cyfranekblog@protonmail.com - rynek e-booków, czytników książek: Amazon Kindle, PocketBook, Tolino, Rakuten Kobo, Bookeen Cybook, Icarus, Nolim, Sony, TrekStor, Dibuk Saga, Nook, Onyx Boox.
Doceniasz moją twórczość? Postaw mi kawę...
Zakończyła się impreza „Tydzień E-Książki w Bibliotece Głównej”, zorganizowana przez Bibliotekę Główną Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Jedyne, co mi przychodzi do głowy jako ilustracja tego, w czym uczestniczyłem, to poniższa fotografia.
Fotografia: © Copyright Chris Downer and licensed for reuse under this Creative Commons Licence
Impreza miała kilka odsłon. Przez cały czas trwała wystawa zorganizowana w holu Biblioteki Głównej. Tematyka dotyczyła oczywiście e-booków, a zdjęcia mówią chyba same za siebie.
Wystawa w ramach "Tygodnia e-książki"...
Część informacyjna: wady i zalety PDF
Część tekstowa i gablotka wystawy
Najjaśniejszym punktem całego programu była prezentacja czytników marki PocketBook w pierwszym dniu imprezy. Ktoś przygotowujący imprezę, najwyraźniej nie odrobił zadania domowego, bo PocketBooki zostały w programie opisane jako „czytniki elektroniczne”. Spodziewam się, że takie określenie na pewno dużo powiedziało studentom kierunków humanistycznych i niezawodnie zachęciło ich do odwiedzenia w tym dniu biblioteki...
Pierwszy dzień to prezentacja czytników PocketBook w praktyce
W czasie, kiedy bawiłem się ośmiocalowym inkPadem (PB 840), została nawet przyprowadzona grupka studentów. Nie wiem, czy w ramach zajęć, czy po zajęciach. Ale pojawiła się pani, która spytała, czy „jej studenci dotarli”... Największy ruch na korytarzu Biblioteki związany był jednak nie z korzystaniem przez studentów z wypożyczalni czy trwającą imprezą e-bookową. Wynikał z gorączkowego malowania, sprzątania i wymianą starych bibliotecznych komputerów na nowsze, przed nadchodzącą wizytą ministra nauki i szkolnictwa wyższego... Przed moimi oczyma, zamiast tłumu studentów zainteresowanych książkami papierowymi czy też elektronicznymi, przewijał się więc głównie korowód służb uczelnianych, zaaferowanych przygotowaniami do ministerialnej wizyty.
Drugi dzień imprezy poświęcono na spotkanie z historią e-booków. Co prawda temat prezentacji brzmiał „E-booki – książki bez kartek”, ale w zasadzie dotyczył etapów rozwoju książek elektronicznych od powstania Projektu Gutenberg po najważniejsze (zdaniem prelegentki) serwisy internetowe związane z e-bookami. Podano najważniejsze daty w rozwoju książki elektronicznej, jak na przykład rok 1997, w którym założono E-Ink Corporation czy rok 2007. W tym właśnie roku „firma APPLE Inc. wprowadza na rynek nowość - iPhone, który w krótkim czasie staje się najpopularniejszym czytnikiem e-książek na świecie”.
Slajd z prezentacji „E-booki – książki bez kartek”
Okazało się przy okazji, że jestem przedstawicielem prehistorycznego gatunku, a to dlatego, że zacząłem czytać e-booki po polsku zanim jeszcze zaczęła się ich historia! Jednak w sumie miło się dowiedzieć, że dziesiątki e-booków, które przeczytałem na moim palmtopie nie mieszczą się w ramach historii. A ta zaczęła się oficjalnie w naszym kraju w roku 2000, wraz z wydaniem książki Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny”. Również współczesność książki elektronicznej w Polsce odbiega w moim mniemaniu od tego, czego się dowiedziałem z prezentacji. Z wielką ciekawością sprawdziłem więc polecaną na pierwszym miejscu księgarnię internetową. I mimo najszczerszych chęci nie znalazłem żadnego e-booka w sklepie www.ibook.net.pl...
Księgarnie polecane w prezentacji „E-booki – książki bez kartek”
Dobrze, że na spotkanie została doprowadzona (przez nauczycieli) młodzież szkolna, bo poza mną i prelegentką by nie było nikogo.
Prezentacja czytelni IBUK miała miejsce w trzecim dniu
Trzeci dzień „Tygodnia E-Książki” poświęcony był na prezentację komercyjnych czytelni książek elektronicznych dostępnych w tutejszej Bibliotece. Zaprezentowano sposób korzystania z wypożyczalni IBUK (PWN) oraz NASBI (Helion). W obydwu przypadkach, oczywiście dla wygody czytelników, ograniczono w nich dostęp do książek tylko do przeglądarek WWW. Żadnej książki oferowanej przez te serwisy nie można otworzyć i wygodnie używać na urządzeniach dedykowanych, czyli czytnikach książek elektronicznych. Czytnik myIBUK na przeglądarkach czytnikowych po prostu nie działa. Książki z NASBI podobno otworzyć można, ale przedstawiciel firmy stwierdził, że „to działanie nie jest naszym zdaniem satysfakcjonujące dla czytelnika”. Przedstawiciele obydwu czytelni w sumie nie widzieli jednak suma sumarum w tym nic złego, ale pojawiło się stwierdzenie, że producenci czytników już zauważyli swój błąd (m.in. przewagę tabletów) i „to oni próbują teraz nadgonić ten rynek”. Kto wie, może za chwilę Kindle, czy Kobo zrezygnuje z zainstalwoanych w czytnikach aplikacji do czytania e-booków i wszystkie będą wyświetlać książki przez WWW?
Druga prezentacja dotyczyła projektów e-bookowych grupy Helion
Tym razem sala głównej czytelni była pełna, dzięki doprowadzonej na prezentacje grupie studentów. Prezentacja z dnia czwartego została przesunięta na dzień wcześniejszy z powodu wspomnianej wcześniej wizyty ministerialnej.
Ostatnia prezentacja imprezy - "Od papieru do e-booka"
Ostatni, piąty dzień imprezy, poświęcono problemowi digitalizacji wydawnictw papierowych. Trzech przedstawicieli Biblioteki Głównej pokazało etapy przetwarzania książek poprzez skanowanie, obróbkę plików graficznych, rozpoznawanie tekstu (OCR) po generowanie pliku PDF a potem ewentualne przetwarzanie pliku PDF do bardziej przyjaznego nowoczesnemu czytelnikowi pliku EPUB. Na szczęście odchodzi się od tworzenia książek w formacie DjVu, które sami pracownicy Biblioteki określili jako kłopotliwe w użyciu. Nastał więc czas książek elektronicznych w formacie PDF (częściowo przerabianych z DjVu). Tu również bibliotekarze zauważyli, że jest to format nieprzystający do współczesnych potrzeb czytelnika, ale „chodzi też o pieniądze”. Oprogramowanie zakupione przez bibliotekę komercyjny format PDF wspiera, a na przykład otwartego EPUBa już nie.
Droga do EPUBa wiedzie przez PDF - slajd z prezentacji "Od papieru do e-booka"
Tym razem również dopisała widownia w postaci, doprowadzonej przez nauczycieli, młodzieży szkolnej.
Autorzy prezentacji "Od papieru do e-booka" zdecydowanie polecają Świat Czytników
Podsumowanie
W sumie zaskoczył mnie brak spontanicznej, niezorganizowanej obecności studentów na „Tygodniu E-Książki”. Przecież chyba nie wiedzieli z góry, że na prezentacjach zostaną przekazane głównie treści historyczne lub nieprzystające dla potrzeb nowoczesnego czytelnika. Mimo to, nie przyszli... W czasie, gdy ja studiowałem (koniec mezozoiku), objawieniem były (nieliczne) kserografy. Pozwoliły one uwolnić się od ślęczenia w czytelni nad pojedynczymi podręcznikami. Pozwoliły one uwolnić się od czatowania na moment, kiedy poprzednia osoba przygotowująca się np. do egzaminu, będzie mogła przekazać zaczytany egzemplarz komuś następnemu. Podłej jakości fotokopie rozwiązały problem dostępności i mobilności treści. Dziś podobną funkcję spełniają skany krążące w internetach czy wprost przekazywane między studentami. Studenci owszem czytają, ale głównie na swoich czytnikach, tabletach i innych mobilnych urządzeniach, bo tak im po prostu wygodniej. Przykuwanie ich od nowa do stacjonarnego komputera czy przeglądarki WWW na pewno takie nie jest. Może to przyczyna braku zainteresowania imprezą? Może dlatego w uniwersytecie, w którym przebywa jednocześnie kilka tysięcy osób, nikt spontanicznie na odczytach się nie pojawił? A może czas na zmianę podejścia do czytelników?
Piszę ten tekst z punktu widzenia czytelnika. Korzystam z bibliotek mniej lub bardziej intensywnie od kilkudziesięciu lat. Mam w pamięci żywe wspomnienie wpisania się do miejskiej biblioteki „dla dorosłych” tylko po to, by z półki wziąć opasłe tomy „Władcy Pierścieni”, których nie było w bibliotecznym oddziale „dla dzieci”. Później pomału odchodziłem od wypożyczania książek papierowych na rzecz krążących wśród studentów kserokopii a potem wersji elektronicznych (na przykład plików niemal profesjonalnie przygotowywanych przez grupę SCAN-DAL, jeszcze w czasach FidoNetu). Teraz zaopatruję się w e-booki poprzez księgarnie internetowe, które dorosły już do potrzeb czytelnika-klienta. Może podobny czas nadejdzie również w bibliotekach? Na razie chyba nie naszych, choć przykład Niderlandów i Luksemburga, opisany przeze mnie niedawno, wskazuje, że można...