tekst wyświetla już aplikacja czytnikowa;
- z jednego abonamentu można korzystać jednocześnie na dwóch czytnikach;
- korzystanie podczas czytania ze wszystkich funkcji obecnych w czytniku, takich jak słowniki, własne czcionki itp.;
- aplikacja sama aktywuje połączenie wi-fi jeśli jest to konieczne;
- przy okazji wprowadzenia nowej wersji oprogramowania wewnętrznego, pojawiła się opcja powiększania rycin zawartych w tekście e-booka (także z Empik Go).
Minusy aplikacji Empik Go na PocketBooku
- brak synchronizacji postępów czytania z aplikacją mobilną;
- brak możliwości sortowania wypożyczonych książek w biblioteczce aplikacji;
- brak obsługi audiobooków.
[Aktualizacja 1 II 2021 r.]
Do 24 II 2021 roku można skorzystać z 30 dni bezpłatnego dostępu do wypożyczalni Empik Go. W tym celu trzeba się zalogować na konto na stronie Empiku, podając kod EGOK61X3U (nieaktualne). Działa on tylko dla nowych użytkowników, którzy wcześniej nie korzystali z płatnego lub bezpłatnego dostępu do abonamentów Empik Go.
[Aktualizacja 14 III 2022 r.]
Na stronie WWW usługi Empik Go nie można już dodawać książek na swoją półkę w ramach wypożyczalni. Przycisk „Czytaj w abonamencie Empik Go” nie działa. Wyświetla on tylko informację, że nowe tytuły da się wypożyczać z poziomu aplikacji mobilnej. Dla mnie to spore utrudnienie, ponieważ ja korzystam z czytnika i teraz muszę prosić kogoś z rodziny (kto akurat jest zalogowany na konto w aplikacji) o dodanie lektury dla mnie.
Informacja wyświetlana po próbie użycia przycisku „Czytaj w abonamencie Empik Go” (źródło: empik.com)
[Aktualizacja 10 XII 2023 r.]
Czytnik Empik GoBook 2.0 to kolejne urządzenie firmowane przez wypożyczalnię. Ma nową wersję aplikacji Empik Go. Więcej we wpisie „Recenzja: Empik GoBook 2.0 - firmowy czytnik wypożyczalni Empik Go”.
[Aktualizacja 30 I 2024 r.]
Czytnik PocketBook Era otrzymał aplikację Empik Go, która umożliwia bezpośrednio na nim wybieranie z katalogu książek do wypożyczenia. Więcej we wpisie „Aktualizacja: PocketBook Era z NOWĄ aplikacją Empik Go” .
Kindle 10 Kids Edition to, jak sama nazwa wskazuje, Kindle 10 pomyślany jako czytnik dla dzieci. Ma więc rozszerzoną dwuletnią gwarancję „zero stresu”, obejmującą wymianę sprzętu także w razie uszkodzenia mechanicznego (także ekranu) z winy użytkownika. Ma także dołączoną w zestawie solidną firmową okładkę (do wyboru jeden z czterech wzorów). Od zwykłego Kindle 10 różni się także trochę oprogramowaniem oraz dostępem do wypożyczalni Kindle Unlimited (z której w Polsce nie skorzystamy). Więcej na temat tego modelu znaleźć można w mojej recenzji „Kindle 10 Kids Edition – RECENZJA czytnika, który DZIECI się nie boi”.
Kindle 10 Kids Edition w niebieskiej okładce
Wspominam o nim dlatego, że można go teraz kupić o ponad 34 EUR taniej. Zwykle o tej porze roku Amazon przeceniał swoje czytniki z okazji „powrotu do szkoły”. Być może taka akcja jeszcze będzie ogłoszona, choć szanse nie są duże. Otóż Kindle Paperwhite 4 od czasu wprowadzenia stanu pandemii koronawirusa z Wuhanu sprzedaje się zapewne bardzo dobrze bo raz po raz pojawiają się braki magazynowe. W tym momencie wersja bez reklam, która może być wysłana do Polski, oznaczona jest jako dostępna od 30 września. Takie informacje są orientacyjne i zmieniają się z tygodnia na tydzień, ale nie wróży to dobrze ewentualnym promocjom cenowym.
Kindle Paperwhite 4 - w magazynie od 30 września... (źródło: amazon.de)
Tymczasem można się skusić na Kindle 10 Kids Edition, który kosztuje obecnie ok. 330 PLN (73,10 EUR zamiast 107,21 EUR). Czyli w sumie tak, jakbyśmy otrzymali firmową okładkę gratis. Nie jest to niestety czytnik, który zamówimy wprost do Polski, więc jeśli nie mamy kogoś znajomego w RFN, trzeba skorzystać z pośrednika pocztowego. Sprawdzona tego typu usługa, świadczona przez Mailboxde, kosztuje ok. 11 EUR. Da się także zamówić do punktu odbioru/paczkomatu przy granicy. W sumie więc możemy liczyć na zakup zamykający się w kwocie ok. 380 PLN. To i tak taniej niż „zwykły” Kindle 10 (kosztuje 93,01 EUR czyli ok. 420 PLN). Jeśli ktoś więc czeka na obniżkę ceny tego modelu, moim zdaniem warto zainwestować w Kindle 10 Kids Edition.
Kindle 10 Kids Edition oferowany obecnie taniej o 34 EUR (źródło: amazon.de)
Elektronicznych wersji książek autorstwa J. K. Rowling, o przygodach młodego czarodzieja z Hogwartu, nie znajdziemy w naszych księgarniach. Polskie wydania są obecnie sprzedawane w jednym sklepie, nad którym autorka ma prawdopodobnie większą kontrolę niż w przypadku tradycyjnego księgarskiego łańcucha dystrybucyjnego. To specjalnie założony na tę okazję portal i sklep Pottermore. Taka sytuacja nie dotyczy tylko polskojęzycznych książek autorki. Ale jest też kilka wyjątków w postaci większych sieci księgarskich. Jest wśród nich choćby Amazon, który wynegocjował sobie prawo do sprzedaży tych e-booków także u siebie.
E-booki z serii "Harry Potter" sprzedają też samodzielnie niektóre francuskie księgarnie (źródło: www.bookeenstore.com)
Seria książek o Potterze sprzedawała się na naszym rynku znakomicie. Ale głównie w wersji papierowej. Przy braku oficjalnie wydanego e-booka w czasie premiery kolejnych tomów, w sieci błyskawicznie pojawiały się amatorskie wersje w postaci plików rozpowszechnianych w wielu formatach. Pojawienie się oficjalnego sklepu Pottermore chyba niewiele zmieniło, bo ceny w nim zaproponowane raczej nie należały do „promocyjnych”. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem ofertę e-booków na stronie Pottermore, byłem w lekkim szoku. Jak to? E-booki po 40 złotych? Dziś jednak patrzę na to inaczej, bo ceny nowych e-booków w Polsce pomału dorównały do tego pułapu. Ale zapewne wciąż jest wiele osób, które przygód młodego czarodzieja nie znają lub chcą kupić oficjalnie wydanego e-booka. A jest ku temu okazja, bo chyba po raz pierwszy od uruchomienia sklepu cenę pierwszych tomów obniżono o połowę.
Promocyjna oferta w sklepie Pottermore (źródło: eur.shop.pottermore.com)
Obecnie w obniżonej cenie (4,49 EUR, czyli ok. 20 PLN) można kupić trzy pierwsze części cyklu o Harry'm Potterze w formacie EPUB: część I „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, część II „Harry Potter i Komnata Tajemnic” oraz część III „Harry Potter i Więzień Azkabanu”. Oferta ważna jest do 15 września 2020 r. Można także kupić jako prezent. Pozostałe e-booki z przygadami Harry'ego wciąż są po 8,99 EUR, czyli ok. 40 PLN. Komplet siedmiu tomów jest do nabycia za 57,99 EUR (ok. 260 PLN).
A u mnie na półce królują pierwsze wydania papierowe :)
Media donoszą o postawie tajwańskiej księgarni Readmoo w obliczu żądań wysuwanych przez chińskiego operatora płatności elektronicznych. AliPay, największy operator płatniczy na terenie Chińskiej Republiki Ludowej (podobnie jak np. Aliexpress, należy on do grupy Alibaba), zwrócił się do sklepu o usunięcie znajdujących się w ofercie książek „wrażliwych politycznie”. Tajwańczycy odmówili zastosowania autocenzury i zerwali współpracę z Alipay. W zamian wprowadzono inne opcje płatności za zakupy.
Strona WWW księgarni Readmoo (źródło: readmoo.com)
Księgarnia nie ujawniła, jakie publikacje miały ewentualnie zostać usunięte. Można się spodziewać, że żądania dotyczyły np. masakry na Placu Tian’anmen, klęsk głodu w połowie XX wieku, chińskich obozów pracy czy po prostu treści krytykujących Komunistyczną Partię Chin. Tego typu informacje nie są dopuszczane do chińskiego społeczeństwa (na terenie ChRL), jako zaburzające ład społeczny.
Gdyby w ofercie księgarni Readmoo znalazła się na przykład książka "Wielki głód. Tragiczne skutki polityki Mao 1958-1962" Franka Diköttera, na pewno by ją uznano w Chinach za "wrażliwą politycznie" (źródło: czarne.com.pl)
Readmoo to księgarnia handlująca także książkami elektronicznymi. Twierdzi, że posiada największą ofertę książek w tradycyjnym języku chińskim. A ich wersje elektroniczne mogą wciąż dość łatwo trafiać również do czytelników mieszkających na terenie Hongkongu, Makau czy nawet Chin Ludowych, a płacących domyślnie przez najpopularniejsze tam Alipay.
Inną książkę Franka Diköttera sprzedawaną także w księgarni Readmoo, "Tragedia wyzwolenia. Historia rewolucji chińskiej 1945-1957", wciąż jeszcze można kupić w naszych księgarniach (źródło: readmoo.com)
Komentatorzy podkreślają, że Alipay operujący z terenu Chińskiej Republiki Ludowej, musi na bieżąco podporządkowywać się pisanym i niepisanym regulacjom rynku narzucanym przez Komunistyczną Partię Chin. Oskarżenie o wspieranie handlu „zakazanymi” publikacjami może być śmiertelnie niebezpieczne nawet dla takiej klasy światowego giganta handlu, jakim jest Alibaba.
Podsumowanie
Kreowanie rzeczywistości przeszkadzającej partyjnym działaczom nie jest niczym nowym ani zarezerwowanym dla odległych nam kulturowo miejsc. Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy przypomnieć ostatnią aferę z piosenką Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”, gdy utwór został usunięty z pierwszego miejsca Listy Przebojów Trójki.
Sierpniowa aktualizacja oprogramowania wewnętrznego czytników Kindle przynosi poprawki zauważonych wcześniej błędów. Firmware w wersji 5.13.2 ma jednak istotne znaczenie dla posiadaczy czytników Kindle Paperwhite 3, które w ostatnich uaktualnieniach były pomijane. Według plotek, Amazon nie mógł sobie poradzić z błędami, które pojawiły się w przypadku obsługi tego modelu podczas wprowadzania wcześniejszej wersji firmware'u. Wycofano się więc z nowych wersji oprogramowania aż do rozwiązania problemów. Mam nadzieję, że to już za nami i bezpiecznie można aktualizować również ten model.
Firmware 5.13.2 dla czytników Kindle
Ja aktualizację wykonałem na moim Kindle Oasis 3. Odnoszę wrażenie, że sam proces trwał dłużej niż zwykle, ale poza tym nie dostrzegłem żadnych różnic w funkcjonowaniu. Czytnik działa sprawnie, jest rozpoznawany przez Calibre oraz aplikację obsługującą wypożyczalnię Legimi.
Jak zaktualizować firmware w Kindle?
Plik aktualizacyjny czytnik powinien otrzymać po podłączeniu do internetu (OTA). Ale czasem trzeba chwilę (znaczy nawet kilka tygodni) poczekać. Można też skorzystać z pliku, który udostępnia Amazon (ok. 230-280 MB) i wykonać aktualizację samodzielnie.
Pliki są do pobrania ze wspólnej (dla wszystkich kindelków) strony w Amazonie. Nosi ona tytuł „Aktualizacje oprogramowania czytnika książek elektronicznych Kindle”. Pliki należy pobierać z odsyłacza „Pobierz aktualizację oprogramowania” dla właściwego modelu czytnika.
Oficjalne nazewnictwo czytników Kindle bywa mylące. Poniżej zamieszczam więc przypomnienie powszechnie używanych i oficjalnych określeń:
Potoczna nazwa |
Oficjalna nazwa w Amazonie |
Bieżąca wersja oprogramowania (firmware) |
Kindle Oasis 3 |
5.13.2 |
|
Kindle 10 |
5.13.2 |
|
Kindle 10 Kids Edition |
5.13.0.9 (bez możliwości aktualizowania z pliku) |
|
Kindle Paperwhite 4 |
5.13.2 |
|
Kindle Oasis 2 |
5.13.2 |
|
Kindle 8 |
5.13.2 |
|
Kindle Oasis 1 |
5.13.2 |
|
Kindle Voyage |
5.13.2 |
|
Kindle 7 |
5.12.2 |
|
Kindle Paperwhite 3 |
5.13.2 |
|
Kindle Paperwhite 2 |
5.12.2 |
Czytnik z naładowaną do pełna baterią należy podłączyć do komputera przez kabel USB. Kindle powinien być widoczny jako zewnętrzny dysk. Pobrany wcześniej plik aktualizacyjny, umieszczamy w katalogu głównym czytnika i wysuwamy bezpiecznie urządzenie, następnie odłączamy kabel.
Pozostaje otwarcie z głównego ekranu menu w prawym górnym rogu ekranu i wybranie opcji Settings. Tam należy ponownie wejść do menu i wskazać „Update Your Kindle”. Po kilku minutach czytnik powinien się zrestartować z nową wersją oprogramowania wewnętrznego.
Ekran o przekątnej 10,3 cala (26,1 cm) to już całkiem sporo. Wyraźnie więcej niż sześć cali (15,2 cm), które dominuje na rynku czytników. Ma to swoje zalety ale i wady. Nie korzystałem do tej pory przez dłuższy czas z tak dużego czytnika (testowałem większy, z ekranem 13,3 cala, ale miałem go krócej), więc z tym większą przyjemnością zapraszam do lektury testu największego czytnika tej marki. Poniżej przedstawiam moje wrażenia z prawie dwóch miesięcy ciągłego używania PocketBooka InkPada X.
PocketBook InkPad X
PocketBook InkPad X od strony technicznej
PocketBook InkPad X nawiązuje swoim wyglądem do pozostałych czytników tej marki. Ekran jest zagłębiony w cienkiej ramce koloru czarnego, dzięki czemu cały czytnik wygląda lekko. Pod ekranem na froncie znajdują się cztery fizyczne przyciski ułatwiające zmianę stron (dwa środkowe) i dostęp do ekranu głównego (skrajny lewy) oraz podręcznego menu (skrajny prawy). Nowością jest tutaj bardzo słabe ich wyróżnienie w obrębie obudowy i stosunkowo niewielkie rozmiary. Moim zdaniem powinny być one zdecydowanie większe. Drugą nowością jest przeniesienie wyłącznika z dolnej krawędzi obudowy do przycisku menu. Na dolnej krawędzi pozostało gniazdo USB C oraz dioda sygnalizująca pracę procesora. Plastik czarno-szarej (metaliczny szary) obudowy wzbudza zaufanie, szczególnie żebrowany, gumowany tył sprawdza się przy dłuższym trzymaniu. Pomimo dużego ekranu, czytnik jest bardzo lekki (300 g) oraz cienki, co sprawia wrażenie dość delikatnego urządzenia.
PocketBook InkPad X nawiązuje do wyglądu pozostałych modeli tej marki (PocketBook InkPad X po lewej i PocketBook Touch HD 3 po prawej)
We wnętrzu znalazł się dwurdzeniowy procesor wspomagany aż 1 GB pamięci operacyjnej. To sprawia, że czytnik pracuje płynnie, nawet z większymi plikami. Momentem odczuwalnego spowolnienia jest przeliczanie stron w nowo otwartym dokumencie. Tym razem zabrakło miejsca na kartę pamięci, ale w środku jest całkiem sporo, bo 32 GB. Z tego dla użytkownika udostępniono prawie 30 GB.
Fizyczne przyciski w InkPadzie X (na górze) są mniejsze niż np. w czytniku z ekranem sześciocalowym (na dole)
PocketBook InkPad X – ekran i oświetlenie
PocketBook InkPad X niewątpliwie wyróżnia się ekranem. Zastosowany tu E-Ink Carta Mobius ma przynajmniej trzy ważne cechy, na które trzeba zwrócić uwagę w pierwszej kolejności. Pierwsza to oczywiście rozmiar – przekątna wynosi 10,3 cala (26,12 cm). Recenzowany model to największy z obecnie dostępnych PocketBooków, ale i jeden z większych tego typu urządzeń na rynku. Bywają czytniki z ekranem o przekątnej 13,3 cala, ale to wciąż margines. Dziesięciocalowy ekran predysponuje czytnik do korzystania z dokumentów, które ciężko czyta się na mniejszych urządzeniach – są to zazwyczaj pliki w większym formacie, zazwyczaj PDF. Ekran InkPada X ma (po obróceniu tekstu do trybu poziomego) szerokość 21 cm, czyli tyle, ile kartka A4. A do takiego rozmiaru często są formatowane teksty dostępne w formie plików PDF. PocketBook InkPad X daje więc dużo większe szanse na wygodny odbiór dokumentów, które na mniejszych czytnikach wymagają więcej kadrowania, powiększania, przycinania lub są nieczytelne z powodu zbyt małego ekranu. W razie kłopotów z czytelnością pliku PDF, czytnik oferuje „standardowe” dla PocketBooków narzędzia, jak przycinanie marginesów oraz otwieranie ich w trybie „szybkim” lub „uniwersalnym” (menu „Otwórz w” wywołać można przytrzymując palcem tytuł PDF-a w biblioteczce).
Powierzchnia ekranu PocketBooka InkPada X to równowartość dwóch czytników sześciocalowych
No i co bardzo ważne, na większym ekranie mieści się po prostu więcej tekstu. Podczas lektury nie trzeba tak często zmieniać stron, jak w mniejszych modelach. To zdecydowanie jeden z większych atutów większego czytnika...
Porównanie ilości tekstu mieszczącego się na ekranie PocketBooka InkPada X (ekran po lewej przeskalowany) i PocketBook Touch HD 3 (ekran po prawej). W obydwu przypadkach czcionka Bookerly 11 punktów
Druga ważna cecha ekranu testowanego PocketBooka to odporność na zbicie. Mechaniczne uszkodzenie szklanej bazy „zwykłego” ekranu E-Ink to największa zmora posiadaczy czytników i najczęściej występujące uszkodzenie. Rozbicie ekranu często oznacza złomowanie sprzętu, którego naprawienie (wymiana ekranu) często jest zwyczajnie nieopłacalne. W InkPadzie X zastosowano E-Ink Mobius, który korzysta z plastikowego podłoża, zamiast szklanego. To powinno skutkować znacznie większą odpornością na mechaniczne uszkodzenia wynikające z uderzenia, ugięcia, punktowego nacisku czy upadku z większej wysokości. Tym samym inwestując w znacznie droższy czytnik z ekranem E-Ink Mobius, powinniśmy otrzymać także urządzenie wyraźnie trwalsze. na razie takie rozwiązanie nie jest zbyt popularne ze względu na cenę. Mniejszy ekran tego typu wykorzystano także w dwóch innych czytnikach dostępnych na europejskim rynku, to Kobo Forma oraz Tolino Epos 2.
Cienkie ramki wokół ekranu nadają recenzowanemu PocketBookowi lekkości
Trzecia istotna cecha ekranu recenzowanego PocketBooka to jego jakość. Ekran nie ma najwyższej dostępnej na rynku rozdzielczości (227 ppi), ale zarówno kontrastowi obrazu jak i wyrazistości liter ciężko coś zarzucić. Czyta się na nim bardzo przyjemnie, czcionki rysowane są wyraźnie, nie ma rozmycia, a charakterystyczny dla ekranów z papieru elektronicznego tzw. ghosting jest sporadyczny i trudno zauważalny. Spokojnie więc ustawiłem wymuszanie pełnego odświeżania na wartość „nigdy”.
Bardzo pozytywną cechą InkPada X jest także wbudowane oświetlenie. Po pierwsze, jest równomiernie rozprowadzone po całej powierzchni, co w czytnikach wcale nie jest takie oczywiste. Po drugie, posiada regulację temperatury barwowej. Można w całkiem sporym zakresie ustawić sobie bardziej białe lub bardziej kremowe światło w zależności od upodobań, pory dnia i warunków zewnętrznych. Poziomem natężenia jak i temperaturą barwową można sterować płynnie z poziomu górnego menu lub (w otwartej książce) gestem przesuwania palcem wzdłuż bocznej krawędzi ekranu (prawa – natężenie, lewa – temperatura barwowa).
PocketBook InkPad X na co dzień
Codzienne korzystanie z InkPada X nie nastręcza problemów za wyjątkiem momentu, gdy zastawiałem się, czy brać go ze sobą w drogę. To porządny, sprawnie działający czytnik wyposażony w wiele udogodnień. Z funkcji, których brakuje warto wspomnieć o Legimi. Nie ma żadnych informacji, czy aplikacja obsługująca wypożyczalnię trafi do recenzowanego InkPada. Poza tym można w czytniku korzystać z bezprzewodowej przesyłki plików (Send-to-PocketBook) oraz synchronizacji z dyskiem sieciowym (Dropbox). Dzięki temu zarówno bieżąca prasa, jak i zakupy z polskich księgarni internetowych oraz własne archiwum e-booków mogą być łatwo dostępne przez wi-fi. Oczywiście z czytnika można korzystać i bez dostępu do sieci. PocketBook daje nawet możliwość korzystania z czytnika bez podłączenia do internetu (co nie jest takie oczywiste u innych producentów). Jednak podłączenie do sieci znacznie zwiększa jego funkcjonalność.
PocketBook InkPad X - ekran główny
Ekran główny wygląda tak samo, jak we wszystkich czytnikach PocketBook z oprogramowaniem wewnętrznym w wersji 5.x. Mamy tu więc górne menu (wywoływane przez dotknięcie ekranu na dwóch kreskach przy górnej krawędzi) zawierające dostęp do głównych narzędzi takich jak połączenie wi-fi czy ustawienia oświetlenia. Mamy środkową część poświęconą na okładki ostatnio czytanych książek. Dolną część zawiera pasek trzech ikon (Książki, Sklep, Ustawienia) oraz dwie kreski prowadzące do rozwijanego menu aplikacji. Jedyna różnica w stosunku do innych modeli to przeskalowanie zarówno ikon jak i opisów menu. Wszystko jest tu większe w porównaniu do PocketBooków z mniejszymi ekranami. Z jednej strony to trochę marnowanie miejsca, z drugiej – może się przydać osobom mającym kłopoty ze wzrokiem.
Na ekranie głównym można wywołać górne menu (po prawej) z ustawieniami oraz dolne menu (po lewej) z aplikacjami
Wgrywanie książek do PocketBooka może się odbywać zarówno przy pomocy kabla USB C podłączonego do komputera, jak i bezprzewodowo. W przypadku połączenia kablem wystarczy plik (np. EPUB) wgrać do pamięci urządzenia. Można to zrobić każdym menedżerem plików, ale bardzo dobrze spisuje się w tej roli także bezpłatny program Calibre. W przypadku przesyłki przez sieć czytnik posiada standardowe usługi jak Send-to-PocketBook czy synchronizacja z dyskiem sieciowym Dropbox. Najlepiej korzystać z plików w formacie EPUB, które są dostępne w polskich księgarniach internetowych. Drugi powszechnie dostępny typ plików, czyli MOBI, może nastręczać problemów w postaci braku okładek (czyli podobnie jak w czytnikach Kindle). W takich e-bookach bywają także problemy z poprawnym wyświetlaniem tekstu (np. nakładający się tekst w tytułach rozdziałów).
Biblioteczka PocketBooka oferuje różne opcje grupowania książek (ekran po lewej) oraz ich sortowania (ekran po prawej)
PocketBook InkPad X zachowuje pozytywne cechy podejścia do lektury, które znane są z innych modeli tej marki. Mamy więc wszystkie wgrane do pamięci urządzenia e-booki zebrane w jednej wspólnej biblioteczce bez względu na ich pochodzenie. Biblioteczkę można przeglądać wg tytułów, katalogów, autorów itp. oraz sortować wg różnych kryteriów. Aplikacja do czytania umożliwia dość podstawową modyfikację wyglądu tekstu. Menu pozwalające na dostęp do spisu treści zakładek i notatek oraz formatowania wyglądu tekstu wywołuje się poprzez dotknięcie ekranu w środku. Do naszej dyspozycji są trzy rozmiary marginesów oraz trzy wielkości interlinii. Brakuje możliwości wymuszenia justowania, ale jest bardzo miła rzecz – możliwość włączenia dzielenia wyrazów wg polskich zasad. Jest sporo krojów czcionek do wyboru, ale ja instaluję i tak coś, co mi się podoba.
Biblioteczka w czytniku pozwala na wyświetlanie książek wg formatów (ekran po lewej) lub wszystkich na raz uporządkowanych np. wg tytułów (ekran po prawej)
Trzymanie tak dużego czytnika w dłoni podczas godzin czytania może być męczące. Takim odczuciom sprzyja umieszczenie niewielkich przycisków zmiany stron na froncie, pod ekranem. Dlatego chętnie obracałem tekst na ekranie do trybu poziomego. W takim przypadku fizyczne przyciski zmiany stron idealnie trafiają pod któryś z palców. Tu niestety napotkałem problem, z którym nie spotkałem się w mniejszych czytnikach. Linijki tekstu w trybie poziomym są dla mnie za długie. Co prawda ekran na szerokość ma dokładnie 21 cm, czyli tyle, co kartka A4, ale przy czytaniu bez marginesów, gubiłem się. Dlatego postanowiłem skorzystać z trybu pracy, którego nie ma w innych PocketBookach. A mianowicie w układzie poziomym czytnik przechodzi automatycznie w tryb wyświetlania dwukolumnowego. To bardzo fajne rozwiązanie, sprawiające wrażenie czytania zwykłej rozłożonej płasko książki. Niestety taki rodzaj wyświetlania tekstu dostępny jest tylko dla czcionki o wielkości od 6 do 9 punktów. Powiększenie tekstu do 10 punktów automatycznie przełącza tekst na jedną szpaltę, czego ja bym wolał uniknąć. Albo przynajmniej samemu zdecydować, kiedy tekst ma być podzielony a kiedy nie. Dlatego do tego typu lektury zainstalowałem sobie Cool Readera (o którym dalej).
Tekst w orientacji poziomej w InkPadzie X odpowiada szerokością stronie A4
Czytnik umożliwia także odsłuch książek. Czytnik nie ma głośnika, dźwięk można przesyłać za pomocą przejściówki USB C-minijack lub bezprzewodowego połączenia BT. Pierwszym sposobem odsłuchu jest czytanie na głos przez mechanicznego lektora (TTS) Ivona. Do wyboru jest m.in. kilka polskich głosów, które można pobrać z poziomu menu e-booka (ikona „Na głos” na dolnym pasku menu formatowania e-booka).
Polskie głosy mechanicznego lektora Ivona można pobrać z menu odsłuchu
Czytnik posiada także dwie osobne aplikacje do odtwarzania plików dźwiękowych. Do audiobooków najlepiej nadaje się rzecz jasna aplikacja „Audiobooki”, dostępna z dolnego menu wywoływanego na ekranie głównym. Ważną funkcją tejże aplikacji jest kontynuacja od ostatnio odtwarzanego fragmentu. Dzięki temu nie trzeba się martwić, gdzie przerwaliśmy słuchanie. Druga ciekawa opcja to akceptowanie plików spakowanych do archiwum ZIP. Audiobooka można wtedy wgrać do pamięci czytnika w jednym pliku. Oczywiście pojedyncze pliki MP3 też będą odtwarzane. Aplikacja może działać także w tle, podobnie jak „Odtwarzacz muzyki”. Jedyny minus jest taki, że podobnie jak we wcześniejszych modelach czytników PocketBooków, w aplikacji pojawiają się stuki przy włączaniu lub wyłączaniu odtwarzania. Mniej to słychać na słuchawkach, ale np. na wzmacniaczu jest to dość wyraźne.
PocketBook InkPad X posiada osobną aplikację do odsłuchu audiobooków
Co ważne, czytniki marki PocketBook wciąż pozostawiają użytkownikowi całkiem spore pole manewru w zakresie dostosowania ich zachowania do własnych upodobań. Na pierwszy plan wysuwa się możliwość wgrania własnych czcionek. Jest to tyle dla mnie ważne, że wśród zainstalowanych domyślnie nie znajduję ładnego kroju. Ale i opcja dodania przez użytkownika własnego wygaszacza ekranu jest miłym gestem ze strony producenta. O tym, jak zacząć pracę z czytnikiem PocketBook i jak go sobie dopasować, napisałem szerzej w poradnikach „PocketBook – co ustawić (usunąć lub dodać) na początku” oraz „PocketBook Touch Lux 3 – pierwsze kroki z czytnikiem – poradnik”.
CoolReader lub KOReader do wyboru
W obecnej wersji oprogramowania wewnętrznego można samodzielnie doinstalować jeden lub dwa dodatkowe programy służące do wyświetlania e-booków. Dlaczego ktoś miałby to robić? Ano dlatego, że mogą one istotnie uzupełnić funkcjonalność czytnika. Do „pożądanych” cech, których brakuje w czytniku, można zaliczyć m.in. możliwość powiększania rycin zawartych w tekście, pracę w trybie dwukolumnowym oraz odwróconych kolorów (tzw. tryb nocny) czy nienachalne wyświetlanie aktualnej godziny na ekranie podczas czytania.
PocketBook InkPad X może wyświetlać tekst dwukolumnowo tylko przy określonej wielkości czcionki (ekran górny). Po zwiększeniu czcionki do 10 punktów przełącza się na widok jednokolumnowy (ekran na dole), dlatego warto rozważyć instalację np. Cool Readera
Czy warto? To zależy od indywidualnych potrzeb. Po więcej szczegółów odsyłam do moich dwóch wcześniejszych tekstów „CoolReader dla czytników PocketBook przynosi pozytywne zmiany” oraz „KOReader dla CZYTNIKÓW PocketBook ROZSZERZA możliwości”.
Gdzie kupić PocketBooka?
PocketBooki są rozprowadzane w Polsce poprzez oficjalnego dystrybutora marki, wrocławską firmę 71media. Znajdują się w ofercie wielu polskich sprzedawców elektroniki i objęte są polską gwarancją. Jednak PocketBooka InkPada X nie zobaczymy „na żywo” w sklepach stacjonarnych. Jedynym źródłem zakupu pozostają sklepy internetowe – np. należący do dystrybutora czytio.pl. Wszystkie urządzenia z polskich sklepów powinny mieć taką samą gwarancję, więc pod tym względem nie ma znaczenia, gdzie czytnik zostanie zakupiony. Byle pochodził z krajowej dystrybucji.
W chwili, gdy piszę te słowa, PocketBooka InkPada X można kupić za ok. 1 700 PLN (katalogowa cena to 1900 PLN). Oferuje go oficjalny polski dystrybutor marki PocketBook w sklepie czytio.pl. Firmowe etui w postaci koperty można nabyć za 99 PLN. [Aktualizacja] Bieżąca oferta czytników marki PocketBook znalazła się także w ofercie amazon.pl. Warto sprawdzać cenę, ponieważ ulega zmianie i zazwyczaj jest niższa od konkurencji.
Podsumowanie
Czytanie na PocketBooku InkPadze X to duża przyjemność. Sprzyja temu kompleksowe podejście PocketBooka do czytania. Składa się na to stabilne oprogramowanie urządzenia oraz skupienie na książce, którą łatwo dostarczymy przewodowo lub bezprzewodowo a później znajdziemy w jednej wspólnej biblioteczce. Większa niż przeciętnie powierzchnia ekranu, bardzo dobry kontrast i wypełnienie tekstu czernią oraz wydajny procesor szczególnie sprzyjają lekturze tekstów w postaci plików PDF czy CBZ (komiksów). Największy PocketBook bardzo dobrze sprawdza się domu, jednak nie do końca pasuje mi jako urządzenie mobilne – więc do czytania w podróży wybierałem raczej inny czytnik. Problemu nie stanowił ciężar urządzenia. PocketBook InkPad X jest bardzo lekki jak na swoje rozmiary. Problemu nie stanowił strach przed zbiciem dużego ekranu w warunkach podróżnych. PocketBook InkPad X ma plastikowy, „nietłukący” E-Ink Mobius, który powinien być znacznie bardziej odporny na uszkodzenia mechaniczne niż ekrany w większości tego typu urządzeń. Jednak jego gabaryty jakoś mnie nie zachęcały do szukania na niego miejsca w plecaku, bo w kieszeni się oczywiście nie mieści. Decydując się na taki czytnik trzeba mieć na uwadze, że korzystanie z niego w pociągu czy autobusie może nie być tak wygodne jak w przypadku mniejszych modeli. Ale za to w domu czy biurze, InkPad X może zaoferować przestrzeń na ekranie, której brakuje najpopularniejszym modelom.
PocketBook InkPad X (na dole) ma plecki gumowane i żebrowane, co ułatwia trzymanie bez okładki (w porównaniu do np. PocketBooka Touch HD 3 - na górze)
Porada konsumencka na dziś brzmi: jeśli poszukujesz czytnika do komiksów lub PDFów albo jeśli czytasz sporo w domu ale boisz się, że ekran może się stłuc – PocketBook InkPad X to znakomity wybór. Ale warto pamiętać, że i „zwykłe” e-booki będzie się na nim czytać bardzo wygodnie (choć raczej nie podczas podróży np. zatłoczonym autobusem).
Plusy
- ekran z wyrazistym tekstem i dobrym kontrastem;
- ekran wykonany w technologii E-Ink Mobius, bardziej wytrzymały na uszkodzenia mechaniczne;
- równomierne oświetlenie ekranu i możliwość dopasowanie jego temperatury barwowej;
- możliwość zainstalowania CoolReadera lub KOReadera;
- zdecydowanie lepsza czytelność plików typu PDF na dużym ekranie, bez konieczności ich przycinania, przerabiania itp.;
- stabilnie pracujące oprogramowanie;
- duża pamięć wewnętrzna;
- niewielka masa (w stosunku do rozmiarów);
- fizyczne przyciski zmiany stron;
- największe (wśród czytników) możliwości dopasowywania PDFów do ekranu czytnika;
- możliwość eksportu notatek;
- dzielenie wyrazów według polskich reguł;
- polskie menu, instrukcja obsługi oraz klawiatura ekranowa w czytniku;
- mnogość czytanych formatów plików;
- duże możliwości dopasowania (np. wgrania czcionek, ustawienia wygaszacza ekranu, zdefiniowania funkcji przypisanych do klawiszy);
- bezprzewodowa wysyłka książek do czytnika (także zakupów bezpośrednio z polskich księgarń);
- odtwarzanie audiobooków.
Minusy
- niedopracowany tryb poziomego wyświetlania tekstu;
- brak możliwości powiększania rycin zawartych w e-booku;
- brak zainstalowanej domyślnie ładnej czcionki;
- mniej poręczny w podróżny niż „standardowe” czytniki z ekranem o przekątnej sześciu cali;
- brak obsługi wypożyczalni Legimi i Empik Go;
- brak możliwości wymuszenia wyrównywania tekstu do lewego i prawego marginesu (justowania);
- cena nie dla każdego;
- brak obsługi kart pamięci;
- stuki podczas odtwarzania audiobooków przez wzmacniacz (przy użyciu przejściówki USB C-minijack).
Parametry techniczne: (PB 1040) PocketBook InkPad X (wg producenta)
Ekran: przekątna 10,3 cala (26,12 cm) ekran E-Ink Carta Mobius z wbudowanym oświetleniem i rozdzielczością 1872×1404 pikseli, 16 odcieni szarości, dotykowy, 227 ppi, wbudowane oświetlenie z regulowaną temperaturą barwową;
Masa: 300 g;
Rozmiary: 249,2×173,4×7,7-4,5 mm;
Pamięć: ok. 29,7 GB wewnętrznej (32 GB pomniejszone o pliki systemu operacyjnego);
Czcionki: 15 krojów łacińskich czcionek (możliwość dodawania własnych);
Obsługiwane formaty tekstowe: EPUB DRM, EPUB, PDF DRM, PDF, FB2, FB2.ZIP, TXT, DJVU, HTML, DOC, DOCX, RTF, CHM, TCR, PRC (MOBI), ACSM, CBR, CBZ;
Obsługiwane formaty graficzne: JPEG, BMP, PNG, TIFF;
Obsługiwane formaty dźwiękowe: MP3, OGG;
Łączność: Wi-Fi, BT, USB C;
Procesor: 1 GHz (dwurdzeniowy);
Pamięć RAM: 1 GB;
System: linux;
Główne funkcje: Dropbox, Send-to-PocketBook, czytnik kanałów RSS, kalkulator, zegar, kalendarz, słowniki, gry: szachy, pasjans, Sudoku, Scribble, przeglądarka zdjęć, PocketBok Cloud;
Bieżąca wersja oprogramowania wewnętrznego: 5.20.1534 (23 XII 2019 r.)
Oficjalna strona produktu: https://pocketbook.pl/pl-pl/catalog/ultimate-pl/inkpad-x-pl
[Aktualizacja 29 XII 2020 r.]
Czytnik PocketBook InkPad X otrzymał obsługę wypożyczalni Legimi oraz Empik Go wraz z aktualizacją oprogramowania wewnętrznego do wersji 6.1.x.Więcej o tym we wpisie "Aktualizacja: PocketBook InkPad X OBSŁUGUJE WYPOŻYCZALNIE Legimi i Empik Go".
[Aktualizacja 4 IV 2022 r.]
Czytniki z firmware w wersji 6.5.1701 lub nowszym obsługują piloty zdalnej zmiany stron. Jeden z nich przedstawiam we wpisie „Poradnik: DZIAŁAJĄCY pilot zmiany stron do czytników PocketBook”.
W Stanach od wielu lat funkcjonuje program, w ramach którego można odesłać do Amazonu stare urządzenia firmowane przez sklep. Dzięki temu nie zalegają one w szufladach amerykańskich domów i garaży, a klienci, nawet za uszkodzony sprzęt, otrzymują drobną gratyfikację. Sklep przyznaje też rabat na zakup kolejnego urządzenia tego samego typu (takiego samego lub nowszego). [Aktualizacja: Niestety, póki co program dostępny jest tylko dla klientów niemieckich.]
Amazonowy program Trade-In trafia do Europy (źródło: amazon.de)
Klienci Amazonu mogą pozbywać się w bezpieczny sposób elektrośmieci, nawet jeśli mieszkają na najdalszej prowincji. To tyle z punktu widzenia klienta. Trudno mi powiedzieć, jakie korzyści ma z tego sklep. Może odzyskuje części, które trudno znaleźć na rynku? Może liczy na przywiązanie klientów do marki? Może to choć malutki ukłon firmy w stronę dbania o jakość środowiska? W każdym razie program sprawdził się w Stanach, skoro udostępniono go teraz także europejskim klientom.
Jak działa program Trade-In w Amazonie?
Akcja obejmuje produkty firmowane przez Amazon, a mianowicie czytniki Kindle, tablety Fire, przystawki Fire TV oraz głośniki Echo.
Program Trade-In obejmuje cztery grupy produktów firmowanych przez Amazon, w tym czytniki Kindle (źródło: amazon.de)
Procedura obejmuje kilka kroków:
i) wybranie kategorii sprzętu na stronie akcji Trade-In;
ii) wskazanie, jakim modelem sprzętu dysponujemy;
iii) opisanie (na podstawie pytań na stronie akcji) jaki jest stan urządzenia;
iv) wydrukowanie etykiety, uprawniającej do bezpłatnego odesłania do Amazonu;
v) oczekiwanie na weryfikację stanu urządzenia i ew. przyznanie doładowania na koncie w formie karty podarunkowej;
vi) ewentualny zakup sprzętu tej samej kategorii z wykorzystaniem przyznanego bonusu i rabatu 20% na nowy produkt (obecnie w przypadku czytników można wybrać Kindle 10, Kindle Paperwhite 4, które są wysyłane do Polski).
Z listy produktów, należy wybrać odpowiedni model (źródło: amazon.de)
Póki co nie wszystkie strony dotyczące programu zostały przetłumaczone na język polski. W szczególności cały opis warunków wzięcia udziału w akcji jest po niemiecku. W przypadku czytników podane są dwa pytania, na które trzeba odpowiedzieć (krok trzeci procedury opisanej powyżej). Pierwsze z nich dotyczy możliwości uruchomienia urządzenia. Jeśli się załącza, odpowiedzieć należy „ja” (tak). Drugie pytanie dotyczy rys lub uszkodzeń na samym urządzeniu lub ekranie. Znając życie, właśnie całość ekranu może być najczęstszą przyczyną zwrotu. Jeśli ekran jest pęknięty, odpowiadamy „ja” i możemy liczyć na doładowanie naszego konta w Amazonie kwotą 5 EUR.
Uzyskane doładowanie oraz rabat 20% można wykorzystać na zakup nowego czytnika (źródło: amazon.de)
Podsumowanie
Program Trade-In w Europie ma mniejszy sens niż w Stanach. W obrębie UE od dawna funkcjonują uregulowania dotyczące złomowania starej elektroniki. Może nam jest to trudniej zauważyć, bo w Polsce nigdy nie udało się rozwiązać np. problemu opakowań zwrotnych, ale na Zachodzie to działa. W przypadku zwykłych klientów na pewno nie ma co liczyć na kokosy, ale warto wiedzieć o akcji Amazonu. Może nie każdemu się chce oddać stary sprzęt do odpowiedniego punktu, może nie każdy ma takowy punkt w okolicy i w końcu złom zamiast trafić na zwykłe wysypisko, do pieca czy do lasu, przekazany zostanie za pośrednictwem sklepu do firmy zajmującej się profesjonalnie utylizacją potencjalnie toksycznych odpadów. I to może być najważniejszy efekt akcji.
Sam uczestnictwa w programie Trade-In nie testowałem, ale wygląda na to, że dostępny jest także dla polskich klientów.
Niestety w regulaminie jednak zaznaczono, że dotyczy tylko klientów niemieckich: "Artikel, die Sie über das Programm einreichen, dürfen nur aus der Bundesrepublik Deutschland versandt werden, ferner müssen Sie über eine Anschrift in der Bundesrepublik Deutschland verfügen. Produkte, die von außerhalb der Bundesrepublik Deutschland versandt werden, können nicht angenommen oder zurückgeschickt werden."
Usługa Push to Kindle oraz Push to PocketBook doczekała się nowego wyglądu i (przy okazji) dwoistej nazwy. Do tej pory znana była jako Push to Kindle. Jak się można domyślić wykorzystywała amazonową usługę bezprzewodowej wysyłki plików Send to Kindle na czytniki marki Kindle. Ale nie tylko, umożliwiała wysyłkę także przy użyciu analogicznej usługi Send-to-PocketBook na PocketBooki. Teraz jej nazwa zmienia się w zależności od wybranego czytnika, a twórcy postanowili skonsumować popularność swojej usługi i sugerują przejście na jej płatną wersję. Wciąż jednak można z niej korzystać bezpłatnie.
Push to Kindle jest obecnie najbardziej wszechstronną usługą przesyłania na czytniki stron WWW (źródło: www.fivefilters.org)
Co to jest Push to Kindle i Push to PocketBook?
Usługa polega na przesyłaniu treści artykułów ze stron WWW na adres poczty elektronicznej czytnika bez treści reklamowych. Po co to komu? Ano przydaje się choćby takim osobom jak ja, które jak coś dłuższego mają przeczytać w przeglądarce WWW na ekranie komputera, to czasem sobie odpuszczają. Ale ten sam tekst na ekranie czytnika, do tego bez reklam - to już zupełnie co innego!
Dodawanie rozszerzenia do przeglądarki Opera
Aby skorzystać z usługi, należy zainstalować w przeglądarce WWW wtyczkę Push to Kindle. Powinna być dostępna jako rozszerzenie (wtyczka, dodatek) do najbardziej popularnych przeglądarek: Chrome, Edge, Firefox, Opera oraz Safari (kolejność alfabetyczna). Po zainstalowaniu powinno być widoczne jako kolejny przycisk na górnym pasku programu. Wtyczkę uruchamia się gdy w przeglądarce jest otwarta strona, która ma zostać przesłana do czytnika.
Rozszerzenie Push to Kindle zainstalowane w Operze jest widoczne jako ikonka w prawym górnym rogu przeglądarki
Aby ta operacja się powiodła, trzeba wtyczkę jeszcze skonfigurować. W tym celu należy podać adres naszego czytnika. W przypadku Kindle będzie to domena @free.kindle.com (lub @kindle.com), dla PocketBooka @pbsync.com. Adres posiadanego czytnika Kindle znajdziemy np. w menu Settings/Your Account/Sent-to-Kindle E-mail lub w ustawieniach konta (na amazon.com). Adres czytnika PocketBook jest zapisany np. w menu Ustawienia/Konto i synchronizacja/Send-to-PocketBook jako „E-mail urządzenia”.
List z PocketBooka, potwierdzający przesyłkę z usługi Push to PocketBook
Aby trafiały do nas przesyłki z wtyczki Push to Kindle, w obydwu przypadkach do „zaufanych” musi być dodany adres „kindle@fivefilters.org”. W przypadku czytników Kindle, trzeba to zrobić na swoim koncie w księgarni Amazon (lista takich adresów znajduje się w sekcji „Approved Personal Document E-mail List” ustawień „Your Content and Devices”). Po dodaniu tego adresu, pliki będą akceptowane przez nasz czytnik. Dla PocketBooków otrzymamy informację z usługi Send-to-PocketBook o nowej przesyłce (podczas pierwszej próby przesłania czegoś w ten sposób). Trzeba potwierdzić chęć otrzymywania przesyłek ze wspomnianego adresu (odsyłacz „Dodaj do białej listy” w liście, który otrzymamy). Za kolejnym - nie będzie to już konieczne. Pliki zostaną zaakceptowane przez nasz czytnik.
Przy pierwszej wysyłce z wykorzystaniem Push to PocketBook należy podać we wtyczce adres naszego czytnika
Jeśli nie chcemy, nie musimy koniecznie wysyłać strony WWW prosto do czytnika. Można ją także przetworzyć na żądany format i zapisać na dysku. To wygodne rozwiązanie, szczególnie jeśli posiadamy czytnik innej marki niż Kindle czy PocketBook. jak to wygląda w innych markach? Różnie. Na przykład czytniki Kobo mają zintegrowaną analogiczną usługę Pocket, która działa podobnie jak Push to Kindle. Ale zapisanie pliku przyda się np. posiadaczom czytników takich marek jak Tolino czy Bookeen. Otóż na dysku komputera można zapisać plik MOBI, EPUB, PDF lub TXT i w odpowiedniej chwili przesłać sobie do czytnika np. przez kabel.
Wtyczka Push to Kindle może zapisać stronę WWW także w postaci pliku akceptowanego przez różne czytniki
Push to Kindle na urządzenia mobilne
Jest także wersja Push to Kindle w postaci aplikacji mobilnej. Przykładowo wersja androidowa kosztuje 17,99 PLN. Zakupiłem ją po części zachęcony pozytywną opinią jednego z moich czytelników i doświadczonego weterana cyfrowego czytania, która pojawiła się pod wpisem „Jak wysyłać stronę WWW z urządzenia mobilnego na czytnik Kindle lub PocketBook”. Aplikacja sprawdza się w działaniu, więc spokojnie i ja mogę ją polecić.
Możliwości wysyłki i zapisu plików w mobilnej aplikacji Push to Kindle
Przy pierwszym uruchomieniu aplikacji mobilnej także trzeba ją skonfigurować, podobnie jak wtyczki do przeglądarek komputerowych. Należy w niej podać adres poczty elektronicznej czytnika, na który chcemy wysyłać. Potem w mobilnej przeglądarce WWW możemy już wybrać ikonkę „dzielenia się” daną treścią, a tam wśród dostępnych opcji powinna być także aplikacja Push to Kindle. Jest wskazanie uruchamia przesyłanie w tle. Po chwili mielenia powinna pojawić się wiadomość „Sent! Check Kindle...”, nawet jeśli wysyłamy do PocketBooka. W każdym razie przesyłka dociera. Czas, jaki jest na to potrzebny zależy zarówno od sprawności serwerów Push to Kindle jak i odpowiednich usług producentów czytników Kindle czy PocketBook. Ale zazwyczaj przesyłki docierają w kilka, może kilkanaście minut.
Menu mobilnej przeglądarki WWW z opcją wysłania ("Udostępnij") tekstu ze strony internetowej przez Push to Kindle
Podsumowanie
Aplikacja nie jest idealna. Obecnie strony WWW bywają celowo tak skonstruowane, aby ogłupić czytelnika i skierować go raczej na reklamy niż właściwą treść strony. Wiele serwisów z tego przecież żyje. Nie jest więc zaskoczeniem, że i omawianej usłudze nie zawsze udaje się „oddzielić ziarna od plew”. Bywa, że w tekście przesłanym na czytnik i tak jest sporo elementów reklamowych, których nie udało się usunąć. Bywa, że właściwy tekst zostanie „niesłusznie” obcięty, bo potraktowano jego części jako wstawki reklamowe. Ale najczęściej jest kłopot ze zdjęciami, które są wycinane zapewne i jako potencjalne reklamy i jako elementy obciążające serwery usługi Push to Kindle. Mimo wszystko gra jest warta świeczki. A przed ewentualnym zakupem aplikacji mobilnej lub płatną subskrypcją wersji na przeglądarki komputerowe, zawsze możemy spróbować jak usługa (wciąż jeszcze) działa w wersji bezpłatnej.
Informacja o udanej wysyłce jest teraz uzupełniona o liczbę pozostałych "kredytów" - jeden "kredyt" to jedna wysyłka pliku z danej przeglądarki WWW
Obecnie autorzy usługi ograniczyli ilość bezpłatnie przesłanych treści do 30 na miesiąc z jednej przeglądarki internetowej. Zachęcają do płacenia 1, 2 lub 5 USD na miesiąc szczególnie tych, którzy wysyłają więcej.
Zachęta do finansowego wsparcia twórców Push to Kindle
Trudno mi wyobrazić sobie wygodne czytanie długaśnych artykułów w przeglądarce WWW na komputerze czy smartfonie. Często więc przesyłam sobie teksty, które na czytniku znacznie lepiej odbieram. Push to Kindle czy Push to PocketBook ma dla mnie tę zaletę, że wspiera obydwie marki czytników, które często używam i na które kieruję treści ze stron WWW.
[Aktualizacja 7 IV 2021 r.]
Przy korzystaniu z bezpłatnej wersji usługi przez przeglądarkę WWW, z 30 do 20 została zmniejszona miesięczna ilość wysyłek.
Informacja o zmniejszeniu ilości bezpłatnych wysyłek z Push to PocketBook