cyfranekblog@protonmail.com - rynek e-booków, czytników książek: Amazon Kindle, PocketBook, Tolino, Rakuten Kobo, Bookeen Cybook, Icarus, Nolim, Sony, TrekStor, Dibuk Saga, Nook, Onyx Boox.
Doceniasz moją twórczość? Postaw mi kawę...Zapowiadając rynkową premierę czytnika/notatnika Onyx Boox Go 7 wspomniałem, że do odręcznego notowania na nim będzie potrzebny specjalny rysik. I oto jest już w sprzedaży Onyx Boox InkSense. To o tyle ważne, że (póki co) trudno jest znaleźć jego zastępnik, który będzie sprawnie działał z czytnikami z serii Onyx Boox Go 7.
Onyx Boox InkSense
Recenzowany rysik i czytniki otrzymałem ze sklepu Czytio. Czytniki z oferty czytio.pl pochodzą z oficjalnej polskiej dystrybucji i objęte są wieloletnim wsparciem technicznym. Dzięki 17-letniemu doświadczeniu w branży firma gwarantuje bezpieczny zakup i profesjonalną obsługę. W artykule są odsyłacze afiliacyjne. Opinie na temat rysika i czytników zawarte we wpisie są wyłącznie moje.
Zarówno wspomniany Onyx Boox Go 7 jak i bliźniaczy (ale z kolorowym ekranem E-Ink Kaleido 3) Onyx Boox Go Color 7 (Gen II) wyróżniają się opcją odręcznego notowania przy pomocy rysika. Obydwa są jednocześnie pełnoprawnymi czytnikami pracującymi pod kontrolą systemu Android OS w wersji 13. Takie rozwiązanie do tej pory zarezerwowane raczej dla urządzeń z większymi ekranami. A jak sama nazwa wskazuje, nowe notatniki mają ekrany o przekątnej siedmiu cali (17,5 cm). Choć z drugiej strony nie jest to absolutną nowością, ponieważ opcję notowania na siedmiocalowych ekranach od dłuższego mają np. czytniki Kobo Libra Colour i Tolino Vision Color.
Po podłączeniu rysika (ekran po prawej) w opuszczanym menu w prawym górnym rogu ekranu (ekran po lewej) pojawi się opcja sprawdzania poziomu naładowania jego baterii
Podczas pierwszego uruchomienia Go 7 i Go Color 7 pokazuje się opcja podłączenia rysika. Gdy go sparujemy, od razu w dolnym pasku menu czytnika pojawi się ikonka „Notatki”. Można ją dodać także później, ale wtedy sami musimy dołączyć do paska aplikację do notatek, definiując w ustawieniach „Homescreen Navigation Bar”. Od tego momentu mamy dostęp do rozbudowanej aplikacji obsługującej notatki, zaś w opuszczanym menu w prawym górnym rogu ekranu także podgląd na poziom naładowania baterii rysika.
Do ładowania baterii rysika Onyx Book InkSense służy gniazdo USB-C
No właśnie, à propos baterii. Onyx Boox InkSense to rysik aktywny, wymagający ładowania wbudowanej baterii. W górnej części rysika znajduje się gniazdo USB-C i dioda sygnalizująca ładowanie. Możliwe, że przed pierwszym sparowaniem rysika, trzeba go będzie naładować.
Rysik Onyx Boox InkSense wykonany jest dość solidnie, sprawia „aluminiowe” wrażenie. Waży niewiele, bo ok. 12 gramów. Z boku rysika znajduje się przycisk uruchamiający opcję gumki do mazania. Końcówka służąca do pisania sprawia solidne wrażenie. Trzeba ją solidnie nacisnąć, aby wyczuć, że reaguje na nacisk. Sam rysik powinien wyczuwać 4096 poziomów czułości na nacisk podczas pisania. W pudełku producent dostarcza też trzy zapasowe końcówki.
Rysik Onyx Boox InkSense przeznaczony jest dla czytników/notatników z serii Onyx Boox Go 7 - Onyx Boox GO 7 (po prawej) i Onyx Boox Go Color 7 (Gen II) (po lewej)
No ale najważniejsze - jak Onyx Boox InkSense spisuje się (nomen omen) podczas pisania? Choć testy przeprowadziłem głównie na Onyx Boox Go 7, to w przypadku Onyx Boox Go Color 7 (Gen II) wrażenia są identyczne. Rysik nieźle się trzyma w ręku, ponieważ nie jest okrągły. W przekroju przypomina kwadrat z mocno zaokrąglonymi wierzchołkami. Co ważne, nie ma problemów z łączeniem rysika z czytnikiem. Zawsze, gdy chciałem go użyć, czytnik na niego reagował. Nie robiłem specjalnych pomiarów, ale choć widać pewne opóźnienie, to podczas pisania nie wyczuwam wyraźnej przerwy w pojawianiu się kreski na ekranie.
Rysik Onyx Boox InkSense bardzo dobrze trzyma się w ręku
Pisać i rysować jak najbardziej można. Jednak w sumie komfort pisania oceniam jako mocno przeciętny. Przy dłuższym korzystaniu, a przede wszystkim przy długim pisaniu problem sprawia przede wszystkim końcówka rysika. Wydaje mi się ona zbyt twarda i zbyt szeroka. Może podczas korzystania z urządzenia z większym ekranem nie miałoby to znaczenia, ale przy siedmiocalowym wydaje się ona zbyt duża. Trudno jest napisać/narysować drobniejsze detale. Na plus należy zaliczyć to, że szeroka końcówka ułatwia zmianę szerokości rysowanej linii w zależności od nachylenia rysika i siły nacisku. W przypadku tej drugiej cechy bałem się zbyt mocno naciskać. Raczej bym się tu nie dopatrzył kilku tysięcy poziomów czułości na nacisk.
Końcówka rysika Onyx Boox InkSense
Drugim problemem jest sam ekran w obydwu modelach Go 7, który jest gładki. Bardzo źle się pisze na takiej powierzchni, szczególnie jeśli twarda końcówka rysika dodatkowo ślizga się po powierzchni ekranu. Cierpi na tym precyzja pisania, a moje (i tak już słabe) pismo staje się trudne do rozczytania, nawet gdy się w miarę staram pisać czytelnie.
Powierzchnia ekranu obydwu modeli z serii Onyx Boox Go 7 jest śliska, co nie sprzyja komfortowi pisania rysikiem
Trzecim problemem jest pełne odświeżanie ekranu w aplikacji służącej do notatek, które wykonuje się automatycznie co jakiś czas. Przeszkadza to podczas pisania dłuższych tekstów, ponieważ w momencie odświeżania, pismo nie jest rozpoznawane. Trzeba dość często przerywać pisanie i wracać aby uzupełniać jakieś słowo, które się podczas pisania urwało. Może to być mocno denerwujące, gdy notujemy ze słuchu i nie ma zbytnio czasu na zastanawianie się, czego notatnik nie zanotował.
Rozpoznawanie pisma ręcznego (ekran po lewej) domyślnie realizowane jest przez SI, ale języki inne niż angielski i chiński należy sobie doinstalować (ekran po prawej)
Czwartym problemem jest rozpoznawanie pisma odręcznego. Korzystałem z opcji AI (sztuczna inteligencja) i albo z racji słabszej (niż zwykle) czytelności mojego pisma albo z powodu kiepskiego mechanizmu rozpoznawania, wrażenia z przetwarzania pisma odręcznego na maszynowe mogę określić jako dalekie od oczekiwań. Błędów jest zdecydowanie za dużo, jak na urządzenie, które do tego typu zastosowań zostało zaprojektowane.
Polskojęzyczny tekst pisany odręcznie (ekran po lewej) może być także z powodzeniem rozpoznawany, choć efekty nie oszałamiają (ekran po prawej)
Nie mam dużego doświadczenia z notatnikami Onyx Boox, ale generalnie są one chwalone za komfort pisania. Do tej pory testowałem pod tym kątem notatniki marki PocketBook, Kindle i Kobo. Na żadnym z tych urządzeń nie miałem aż tak dużych kłopotów z czytelnym pismem. Być może przejście w tabletach w serii Go z małym ekranem na aktywny rysik to nie był najlepszy pomysł? A może trzeba czegoś z delikatniejszą i bardziej precyzyjną końcówką?
Porównanie końcówek rysików (od lewej) Onyx Boox InkSense, Kindle Scribe Premium Pen i Kobo Stylus 2
Rysik Onyx Boox InkSense jest dostępny w sklepie Czytio. Został on wyceniony na 209 PLN. Onyx Boox Go Color 7 (Gen II) kosztuje tam obecnie 1199 PLN, zaś Onyx Boox Go 7 można kupić za 1099 PLN.
Rysik Onyx Boox InkSense w ofercie sklepu Czytio (źródło: czytio.pl)
Porada konsumencka na dziś brzmi: jeśli pisanie na czytnikach/tabletach/notatnikach z serii Onyx Boox Go 7 nie będzie priorytetem, to spokojnie można sobie odpuścić zakup samego rysika. Jeśli jednak szukacie notatnika z zaawansowanymi możliwościami i niewielkim ekranem, Onyx Boox InkSense jest póki co jedynym sensownie rysikiem działającym z tymi modelami.
Usługa Pocket, która umożliwia m.in. wygodne czytanie artykułów ze stron WWW na czytnikach marki Kobo, wkrótce zostanie zlikwidowana.
Oficjalna informacja o likwidacji usługi Pocket
Należący do fundacji Mozilla (tej od przeglądarki Firefox) serwis znika z rynku 8 lipca 2025 r. Dla mnie był jednym z najważniejszych atutów czytników Kobo. Na czytnikach tej marki nie można korzystać z bezprzewodowej wysyłki własnych plików. Konkurencyjne rozwiązania takie jak Send to Kindle czy Send-to-PocketBook są znakomitymi uzupełnieniami funkcjonalności czytników Kindle i PocketBook. W Kobo tego brak. Dlatego Pocket, który ułatwiał czytanie artykułów ze stron WWW na czytnikach Kobo bez reklam, tak jak zwykłą książkę był moim zdaniem ważną funkcją.
Przejęcie Pocketa przez Mozillę było już powodem do niepokoju dwa lata temu. Z powodu zmian w usłudze, czytniki Kobo z dnia na dzień miały stracić dostęp do kont („Czy usługa Pocket ZNIKNIE z czytników Kobo?”). Na szczęście reakcja ze strony Kobo zażegnała kryzys.
Dla osób, które aktywnie korzystały z Pocketa i nie chcą stracić swoich zapisów, uruchomiono możliwość zarchiwizowania zawartości konta. Więcej na stronie pomocy: https://support.mozilla.org/en-US/kb/future-of-pocket
Komentarz CEO Rakuten Kobo w sprawie likwidacji serwisu Pocket (źródło: threads.com)
Wygląda na to, że Michael Tamblyn, dyrektor Rakuten Kobo, zdaje sobie sprawę z problemu. W jednym ze swoich wpisów w mediach stwierdził, że firma będzie szukać nowych opcji w korzystaniu z dostępu do artykułów na stronach WWW. Może to jest ten moment, gdy czytniki Kobo powinny się bardziej otworzyć...
Jakimś rozwiązaniem jest dostępność na wybranych (droższych) czytnika Kobo integracji z Dropboksem (My Dropbox) i Dyskiem Google (Mój Dysk Google). Ale to za mało. Jeśli nie wchodzi w grę wykupienie Pocketa, jest kilka gotowych, całkiem nieźle działających rozwiązań. Na czytnikach Kindle korzystam z wtyczki Send to Kindle dla przeglądarek internetowych, zaś na PocketBooku z Push to PocketBook (wpis: „Poradnik: Push to Kindle i Push to PocketBook – WYSYŁKA WWW wprost na czytnik”).
Czytniki książek elektronicznych mają tę zaletę, że mogą długo pracować na jednym ładowaniu baterii. No ale właśnie, trzeba ją co jakiś czas jednak naładować. A co jeśli, (jak ostatnio w Hiszpanii i Portugalii) prądu zabraknie na dłużej? Ci, którzy pamiętają lata '80 ubiegłego wieku, zapewne mają gdzieś przynajmniej jedną świeczkę, a pozostali mogą mieć pod ręką powerbank. Jednak gdy dłużej nie ma prądu, a czasu na czytanie sporo, może być i tak, że czytnik się wyładuje. Pozostaje sięgnąć wtedy po książkę papierową i świeczkę, albo... radio na korbkę.
HanRongDa HRD-900
Po co komu radio na korbkę?
W niektórych krajach, szczególnie tych znajdujących się w strefach częstych trzęsień ziemi, posiadanie awaryjnego odbiornika radiowego jest wskazane jako jeden ze sposobów przygotowania się na kataklizm. W Polsce na szczęście nie ma takiej konieczności. Ale i u nas (choćby w trakcie powodzi) może się zdarzyć, że prąd wyłączony jest w całej okolicy. Warto więc o takim zapasowym źródle kontaktu ze światem, jak radio awaryjne, zawczasu pomyśleć.
Jedną z podstawowych funkcji radia awaryjnego jest możliwość ładowania prądnicą na korbkę
Charakter, wybór oraz ceny awaryjnych radioodbiorników są bardzo zróżnicowane. Zapewne dla wielu osób najprostszym sposobem (w razie potrzeby) jest skorzystanie z radia FM w telefonie komórkowym. Wiele smartfonów ma taką funkcję. Z drugiej strony są wielozakresowe odbiorniki radiowe pełniące jednocześnie funkcję bardzo pojemnych powerbanków. Mój wybór padł jednak na dość proste i niedrogie radyjko, które może spełniać jednocześnie kilka funkcji. A wspomniane ładowanie czytnika jest jedną z nich.
Funkcje radia HanRongDa HRD-900
Głównym atutem HanRongDa HRD-900 jest oczywiście możliwość odbioru stacji radiowych w paśmie UKF (64,0-108 MHZ). To podstawa funkcjonowania lokalnych radiostacji w naszym kraju i chyba najważniejszy kanał awaryjnej komunikacji w razie rozległego i długotrwałego braku prądu. Jako, że HRD-900 ma cyfrowe strojenie, skanuje i zapamiętuje listę radiostacji odbieranych w danym miejscu z przyzwoitą siłą sygnału. Częstotliwość odbieranej fali pokazywana jest na ciekłokrystalicznym wyświetlaczu. Jest on podświetlany czerwoną diodą w trakcie strojenia, więc nawet po ciemku widać ustawioną częstotliwość. Poza tym radio odbiera na falach średnich i krótkich. Nie ma możliwości podłączenia anteny zewnętrznej. Do polepszenia jakości odbioru stacji nadających na falach ultrakrótkich służy rozkładana antena teleskopowa (ok. 28 cm).
Mały wyświetlacz ciekłokrystaliczny pokazuje odbieraną częstotliwość
Odbiór stacji UKF w Krakowie jest niezły. Ponad dwudziestu stacji jestem w stanie tutaj słuchać w przyzwoitej jakości, choć z szumem w tle. Jako, że głośnik zastosowany w omawianym radyjku jest niewielki (może ok. 3,5 cm średnicy), dźwięk jest dość „pudełkowaty”. Przydaje się więc wyjście słuchawkowe. Jednak nawet na słuchawkach nie należy się spodziewać dźwięku dobrej jakości. Na pewno nie jest to sprzęt do słuchania muzyki. Przeskanowanie fal średnich i krótkich (po zachodzie słońca) zaowocowało u mnie jedną węgierską stacją i jedną bodaj chińską. Po wyjściu na pole było trochę lepiej, pojawiły się też ze dwie stacje rosyjskojęzyczne.
W radiu HanRongDa HRD-900 można używać wymiennego ogniwa 18650
Drugą istotną cechą tego radia jest oczywiście zasilanie. Urządzenie korzysta przede wszystkim z wymiennego akumulatora w popularnym formacie 18650. Co ważne, można go ładować nie tylko przy pomocy USB, ale także z niewielkiego panela fotowoltaicznego oraz korbką napędzającą prądnicę. Spodziewam się, że przy długotrwałym braku dostępu do prądu ten ostatni sposób może być najpewniejszy. Akumulator radia może (przez gniazdo USB) służyć także jako powerbank, na przykład do podładowania smartfona lub czytnika książek. Jego pojemność zależna jest od użytego ogniwa 18650. Ja wybrałem zestaw z ogniwem 2000 mAh.
Latarka także może się przydać w radiu awaryjnym
Dodatkową funkcją jest latarka oraz wysyłanie głośnego sygnału wezwania pomocy. Gdy radio jest wyłączone, na ekranie wyświetlany jest bieżący czas i poziom naładowania akumulatora. Pomyślano także o funkcji budzika. Dodatkowo na obudowie jest miejsce na zamontowanie (dołączonej) smyczki czy karabińczyka, więc radio można gdzieś podwiesić jeśli nie mamy go gdzie bezpiecznie położyć.
W pudełku, obok kabla USB-C znajdziemy także smyczkę i karabińczyk, który można zahaczyć za uchwyt na obudowie radia
Radio jest nieduże (108x57,9x35,5 mm), poręczne i celowo pozbawione wystających części i pokręteł, które potencjalnie łatwo jest uszkodzić. Obsługa odbywa się poprzez niewielkie przyciski. Sam plastik obudowy nie wydaje się pancerny. Trudno się spodziewać, że dobrze zniesie na przykład upadek na twardą powierzchnię. Warto pamiętać, że przyciski można zablokować wciskając na chwilę ten opisany jako „lock”. Niestety, tu pojawia się jedyna chyba poważna wada radyjka. Blokada przycisków nie obejmuje jednego najbardziej wystającego – przycisku alarmowego. Za pierwszym razem bardzo się zdziwiłem, jak mi zaczął wyć alarm w plecaku. Ale za drugim, to już byłem trochę wnerwiony. Wychodzi na to, że do noszenia radia w plecaku, trzeba wyjąć baterię. Tylko w taki sposób można uniemożliwić przypadkowe włączanie się alarmu, gdy coś przypadkowo dociśnie jego włącznik.
W górnej części obudowy jest niewielki panel fotowoltaiczny także doładowujący baterię
Wybrany przeze mnie model radia HanRongDa HRD-900 nie jest idealny. Chętnie bym w nim widział kilka dodatkowych funkcji. Zabrakło przede wszystkim możliwości odbioru fal długich, na których nadaje pierwszy program Polskiego Radia. Podobnie z pasmem radia cyfrowego w systemie DAB+, które co prawda bardzo słabo przyjmuje się w Polsce, ale jednak może być dodatkową opcją kontaktu ze światem. Myślałem też o gnieździe anteny zewnętrznej dla polepszenia odbioru odległych stacji czy dodaniu wbudowanej lampki LED, dającej łagodne światło dobre choćby do czytania. W sumie nie chciałem jednak radia wszystkomającego, a i budżet założyłem nieduży. Stanęło na kwocie około 80 PLN.
Czytnik na korbkę
Wciąż pamiętam czasy, gdy obowiązywał (ogłaszany poniekąd przez radio) „dwudziesty stopień zasilania” i przez kilka godzin dziennie nie było prądu. Postanowiłem więc sprawdzić, czy w razie podobnych kłopotów z zasilaniem mogę „bez końca” czytać na czytniku, w którym przecież jest miejsce na tysiące e-booków.
Pod latarką na obudowie umieszczone są (pod gumową klapką) trzy gniazda: USB-A (powerbank), USB-C (ładowanie baterii) i słuchawkowe (mini jack 3,5 mm)
Ładowanie akumulatora w radyjku (przez USB-C, korbką lub z panela fotowoltaicznego) sygnalizuje czerwona dioda świecąca na froncie obudowy. Włącza się ono nawet przy niezbyt intensywnym świetle słonecznym. Jeśli włożony do radia akumulator jest naładowany, to znajdujące się pod gumową klapką gniazdo USB-A może służyć jako źródło prądu dla różnych urządzeń mobilnych, także dla czytników. W ten sposób możemy doładowywać czytnik bez dostępu do prądu sieciowego.
Czytnik można podładować przez gniazdo USB znajdujące się pod latarką
Test jaki przeprowadziłem, polegał na ładowaniu czytnika Kindle Oasis 3, który miał całkiem rozładowaną baterię. W ciągu około półtorej godziny czytnik wykazał poziom naładowania bliski 60%. W tym czasie na znaczniku naładowania baterii w radiu nie zaznaczyło się żadne wyczerpanie. Trochę to dziwne, zważywszy, że bateria w Kindelku ma 1130 mAh, a w radyjku 2000 mAh. W sumie dobrze, bo wygląda na to, że można przynajmniej kilka razy do pełna naładować czytnik, zanim wyczerpie się akumulator w radiu.
HanRongDa HRD-900 – gdzie kupić?
Zakupu radia HanRongDa HRD-900 najlepiej dokonać przez chińską platformę Aliexpress. Sprzedawane tam są dwie wersje kolorystyczne obudowy – pomarańczowa i szara. Oferowane jest tam ono zarówno w komplecie z akumulatorem jak i bez niego. Wybierając opcję z akumulatorem i bezpłatną dostawą do Polski, cena w tym momencie wynosi w przybliżeniu 20,10 USD (ok. 77 PLN). Jest też sporo tańszych ofert tego radia, ale w nich trzeba uwzględnić wysokie koszty dostawy do Polski.
HanRongDa HRD-900 w ofercie jednego ze sprzedawców na Aliekspressie (źródło: aliexpress.com
HanRongDa HRD-900 jest radiem produkowanym przez chińską firmę Shenzen Harongda Electronic. Posiada ona w swojej ofercie sporo także innych, podobnych urządzeń.
Podsumowanie
Nie sądzę, żeby mój zakup spowodował, że znowu zacznę słuchać radia. Zapomniałem o polskich radiostacjach już całe wieki temu z powodu rosnącej lawinowo ilości reklam, a później doszło jeszcze dobijanie kolejnych redakcji radia publicznego przez polityków. Będę raczej z HanRongDa HRD-900 korzystał na wycieczkach jak z powerbanka. Oby nigdy się na serio nie przydał jako awaryjny odbiornik....
Onyx Boox Go 6 to jeden mniejszych i lżejszych czytników na rynku. Nie epatuje najwydajniejszymi komponentami, ale daje możliwość instalowania aplikacji mobilnych pracujących pod kontrolą Androida w wersji 11. Czy takie rozwiązanie sprawdzi się w codziennej praktyce? Sprawdziłem, przez ponad trzy tygodnie korzystając z tego czytnika/tabletu. Zapraszam do lektury recenzji Onyx Boox Go 6.
Onyx Boox Go 6
Onyx Boox Go 6 od strony technicznej
Przy recenzji czytnika Onyx Boox Palma marudziłem, że wydajne komponenty i duża pamięć wewnętrzna niepotrzebnie podnoszą jego cenę. Jakby w odpowiedzi na tego typu opinie, na rynek trafił czytnik bardziej podstawowy, w którym producent zastosował ośmiordzeniowy procesor (2,0 GHz), który współpracuje z 2 GB pamięci operacyjnej. Praktyka codziennego korzystania z Go 6 wykazuje, że to jednak trochę za mało jak na Androida w wersji 11. Nie wszystko uruchamia się tak sprawnie, jak we wspomnianej Palmie czy recenzowanym przeze mnie wcześniej czytniku Onyx Boox Page. Ale do korzystania z większości aplikacji i czytania w zupełności wystarcza. Użytkownik dysponuje ok. 22,9 GB z zamontowanych 32 GB pamięci wewnętrznej. Porównując z Palmą faktycznie jest oszczędniej. I pomimo większego ekranu, jaki zastosowano w Go 6 – jest także taniej. To obecnie najtańszy czytnik marki Onyx Boox.
Wyrazisty i kontrastowy ekran, na którym przyjemnie czyta się bez włączania wbudowanego oświetlenia, to jeden z głównych atutów czytnika Onyx Boox Go 6
Jednak, gdy weźmiemy Go 6 do ręki, to nie odniesiemy wrażenia „taniości”. Obudowa jest prosta, ale dobrze wykonana, z przyjemnego w dotyku plastiku. W jednym miejscu na pleckach lekko się ugina, ale nie wygląda to na problem. Czytnik jest dość lekki (146 g) i nieduży, ponieważ ramki wokół ekranu są dość wąskie. Może to być kłopotliwe dla osób o dużych dłoniach. Front czytnika jest płaski, ponieważ ekran dodatkowo chroniony jest warstwą plastiku. Nie pogarsza to jednak w widoczny sposób jakości obrazu. Onyx Boox Go 6 posiada najnowszej generacji dotykowy czarno-biały ekran E-Ink Carta 1300 wyświetlający obraz z najwyższą dostępną obecnie dla tego rozmiaru rozdzielczością czyli 1448 na 1072 piksele (300 ppi). Zestawienie z „wzorcowym” ekranem Kindle Voyage nie wykazuje wyraźnych różnic w jakości obrazu. Onyx Boox Go 6 ma tło mniej kremowe a bardziej szare, może tylko odrobinę ciemniejsze. Zdecydowanie nie ma więc powodów do narzekania. Również szybkość reakcji ekranu jest bardzo dobra. Strony zmieniają się szybko. Na podobnym poziomie jest wbudowane oświetlenie zapewniające równomierne rozprowadzanie światła oraz regulację jego poziomu pod względem natężenia i temperatury barwowej. Ale ze względu na dobry kontrast ekranu, spokojnie można używać czytnika korzystając tylko z zewnętrznych źródeł światła. Ja włączałem w nim wbudowane oświetlenie tylko podczas czytania w bardzo słabych warunkach oświetleniowych.
Onyx Boox Go 6 ma jeden fizyczny przycisk - to wyłącznik na górnej krawędzi obudowy
Czytnik nie posiada fizycznych przycisków zmiany stron. To obniża komfort korzystania przy długotrwałym czytaniu. Szkoda! Jedyny fizyczny przycisk to wyłącznik umieszczony w górnej krawędzi obudowy. Zaś na dolnej zlokalizowano gniazdo USB-C OTG (ładowanie baterii, przesyłanie plików, dostęp do podpiętej pamięci masowej), mikrofon oraz gniazdo kart microSD. Czytnik nie ma głośnika. Odtwarzanie audio można realizować tylko przez BT. Warto pamiętać, że Go 6 nie jest wodoodporny.
Onyx Boox Go 6 - na dolnej krawędzi znajduje się gniazdo USB-C, gniazdo kart pamięci microSD oraz mikrofon
Jak na czytnik, który miał premierę rynkową jesienią 2024 roku, mógłby on mieć nowszą wersję systemu operacyjnego. Mam jednak nadzieję, że Android 11 powinien jeszcze przez kilka lat zapewnić możliwość korzystania z aplikacji. Nie ma się co spodziewać, że producent go zaktualizuje do nowszej wersji. Mogą się jednak pojawić poprawki. Podczas testów, na czytniku korzystałem z całkiem niedawno zaktualizowanego oprogramowania wewnętrznego w wersji 4.0 z 8 IV 2025 r.
Ostatnie aktualizacje trochę uprościły menu samego czytnika jak i domyślnych programów, ale wciąż trudno się do niego przyzwyczaić. Potrzeba na to czasu. Ilość miejsc, w których poupychane są różne opcje i ustawienia wciąż sprawia zniechęcające wrażenie. Po raz kolejny w przypadku testowania czytnika marki Onyx musiałem kilka razy sięgnąć do instrukcji obsługi aby ogarnąć niektóre funkcje.
W ramach „Sklep z aplikacjami” w czytniku jest od razu dostęp do wybranych programów (ekran po prawej, ale oczywiście można je też instalować z Google Play Store. Zaś ChatGPT jest od razu zainstalowany i nawet zintegrowany w menu (ekran po lewej)
Bardzo prosto wygląda instalacja zewnętrznych aplikacji. Wystarczy zalogować się do sklepu Google Play i z niego skorzystać. Można też pobrać aplikację samodzielnie z innego źródła aby zainstalować ją z pliku *.app. Producent oferuje także swój „Sklep z aplikacjami”, gdzie znajdziemy kilkadziesiąt wybranych programów pogrupowanych według użyteczności (Read, News, Study, Tools, Work). Szczególnie w takich przypadkach może się przydać opcja „Konfiguracja aplikacji”, dzięki której lepiej dopasujemy wygląd i zachowanie do ekranu E-Ink. Możemy tu ustawić m.in. różną prędkość odświeżania ekranu, wzmocnienie kontrastu czy kolorów. Wspomniane menu wywołać można domyślnie gestem przesunięcia palca od dolnej ramki w górę przy lewej krawędzi ekranu.
Onyx Boox Go 6 – od czego zacząć?
Na początku korzystania z Go 6 sporo rzeczy trzeba rozkminić, skonfigurować i ustawiać aby zachowywał się on sensownie. Kiedy już się to zrobi i o wielu opcjach zapomni, czytanie może być miłe. Na początku koniecznie trzeba zaglądnąć do menu ustawień, co pomoże zmniejszyć ewentualną frustrację podczas korzystania z czytnika.
U mnie gestem od dolnej krawędzi ekranu (ekran po lewej) wywoływane jest centrum e-ink, powrót na stronę główną lub przełącznik między aktywnymi zadaniami (ekran po prawej)
Najbardziej istotną konfiguracją jest wybranie gestów służących do uproszczenia korzystania z czytnika użytkownika. Są one w menu Ustawienia/Ustawienia gestów/Dolny. Warto ustawić gest przesunięcia od dolnej krawędzi ekranu w górę, aby wywoływać „konfigurację aplikacji” przy lewej krawędzi, „powrót na stronę główną” na środku zaś „przełącznik zadaniowy” przy prawej krawędzi. To są trzy ważne opcje, które warto mieć pod ręką. Potem warto jeszcze ogarnąć sposób wyświetlania interfejsu w menu Ustawienia/Wyświetlanie systemu. Tu można zmniejszyć np. rozmiar czcionki systemowej, co jest ważne dla czytelności opisów menu na małym ekranie. Resztę można na początku zostawić bez zmian. Chyba, że jest coś innego ustawione niż „Biblioteka” w pozycji „Niestandardowa strona główna”. Ja zawsze wybieram bibliotekę.
Czytnik umożliwia obrót ekranu, ale choć w poziomie będzie też np. menu urządzenia, to nie wszystkie aplikacje się temu podporządkują
Następnie warto chwilę poświęcić na edycję „Centrum kontroli”, czyli opuszczanego menu znajdującego się w prawym górnym rogu ekranu. Aby rozpocząć jego edycję, trzeba wybrać ikonkę ołówka widoczną po otwarciu tego menu. Ja pozostawiam tam opcje, których nie da się łatwo znaleźć, a są często przydatne. Nieużywane opcje z tego menu zwyczajnie usuwam. Dodałem m.in. wykonanie zrzutu ekranu i zmianę jego orientacji. Przy tej okazji warto wspomnieć, że obrót ekranu w Onyksie to ustawienie globalne. Obrotowi ulega nie tylko tekst w danej aplikacji (jak to zwykle bywa w czytnikach) ale i większość elementów, z menu czytnika czy wygaszaczem ekranu włącznie. Niektóre aplikacje (np. Legimi, Empik Go) będą to ignorować.
Warto poświęcić chwilę na konfigurację menu "Centrum kontroli" korzystając z ikonki ołówka (ekran po lewej) i usunąć niepotrzebne opcje (ekran po prawej)
Kolejną rzeczą do ustawienia na początku jest „Kulka nawigacyjna”. Wspomniane opcje są dostępne także za jej pomocą. Jest ich sporo, ale warto w panelu umieścić tylko niezbędne przyciski, aby nie komplikować sobie życia. Kulka nawigacyjna to wyświetlany na ekranie cały czas przycisk, wywołujący podręczne menu. Ma to ułatwiać korzystanie z czytnika poprzez szybki dostęp do najczęściej używanych opcji. Kulkę można umieścić dowolnie w różnych miejscach ekranu. Po jej dotknięciu pojawia się rozwijane i co ważne, edytowalne menu (sześć różnych akcji). Warto więc zdefiniować sobie szybki dostęp do potrzebnych funkcji, jak na przykład wybranie pełnego odświeżenia ekranu, wykonania zrzutu ekranu czy wyłączenia urządzenia. Dla mnie jednak takie rozwiązanie okazało się nieprzydatne i kulkę wyłączyłem. Z jednej strony ekran Go 6 jest dość mały i szkoda go marnować na kolejny wyświetlany wciąż element. Z drugiej strony nie lubię jak coś mi się cały czas wyświetla na ekranie i na przykład zasłania tekst książki. Kulkę można niby wcisnąć gdzieś w kąt (da się też tak ustawić, aby sama tam się chowała), ale wtedy znowuż trudniej ją aktywować. Doceniam wysiłki producenta, żeby jakoś uprościć i uprzyjemnić użytkownikom korzystanie z zagmatwanego interfejsu czytnika, ale ten wynalazek do mnie nie przemówił. Gdyby menu przypisane do kulki było wywoływane fizycznym przyciskiem – cudo. Podobnie jak to było w czytnikach marki Bookeen. Ale jeśli „kulka” ma być ciągle na ekranie to jednak podziękowałem.
Przyjaźniejszemu korzystaniu z czytnika mogą służyć podręczne rozwijane menu, jak kulka nawigacyjna działająca globalnie (ekran po prawej) lub pasek menu w Neo Readerze (ekran po lewej)
Warto docenić opcję zdefiniowania własnego wygaszacza ekranu. Co ciekawe, znajduje się ona nie w menu ustawień, ale jako osobna aplikacja („Wygaszacz ekranu” w sekcji „Aplikacje”). Jakoś nigdy mnie nie bawiły grafiki wgrane domyślnie do czytnika marki Onyx Boox, więc od razu skorzystałem z modyfikacji wygaszacza. Aplikacja ma całkiem sporo ustawień i choć chyba nie wszystkie z nich działają, to spokojnie można wgrać do pamięci własny plik i ustawić jako wygaszacz. Za takowy może służyć także choćby ostatnio oglądana strona/grafika (np. bilet, karta pokładowa), co może być przydatne podczas podróży. Aby z tego skorzystać, należy wybrać w ustawieniach grafiki wygaszacza ostatnią pozycję, która jest opisana jako „Przezroczysty wygaszacz ekranu”. Możliwość ustawienia grafiki jako wygaszacza jest też w aplikacji „Galeria”, służącej do przeglądania plików graficznych. W takim przypadku trzeba sięgnąć do menu „Więcej” (gdy mamy wyświetlony plik) i tam wskazać „Ustaw wygaszacz ekranu” lub „Ustaw obraz wyłączenia”.
Onyx Boox Go 6 – codzienne czytanie
Problemem ogólnym przy codziennym korzystaniu z Go 6 jest brak jednego miejsca, w którym wyświetlane są wszystkie książki. Dotyczy to szczególnie osób, które jak ja przyzwyczajone są do skoncentrowaniu wszystkiego w czytniku wokół książki (Kobo, PocketBook, Kindle) lub tych, którzy wcześniej nie mieli tego typu czytnika. Co prawda jest czytnikowa biblioteczka. Co prawda może ona wyświetlać książki z różnych lokalizacji jak podkatalogi, karta pamięci czy dyski sieciowe, ale nie ma dostępu do tego, co czytamy w zainstalowanych aplikacjach mobilnych. Co prawda ma ona całkiem porządne funkcje np. filtrowania i sortowania zawartości. Brakuje jej jednak jednego – nie skupia w sobie wszystkich książek wgranych do czytnika. A to dlatego, że poszczególne aplikacje (np. Legimi, Empik Go czy Wattpad) mają swoje własne pliki, które nie są widoczne „z zewnątrz”. Trzeba więc pamiętać, co i gdzie czytamy, bo może być kłopot z odnalezieniem się.
Onyx Boox nie oferuje polskojęzycznych słowników (ekran po lewej), ale w Neo Readerze zintegrowane są aplikacje tłumaczące (np. Bing, Tłumacz Google) uwzględniające nasz język *ekran po prawej)
Ze względu na „wszechstronność”, także ten czytnik Onyx Boox nie należy do najłatwiejszych pod kątem ogarnięcia zawartych w nim funkcji. Ostatnia aktualizacja oprogramowania wewnętrznego uprościła menu także w Neo Readerze, który jest tu podstawową aplikacją służącą do czytania e-booków. Wygląda to znacznie lepiej niż w poprzednich modelach (wersjach Neo Readera). Neo Reader (obecnie w wersji 3.0) to całkiem przyzwoicie działająca aplikacja. Zmiany dokonane przy okazji ostatnich aktualizacji, poszły w dobrym kierunku uproszczenia jego menu i uczynienia go bardziej przejrzystym. Pracuje stabilnie, żwawo i poprawnie wyświetla różne formaty e-booków. Własne dokumenty można wgrywać do czytnika na wiele sposobów. Najprościej skorzystać z pliku w formacie EPUB (zakupionego na przykład w jednej z polskich księgarń) skopiowanego przez kabel USB. Ale Neo Reader da sobie też nieźle radę z AZW, AZW3, FB2, MOBI, RTF, TXT. Gorzej może być z DOC czy ODT.
Biblioteczna w czytniku Onyx Boox Go 6 jest bardzo rozbudowana zarówno pod względem prezentowania zawartości pamięci czytnika (ekran po lewej) jak i źródeł np. w postaci dysków sieciowych (ekran po prawej)
Jednym z najważniejszych atutów Neo Readera jest możliwość wielostopniowej regulacji pogrubienia tekstu, kontrastu, wielkości czcionki jak i marginesów i odstępów. Pod tym względem należą się wyrazy uznania. Gdy wgra się jakąś ładną czcionkę (domyślnie takowych brak) można mieć bardzo ładnie wyświetlany tekst e-booka. Własne pliki czcionek wgrywać należy do katalogu „Fonts”. Aplikacja posiada tzw. tryb odwrócony (białe litery na czarnym tle).
Szczególnie trudne na małym czytniku może być czytanie PDF-ów składających się ze skanów, ale Neo Reader może pomóc oferując podział strony na wyświetlane kolejno sekcje
Warto zauważyć jeszcze jedno ważne usprawnienie. Neo Reader teraz poprawnie wyświetla pliki w formacie PDF. Dokumenty takie mają sztywno ustawiony rozmiar tekstu i strony, często w okolicach kartki formatu A4. Więc ekran o przekątnej sześciu cali to nie jest najlepszy sposób na czytanie takich tekstów. Ale dzięki działającym sprawnie narzędziom, można na Go 6 spróbować czytania publikacji zapisanych w PDF-ach. Do najważniejszych opcji należy obracanie ekranu. Niestety, odbywa się to globalnie (z systemowego menu opuszczanego w prawym górnym rogu ekranu), ale działa dobrze też z Neo Readerem. Kolejną opcją jest przycinanie marginesów i dzięki temu dopasowanie tekstu do szerokości ekranu. Można też spróbować „wzmocnić tekst”, a w menu „Kontrast” dopasować (szczególnie w przypadku kolorów) kontrast i nasycenie. W przypadku dokumentów z dużą ilością zdjęć warto włączyć opcję „Mieszanie kolorów obrazu”, dzięki czemu płynniej będą pokazywane przejścia między stopniami szarości. Całkiem nieźle mogło by działać też rozpoznawanie polskiego tekstu ze skanów (OCR – ikonka w górnym menu). Ale niestety słowa zawierające polskie znaki w tak uzyskanym tekście są ich zwykle pozbawione. Wyników rozpoznawania teksu nie można eksportować do zewnętrznego pliku. Pozostają jako warstwa tekstowa obecnego dokumentu. Jeśli pomimo dostępnych narzędzi czytanie jest niewygodne, do dyspozycji jest jeszcze "rozpływ", czyli funkcja przekształcenia PDF-a w plik tekstowy. Czasami działa całkiem przyzwoicie.
Opcja „Mieszanie kolorów obrazu” w Neo Readerze (prawy dolny róg tego menu) powoduje, że kolorowe zdjęcia oryginalnie zawarte w dokumencie (ekran po lewej) są zamieniane na skalę szarości (ekran po prawej), co często polepsza ich sposób wyświetlania
Obok wspomnianego już kabla USB, karty pamięci i dysków sieciowych, pliki można wgrywać do czytnika także przez firmową chmurę BooxDrop. Podczas rejestracji należy wybrać serwer europejski (jest też amerykański i chiński). Od tego momentu, korzystając z aplikacji zainstalowanej na czytniku, da się wysyłać i przyjmować pliki. Ja szybko wysyłam sobie dokumenty z komputera, korzystają z przeglądarki WWW (https://eur.boox.com/#/push/file). Na wspomnianej stronie mamy do dyspozycji szereg innych opcji, jak choćby biblioteczkę w chmurze (Library), subskrypcję kanałów RSS (PushRead) czy przekształcanie artykułów ze stron WWW na przyjazny tryb czytania (bez reklam i ze zmianą ekranów strona po stronie).
Menu Neo Readera posiada masę ustawień (ekran po prawej), więc trochę je obecnie poukrywano tworząc edytowalne profile (ekran po lewej)
Onyx Boox Go 6 i polskie wypożyczalnie Legimi i Empik Go
Aplikacje obydwu najpopularniejszych wypożyczalni e-booków (Legimi, Empik Go) działają na czytniku Onyx Boox Go 6. Należy skorzystać z aplikacji mobilnych, pobranych na przykład z ze sklepu Google Play. Niestety, ani jedna ani druga nie są dostosowane do działania na sprzęcie z ekranem E-Ink. Jest to więc rozwiązanie działające, choć niekoniecznie najlepsze. Moim zdaniem największy komfort korzystania z Legimi i Empik Go zapewniają czytniki PocketBook. Największym problemem w przypadku Go 6 jest to, że wypożyczone w ramach abonamentu książki nie są widoczne w czytnikowej biblioteczce. Muszą być otwierane w aplikacji danej wypożyczalni. Trzeba więc pamiętać co i skąd pożyczamy oraz gdzie czytamy. Obydwie aplikacje mobilne działające pod Androidem na czytniku sprawiają też mniejsze lub większe problemy. Nie, żeby się nie dało czytać, ale powinno być to bardziej komfortowe.
Przy czytaniu w KOReaderze bateria może wystarczyć na kilkanaście dni (ekran po lewej), ale włączenie aplikacji Legimi (ekran po prawej) wyraźnie zaznacza się w statystykach zużycia prądu
Decydując się na korzystanie z Legimi, warto mieć na uwadze, że aplikacja błyskawicznie drenuje baterię. Kiedyś rozwiązaniem problemu bywało korzystanie ze starszej wersji aplikacji, ale nie działają już one na obecnej wersji systemu operacyjnego. Ponadto aplikacja Legimi wciąż nie dorobiła się m.in. współpracy ze słownikami (na przykład języka polskiego), możliwości wyboru własnej czcionki, podziału wyrazów według polskich reguł. Tego typu funkcje wydają się być dość podstawowe dla polskiej aplikacji przeznaczonej do czytania e-booków, ale może tylko mi się tak wydaje. Na plus należy zaliczyć możliwość korzystania z odsyłaczy i słuchania audiobooków.
Niewiele lepiej jest w przypadku aplikacji Empik Go. Tu brakuje także współpracy ze słownikami (na przykład języka polskiego), możliwości wyboru własnej czcionki oraz podziału wyrazów według polskich reguł. Choć ona akurat nie drenuje błyskawicznie baterii podczas czytania. Tu także działają audiobooki, ale szwankuje obsługa odsyłaczy (nie mogłem wrócić do ostatnio czytanego miejsca).
W sumie więc, jeśli ktoś przyzwyczajony jest do korzystania z aplikacji polskich wypożyczalni w telefonie lub tablecie, nie będzie zawiedziony. Otrzymujemy mniej więcej to samo, ale na ekranie o znacznie mniej męczący moczy. Może poza koniecznością częstego ładowania baterii przy korzystaniu z Legimi. Ja jednak ze względu na przyzwyczajenie do komfortu korzystania z abonamentów, jaki zapewniają czytniki marki PocketBook, nie mogę się do tego przekonać.
Przed wykupieniem abonamentu, w którejś z tych wypożyczalni, polecam lekturę wpisu „Legimi... co dalej?”.
Onyx Boox Go 6 i Wattpad
W grupach związanych z czytelnictwem, raz po raz pojawiają się pytania o czytnik współpracujący z serwisem Wattpad. Onyx Boox Go 6 daje możliwość instalacji aplikacji oficjalnej mobilnej Wattpad. Można to zrobić bez kłopotu, wybierając ją ze sklepu Google Play.
Twórcy Wattpada najwyraźniej wiedzą jak irytujące są migoczące reklamy w tekście (ekran po lewej), dlatego często oferują usunięcie "zbyt wielu zakłóceń" w postaci abonamentu (ekran po prawej)
Podobnie jak przy poprzednich testach, także i tym razem sprawdziłem jak czytnik spisuje się we współpracy z Wattpadem. Spodziewałem się, że Go 6 może mieć tu kłopoty z wydajnością, ale nie jest źle. Dłuższą chwilę trzeba czekać na uruchomienie aplikacji, ale potem działanie nabiera tempa. Aplikacja wygląda jakby trochę czytelniej niż w poprzednich wersjach (testowałem 11.4.0). Również czytelność menu jest akceptowalna. Niestety, wciąż (z powodu bardo ubogich opcji) możliwości modyfikacji wyglądu tekstu jest w zasadzie żadna. Brakuje choćby jednej ładnej czcionki, a własnej użyć nie można. nie da się też wymusić wyrównania do prawego i lewego marginesu, czy też tych marginesów zmniejszyć. Źle też wygląda zmiana stron, która odbywa się w towarzystwie animacji. Miałem także kłopoty z precyzyjnym zaznaczeniem fragmentu tekstu, który chciałem skomentować. Na ekranie pokazywało się co innego, niż chciałem wybrać. Ale samo dodawanie komentarzy działa sprawnie.
Aplikacja Wattpad na Go 6 działa sprawnie i można wybierać kolejne „dzieła” (ekran po prawej). Także komentowanie (ekran po lewej) działa sprawnie, choć nie zawsze wiadomo jaki fragment tekstu się zaznaczyło
Podobnie jak wcześniej, bardzo irytujące są animowane reklamy pokazywane na stronie z tekstem czytanej publikacji. Ma to zapewne zirytować nawet najwierniejszych fanów serwisu i skłonić do płacenia abonamentu. Na szczęście wyświetlane co chwilę przez aplikację pełnoekranowe reklamy z filmikami są w zasadzie nieczytelne. Choć tyle pozytywnego. Podobnie jak w przypadku Legimi, aplikacja Wattpad także błyskawicznie drenuje baterię. Ogólnie jeśli ktoś jest zdesperowany – czytać się da. Choć daleko tu do przyjemności.
Aby przetestować aplikację, musiałem coś przeczytać spośród „dzieł” dostępnych w serwisie. Po raz kolejny miałem nieodparte wrażenie, że aby coś napisać, wpierw trzeba mieć coś do powiedzenia.
Onyx Boox Go 6 i FBReader
Ciekawą opcją dla posiadaczy Go 6, ale i innych czytników marki Onyx Boox jest dostępność wersji premium aplikacji FBReader. To program służący do wyświetlania e-booków w najpopularniejszych formatach, który można uruchomić na wielu platformach (Android OS, iOS, MS Windows, Mac OS, Linux, Chrome OS). Nie jestem wielkim fanem tej aplikacji, ale to całkiem stabilnie i sprawnie działający program. Więcej na ten temat we wpisie „FBReader Premium bezpłatnie dla użytkowników czytników Onyx Boox”.
FBReader w wersji "Premium" dla użytkowników czytników Onyx Boox jest dostępny bezpłatnie, ale nie należy go instalować ze sklepu Google Play (ekran po lewej) lecz ze strony autora (ekran po prawej)
Gdzie kupić Onyx Boox Go 6?
Czytnik można kupić w wielu internetowych marketach elektronicznych. Jednym z wyborów może być oficjalny sklep polskiego dystrybutora marki Onyx Boox. Obecnie Onyx Boox Go 6 sprzedawany tam jest w cenie 729 PLN. Warto sprawdzić też ofertę polskiego Amazonu.
Onyx Boox Go 6 w ofercie sklepu Czytio (źródło: czytio.pl)
Niestety, słabo wygląda dostępność okładek. Firmowe etui w cenie 89 PLN jest tylko w jednej wersji - czarnej, mocowanej magnetycznie do plecków czytnika. Trochę lepiej jest w Aliekspressie. W cenie około 35 PLN (9,32 USD) można spróbować zakupu solidnie wyglądającej okładki z Chin. Nie testowałem jej, ale ma dość dobre opinie klientów u różnych sprzedawców.
Firmowa okładka na czytnik Onyx Boox Go 6 w ofercie polskiego dystrybutora produktów marki Onyx Boox (źródło: czytio.pl)
Podsumowanie
Onyx Boox Go 6 to niezłe rozwiązanie dla osób poszukujących kompaktowego, lekkiego czytnika z ładnym ekranem o przekątnej sześciu cali. Choć pracuje pod kontrolą w miarę nowego Androida 11, nie należy go jednak traktować jako tabletu pełnego wszelakich aplikacji mobilnych, a to głównie ze względu na umiarkowaną wydajność. proszę nie zrozumieć mnie źle, to nie jest ślamazarny sprzęt. Po prostu po testach Onyx Boox Palma czy Onyx Boox Page przywykłem do szybkiego działania nowszych urządzeń tej marki. Onyx Boox Go 6 do czytania nadaje się jak najbardziej, nawet jeśli czasem będzie trzeba chwilę dłużej poczekać na uruchomienie programu lub otwarcie książki. W przypadku niektórych popularnych aplikacji, jak choćby Legimi czy Wattpad, należy też liczyć się z ładowaniem baterii co parę dni. Korzystając z innych aplikacjach (np. domyślnym Neo Readerze) można na jednym ładowaniu czytać ponad tydzień.
Jednym z atutów czytnika Onyx Boox Go 6 jest jego poręczność
Porada konsumencka na dziś brzmi – jeśli poszukujecie w miarę taniego czytnika z ekranem w rozmiarze sześciu cali i możliwością instalacji aplikacji mobilnych, Onyx Boox Go 6 będzie niezłą opcją. W razie potrzeby większego ekranu i odpowiedniej wydajności, warto jednak pomyśleć o Onyx Boox Page.
Plusy
- polskie menu;
- solidna i lekka konstrukcja;
- ładny, kontrastowy ekran;
- gniazdo kart pamięci (microSD);
- możliwość instalacji aplikacji mobilnych ze sklepu Google Play;
- możliwość tłumaczenia na język polski przez Bing i Tłumacza Google;
- poprawna obsługa plików PDF;
- bezpłatna wersja FBReader Premium;
- mnogość odtwarzanych formatów e-booków;
- gniazdo USB-C OTG.
Minusy
- brak fizycznych przycisków zmiany stron;
- brak możliwości wyświetlania w biblioteczce wszystkich dokumentów obecnych w czytniku;
- błyskawiczne drenowanie baterii podczas korzystania z Legimi czy Wattpad;
- brak ładnych czcionek wśród mrowia krojów zainstalowanych w czytniku;
- niezbyt szybkie działanie;
- mała dostępność okładek;
- rezygnacja z pełnoprawnego OCR, który jest w droższych modelach;
- słabe efekty OCR w przypadku słów z polskimi znakami;
- łączenie się z komputerem w trybie MTP;
- skomplikowany w konfiguracji i użytkowaniu.
Dane techniczne Onyx Boox Go 6 (wg producenta):
Ekran: przekątna 17,6 cm (7 cali) ekran E-Ink Carta 1300 z rozdzielczością 1448×1072 piksele, 16 odcieni szarości, dotykowy, 300 ppi, wbudowane oświetlenie z regulacją temperatury barwowej;
Masa: 146 g;
Rozmiary: 148×108×6,8 mm;
Pamięć: ok. 23 GB wewnętrznej (32 GB pomniejszone o pliki systemu operacyjnego);
Obsługiwane formaty tekstowe: TXT, HTML, RTF, FB2, FB2.zip, DOC, DOCX, PRC, MOBI, CHM, EPUB, PDF, DjVu, ;
Obsługiwane formaty graficzne: JPEG, BMP, PNG, TIFF, CBR, CBZ;
Łączność: Wi-Fi (2,4GHz, 5GHz), BT (5.0);
Audio (tylko BT): TTS (Google, Baidu), MP3, WAV;
Procesor: 2,0 GHz (ośmiordzeniowy);
Pamięć RAM: 2 GB;
Bateria: 1500 mAh;
System: Android OS 11.0;
USB: USB-C OTG.
Oficjalna strona produktu: https://shop.boox.com/collections/all/products/go6
Na Reddicie pojawiła się informacja, że z FBReadera w wersji Premium można bezpłatnie korzystać na czytnikach marki Onyx Boox. To od dawna rozwijana aplikacja, służąca do czytania e-booków. Można ją zainstalować zarówno na urządzeniach mobilnych pracujących (Android OS, iOS) jak i komputerach pracujących pod kontrolą MS Windows, Mac OS, Linux oraz Chrome OS. Obecnie dostępna wersja androidowa oznaczona jest numerem 3.8.9.
FBReader w wersji premium można pobrać bezpośrednio ze strony autora, najlepiej korzystając z przeglądarki w czytniku Onyx Boox (źródło: fbreader.org)
FBReadera w wersji bezpłatnej testowałem trochę dłużej przy okazji recenzji tabletu TCL NXTpaper 10s (wpis „Recenzja: TCL Nxtpaper 10s – tablet do czytania?”). Wtedy jednak koniec końców wybrałem KOReadera jako moją podstawową aplikację do czytania e-booków, z której korzystam na różnych urządzeniach. Jednak FBReader Premium dla czytniów Onyx Boox ma kilka zalet, które warto rozważyć. Przy pierwszym uruchomieniu rzuca się w oczy możliwość zdefiniowania, że korzystamy z niej na czytniku z ekranem E-Ink. Dzięki temu menu programu jest pozbawione kolorów, co poprawia czytelność na ekranie czytnika.
FBReader przy pierwszym uruchomieniu pyta, czy będzie uruchamiany na czytniku (ekran po lewej), a wśród przydatnych opcji jest też korzystanie z własnych czcionek (ekran po prawej)
Sama aplikacja stawia na prostotę. W menu formatowania wyglądu tekstu w zasadzie można wybrać tryb nocny (odwrócony), zmienić orientację ekranu i rozmiar tekstu. Wszystko inne – czcionka, wyrównanie, marginesy, odstępy słowniki, własne czcionki itp. schowane jest głęboko w menu. Niby dobrze, bo wygląd menu jest nieskomplikowany, ale też źle, bo wszystkie zmiany wyglądu tekstu wykonujemy „w ciemno” i dopiero po zamknięciu kilku stopni menu możemy sprawdzić jakie są efekty.
Dzięki wersji dla ekranów E-Ink, zarówno menu aplikacji (ekran po lewej) jak i opcje modyfikacji wyglądu tekstu (choć bardzo podstawowe) są czytelne (ekran po prawej)
FBReader ma też kilka niezbyt oczywistych funkcji jak synchronizacja postępów czytania poprzez chmurę i dostęp do sieciowych bibliotek (np. Wolnych Lektur). Aplikacja nie wspiera zabezpieczeń Adobe DRM, ale może korzystać z coraz powszechniejszego w bibliotekach Readium LCP.
Aplikacja oferuje m.in. bezpośrednie połączenie z sieciowymi bibliotekami (ekran po lewej), jak choćby Wolne Lektury (ekran po prawej)
Czym różni się wersja bezpłatna od premium? No cóż, przede wszystkim ceną. Wersja premium wyceniona jest w klepie Google Play na 62,99 PLN. W płatnej mamy domyślnie zainstalowaną wtyczkę odpowiadającą za odczyt plików formacie PDF i mang, sieciowe usługi aplikacji tłumaczących (DeepL i Tłumacz Google) oraz mechanicznego lektora. Niestety, do korzystania ze wspomnianych tłumaczy, konieczny jest dostęp do internetu. Funkcja czytania na głos zupełnie mi się nie sprawdziła dla przykładowego polskojęzycznego tekstu, bo lektorka gubiła za każdym razem początek nowej linijki.
W wersji premium otrzymujemy m.in. mechanicznego lektora (ekran po lewej) i dostęp do sieciowych usług tłumaczenia DeepL i Tłumacz Google (ekran po prawej)
Ja osobiście wolę korzystać z KOReadera, którego używam na Onyksach i na PocketBookach. Ale może są tu miłośnicy FBReadera, którzy nie wiedzieli o możliwości korzystania z wersji płatnej na czytnikach Onyx Boox. A jeśli domyślny Neo Reader jest niewystarczający, można FBReaderowi dać szansę.
Aby zainstalować bezpłatnie FBReadera w wersji premium na czytniku Onyx Boox, należy pobrać pakiet instalacyjny ze strony autora (https://fbreader.org/android/packages) i uruchomić go bezpośrednio na czytniku. Nie działa to w przypadku instalacji ze sklepu Google Play.
Czytniki książek nie zawsze wyposażone są w czcionki, które ładnie wyglądają na ekranie. Choć to oczywiście kwestia gustu. Ja osobiście na przykład nie przepadam za czcionkami bezszeryfowymi. Jednak przynajmniej jeden krój mi się spodobał, a konkretnie Atkinson Hyperlegible. Korzystam z tej czcionki do czytania na małym ekranie, szczególnie gdy ma on niższą rozdzielczość. Dobrze mi się to sprawdziło na przykład podczas testu smartfona Bigme HiBreak.
Nowa czcionka Atkinson Hyperlegible Next występuje w siedmiu stopniach pogrubienia (źródło: www.brailleinstitute.org)
Amerykański Instytu Braille'a bezpłatnie udostępnił niedawno nową wersję kroju Atkinson Hyperlegible. W pakiecie znajduje się poprzednia wersja czcionki oraz dwie nowości. Dodano wersję zmodyfikowaną o nazwie Atkinson Hyperlegible Next. Występuje ona w siedmiu odmianach o różnym stopniu pogrubienia – Extra Light, Light, Regular, Medium, Semi Bold, Bold i Extra Bold. Kolejny nowy krój to Atkinson Hyperlegible Mono o stałej szerokości znaków. Można ich oczywiście używać do wyświetlania polskojęzycznych e-booków (oraz tekstów w 149 innych językach).
Jeśli więc potrzebujecie czcionki bezszeryfowej, warto dać szansę krojowi Atkinson Hyperlegible. Jak zainstalować czcionkę na czytniku, opisałem w tekście „Poradnik: całkiem ładna czcionka bezszeryfowa - Atkinson Hyperlegible”.
Pliki czcionki można pobrać z oficjalnej strony amerykańskiego Instytutu Braille'a: https://www.brailleinstitute.org/freefont/
Onyx Boox Go 7 za kilkanaście dni powinien pojawić się na polskim rynku. W oficjalnym sklepie polskiego dystrybutora marki można go już zamówić w przedsprzedaży za 1149 PLN. Czy warto na niego czekać? Zobaczmy co zapowiada producent...
Onyx Boox Go 7 (źródło: boox.com)
Onyx Boox przyzwyczaił nas, że premiery kolejnych czytników/tabletów/notatników odbywają się co kilka miesięcy i rynkowy żywot danego modelu nie jest zbyt długi. Onyx Boox Go 7 wydaje się na pierwszy rzut oka następcą czytnika Onyx Boox Page. Recenzowałem go rok temu i uznałem za najsensowniejszy czytnik tej marki. Onyx Boox Page który cechuje się dobrą jakością wykonania, wyrazistym ekranem i posiada fizyczne przyciski zmiany stron. Więcej na ten temat można znaleźć we wpisie „Recenzja: Onyx Boox Page - czytnik/tablet z przyciskami zmiany stron”.
Onyx Boox Go 7 wyposażono w fizyczne przyciski zmiany stron (źródło: boox.com)
Trudno powiedzieć, czy Go 7 zastąpi Page choć jest do niego bardzo podobny. To produkty kierowane jednak do trochę innego kręgu odbiorców. Tym co wyróżnia nowe urządzenie jest czarno-biały ekran najnowszej generacji E-Ink Carta 1300 o przekątnej siedmiu cali oraz możliwość odręcznego notowania przy użyciu rysika na tym stosunkowo niewielkim ekranie. W odróżnieniu od Go 7, obecne już na rynku notatniki zwykle mają ekran jednak większy niż siedem cali. W podobnym rozmiarze, konkurencją dla Go 7 jest obecnie tylko Kobo Libra Colour i Tolino Vision Color – obydwa jednak są z kolorowymi ekranami E-Ink Kaleido 3.
Porównanie parametrów Onyx Boox Page i Onyx Boox Go 7
|
Onyx Boox Page |
Onyx Boox Go 7 |
ekran (przekątna) |
17,6 cm (7”) E-Ink Carta 1200 |
17,6 cm (7”) E-Ink Carta 1300 |
ekran [piksele] |
1680 x 1264 (300 ppi) |
1680 x 1264 (300 ppi) |
płaski front |
tak |
tak |
ekran dotykowy |
tak |
tak |
wbudowane oświetlenie |
tak |
tak |
regulacja temperatury barwowej oświetlenia |
tak |
tak |
odręczne notatki rysikiem |
nie |
tak (BOOX InkSense) |
wodoodporność |
nie |
tak |
fizyczne przyciski zmiany stron |
tak |
tak |
Masa [g] |
195 |
195 |
Procesor [GHz] |
ośmiordzeniowy 2,0 |
ośmiordzeniowy 2,0 |
Pamięć operacyjna [GB] |
3 |
4 |
Pamięć wewnętrzna [GB] |
32 |
64 |
Gniazdo kart microSD |
tak |
tak |
Łączność |
wi-fi (2,4 i 5 GHz), BT 5.0, USB-C OTG |
wi-fi (2,4 i 5 GHz), BT 5.1, USB-C OTG |
Dodatkowe uwagi |
mikrofon, głośnik, sklep Google Play |
mikrofon, głośnik, sklep Google Play |
Kolor obudowy |
czarny |
czarny |
Bateria [mAh] |
2300 |
2300 |
Wymiary [mm] |
156 x 137 x 6,0 |
156 x 137 x 6,4 |
System operacyjny Android OS |
11 |
13 |
Premiera rynkowa |
2023 |
2025 |
Cena [PLN] |
Notatniki marki Onyx Boox znane są z dość rozbudowanych funkcji odręcznego notowania, zaznaczania i zarządzania notatkami. Jeśli wszystkie funkcje obecne w większych urządzeniach zostaną zawarte w Go 7, to będzie on najbardziej zaawansowanym notatnikiem z siedmiocalowym ekranem. W porównaniu do Onyx Boox Page, pod względem obsługi, na pewno dodanie opcji odręcznego notowania wprowadza w nowym notatniku sporo zmian w menu. Szczególnie na początku może to wymagać od użytkownika cierpliwości i uwagi w rozpoznaniu wszystkich mniej lub bardziej przydatnych funkcji oraz opcji. Natomiast wydajne komponenty w połączeniu z systemem operacyjnym Android w wersji 13 powinny na najbliższe lata zapewnić zgodność z aplikacjami, które będziemy potrzebowali aktualizować lub chcieli samodzielnie zainstalować ze np. sklepu Google Play.
Gdzie kupić?
Jak wspomniałem na wstępie, przedsprzedaż czytnika w cenie 1149 PLN rozpoczął sklep oficjalnego polskiego dystrybutora. Podano dostępność za dwa tygodnie.
Onyx Boox Go 7 w ofercie sklepu Czytio (źródło: czytio.pl)
Przed zakupem warto też sprawdzić cenę w polskim Amazonie. Onyx Boox Go 7 może być tam także dostępny wkrótce w cenie 1049 PLN. Przynajmniej taką teraz zaanonsowano.
Rysika BOOX InkSense zgodnego z czytnikiem nie znajdziemy w zestawie. Należy go zakupić osobno.
Jestem Partnerem Amazon i otrzymuję wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za moim pośrednictwem
Kindle Scribe 1 zadebiutował na rynku jesienią 2022 roku. A dwa lata później, w grudniu 2024 roku do pierwszych klientów trafiła lekko zmodyfikowana wersja tego modelu, czyli Kindle Scribe 2. To powrót producenta do dużego ekranu po wielu latach trzymania się sześciocalowych ekranów i jednocześnie pierwsza próba Amazonu wejścia na rynek czytników/notatników. A więc bardziej czytnik czy notatnik? Sprawdzałem to przez ostatni miesiąc intensywnego testowania. Zapraszam do lektury recenzji Kindle Scribe 1 (2022).
Kindle Scribe - pierwszy Kindle do czytania i notowania
Kindle Scribe od strony technicznej
Najważniejszą innowacją, jaką wprowadził do rodziny Kindle model Scribe była możliwość odręcznego notowania na ekranie przy pomocy rysika. Kindle Scribe wciąż można kupić z dwoma rodzajami rysików – podstawowym i premium. Obydwa mają taki sam kształt i są wygodne w użyciu. Ten drugi ma dodatkowy przycisk, któremu można przypisać różne funkcje. Kindle Scribe 2 sprzedawany jest już wyłącznie z rysikiem w wersji premium. W opakowaniu znajdziemy także pięć zapasowych wymiennych końcówek rysika.
W pudełku znajdują się zapasowe końcówki rysika
Pisać można dołączonym do czytnika pasywnym rysikiem, który w droższej wersji może też od razu działać on jako gumka do mazania i posiada przycisk wywołujący często używane akcje. Choć firmowe rysiki są bardzo wygodne, to nie należą do najtańszych. Można korzystać także z pasywnych rysików innych marek. Co ważne, powierzchnia ekranu nie jest śliska i nieźle się na niej pisze, ale też ja bym wolał aby była bardziej szorstka.
Rysik Kindle jest bardzo solidnie wykonany i wygodny w użytkowaniu
Kindle Scribe wyposażony jest w dotykowy ekran E-Ink o przekątnej 10,2 cala i najwyższej dostępnej rozdzielczości 300 ppi. Front czytnika jest płaski, ponieważ ekran zabezpieczony jest dodatkową warstwą plastiku. Jednak nie pogarsza ona jakości obrazu. Tekst na ekranie jest wyrazisty i kontrastowy. Miło się na niego patrzy. Lekkie zdziwienie budzi niewielka szczelina naokoło całego ekranu, między nim a krawędzią obudowy. Mogą do niej wpadać paprochy czy ziarenka piasku. Spodziewam się, że to bufor chroniący ekran przed pęknięciem (taka „strefa zgniotu”) w razie upadku czytnika. Również na temat oświetlenia mogę wypowiadać się tylko w superlatywach. Rozprowadzane jest regularnie nad ekranem i ma regulowaną temperaturę barwową. Odpowiada za nie 35 LED-ów. Czytnik wyposażony jest w czujnik światła, więc można ustawić automatyczną regulację poziomu oświetlenia. Działa to dość sprawnie i nie denerwuje gwałtownymi przeskokami poziomu natężenia, jak to bywa w innych urządzeniach.
Ekran Kindle Scribe robi bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie w dziennym świetle
W zestawie nie znajdziemy okładki, którą trzeba zakupić osobno. Obudowa jest bardzo solidna, metalowa i sprawia bardzo dobre pierwsze wrażenie. Nie mija ono także po dłuższym użytkowaniu.
Między ekranem a krawędzią obudowy znajduje się wąska szczelina, która trochę denerwuje, ale może być niezłym zabezpieczeniem jako "strefa zgniotu" w razie upadku czytnika
Czytnik nie jest wodoodporny i zabrakło w nim fizycznych przycisków zmiany stron, ale poza tym posiada wszystkie cechy innych czytników z rodziny Kindle. Na dokumenty użytkownika przeznaczono 16, 32 lub 64 GB pamięci wewnętrznej (pomniejszone o ok. 4 GB zarezerwowane na pliki systemowe). Bez okładki i rysika Kindle Scribe waży 433g. Standardowo urządzenie wyposażono w dwuzakresowy moduł wi-fi i BT. W pudełku znajdzie się kabel USB-C.
Kindle Scribe 1 a Kindle Scribe 2, czym się (nie)różnią?
Jak wspomniałem, Kindle Scribe 2 jest nowszą wersją, która nie różni się bardzo od poprzedniej z 2022 roku. Oficjalnie wciąż jest on traktowany jako pierwsza generacja Kindle Scribe. Wszystko wskazuje na to, że komponenty w obydwu wersjach są takie same. Zmieniono natomiast wygląd frontu i kolory obudowy. Ekran w Scribe 2 otoczony jest białą ramką. Jedak szerszy fragment frontu i tył występuje w dwóch wersjach kolorystycznych: zielonej (tylko z 64 GB pamięci) i czarnej (antracyt). W takim tez kolorze jest rysik premium dołączany w zestawie. Podobnie jak w Scribe 1, dostępne są wersje z 16 GB, 64 GB i 32 GB pamięci wewnętrznej. Wersja oprogramowania wewnętrznego jest taka sama, choć pliki aktualizacyjne (w razie ręcznej aktualizacji) są inne.
Rysik w wersji premium ma dodatkowy programowalny przycisk, a górna część działa jak gumka do mazania
Nowością w czasie premiery Kindle Scribe 2 były narzędzia SI (dostępne oficjalnie tylko dla użytkowników w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Australii), które mają wspierać tworzenie notatek. Jednak w obecnej wersji oprogramowania (5.18.1), także Kindle Scribe 1 je posiada. Pod względem funkcjonalności, nie ma więc różnic między modelami Kindle Scribe z 2022 i 2024 roku. Dlatego też nowej wersji koniec końców nie kupiłem i w recenzji bazuję na moim Kindle Scribe 1 (2022) z 32 GB pamięci wewnętrznej i rysikiem premium.
Codzienne czytanie w Kindle Scribe
Kindle Scribe jest pełnoprawnym czytnikiem z rodziny Kindle. Tyle, że z dużym i ładnym ekranem. Zarówno szybkość zmiany stron, wyrazistość tekstu jak i wypełnienie liter czernią są na bardzo dobrym poziomie i codzienną lekturę czynią przyjemną. Choć trzeba zauważyć, że pod względem szybkości działania, Scribe ustępuje trochę np. Kindle Paperwhite 6. Funkcjonalnością (oczywiście poza opcją notowania) w zasadzie nie różni się od innych urządzeń tej marki.
Ekran startowy (ekran po lewej) jak i czytnikowej biblioteczki (ekran po prawej) nie różnią się w Kindle Scribe od innych czytników tej marki. nawet okładki e-booków wyświetlają się jakby od niechcenia
Kindle Scribe posiada więc wszystkie wady i zalety związane z oprogramowaniem jak i amazonowym ekosystemem. Jako, że nie ma w Amazonie polskich e-booków, dla polskich czytelników raczej nie ma specjalnego znaczenia największy atut tej marki – dostęp do firmowej księgarni. Jednak książki z polskich sklepów można spokojnie wgrywać na Kindle. Dotyczy to plików w formacie EPUB, które należy wysłać bezprzewodowo jak i MOBI, które wgrywać teraz trzeba przez kabel USB. Od niedawna działa także wysyłka dokumentów z chmurowej wersji edytora MS Word. Co ważne, usługa Send to Kindle (bezprzewodowej wysyłki) może być wykorzystana także do transferu artykułów ze stron WWW (potrzebna wtyczka do przeglądarki WWW) czy zakupów z polskich księgarń (potrzebna odpowiednia konfiguracja ustawień w sklepie). Szczególnie cenię sobie automagiczną wysyłkę zakupów z księgarni. Dzięki temu codziennie rano na czytniku ląduje mi bieżący numer „Wyborczej” w ramach prenumeraty za pośrednictwem księgarni Publio.
Na czytniki Kindle można teraz wysyłać także dokumenty z sieciowej wersji edytora MS Word (ekran u góry), ale trzeba przyznać mu dostęp do naszego konta w amazonowej chmurze (ekran na dole)
Czytnik wita użytkownika niezbyt przyjaznym ekranem startowym, który przeznaczony jest głównie na reklamy firmowej księgarni. Tylko górny pasek okładek pokazuje zawartość czytnikowej biblioteczki. Ale jeśli na dole ekranu przełączymy się na ową biblioteczkę (opcja „Library”), to czytnik będzie się już wybudzał w tym miejscu, co jest już znacznie przyjaźniejsze. Książki wgrane do czytnika można przeglądać w postaci listy lub miniaturek okładek. Nie ma się co spodziewać, że wszystkie e-booki będą te okładki miały. Zasada jest taka, że okładki się wyświetlają lub nie (ale częściej „nie”). Tylko e-booki pochodzące z firmowej księgarni wyświetlają się poprawnie. Tak już w Kindle jest i od wielu lat nie ma widoków na poprawę tego ze strony producenta.
Kindle Scribe bez problemu wyświetla zawartość (także polskich) e-booków. Niestety, od wielu lat nie zmieniły się istotnie opcje modyfikacji wyglądu tekstu. Wciąż mamy więc do dyspozycji tylko duże, bardzo duże i ogromne marginesy. Podobnie podstawowe są opcje modyfikacji odstępów między wierszami. Znacznie lepiej wygląda możliwość regulacji wielkości tekstu i jego stopniowego pogrubienia. Na szczęście Kindle posiada bardzo ładne czcionki, które dobrze prezentują się na ekranie z papieru elektronicznego (np. Bookerly, Caecilia). Można też dodać własne, ale w przypadku czytników Kindle ja osobiście nie czuję takiej potrzeby. Ulubione ustawienia można zapisać jako „Theme” (Save Curent Settings” w zakładce „Themes”) i stosować do wielu e-booków. Ze względu na większy ekran, ciekawą opcją może być czytanie w trybie poziomym z podziałem na dwie kolumny tekstu.
Jak już wspominałem przy okazji recenzji innych czytników Kindle, ja przygotowuję sobie samodzielnie przetworzone e-booki. Mogę w nich zdefiniować małe marginesy i dzielenie wyrazów według polskich reguł. Czasochłonne, ale wolę to niż ciągłe zżymanie się na marnowanie przestrzeni ekranu na wielgachne marginesy. Zainteresowanym polecam wpis: „Poradnik: Jak zrobić MIŁY dla oka plik dla czytników Kindle?”. Podkreślę, że bez żadnych modyfikacji ze strony użytkownika, można w Kindle Scribe czytać zakupione w polskiej księgarni e-booki i znakomita większość czytelników będzie zadowolona z ich wyglądu. Po prostu nie lubię jak mi się marnuje przestrzeń na ekranie.
Generalnie rozczarowała mnie obsługa plików w formacie PDF. To one są najlepszym pretendentem do wykonywania notatek na istniejącym dokumencie. Czy to w postaci komentowania aktów prawnych, czy publikacji naukowych. Jednak w kindle Scribe jakoś tego nie zauważono. Pliki w tym formacie wysłane bezprzewodowo lub wgrane przez kabel są traktowane całkiem inaczej...
PDF przesłany przez Send to Kindle jest przetworzony przez usługę i na czytniku nie jest już zwykłym PDF-em. Ma dodatkową warstwę odpowiedzialną za notatki. To daje opcję ręcznego notowania, zakreślania rysikiem. Jednak nie umożliwia kartkowania ekran po ekranie jeśli strona dokument jest obrócona i powiększona np. w trybie poziomym (landscape). To znaczy umożliwia, ale zmiana strony pomija resztę ekranu, za każdym razem widać tylko górną część wyświetlanej strony dokumentu. Aby zobaczyć dolną część, trzeba mozolnie przesuwać stronę po ekranie. W trybie portrait, gdy na ekranie jest cała strona dokumentu, zmiana stron jest OK, bo po kolei widać całe strony. Ale w takim trybie nie zawsze tekst jest czytelny (może być za mały).
PDF wgrany przez kabel można czytać bez problemu. Jeśli np. strona w trybie landscape podzielona jest na trzy kawałki, to będą one po sobie jedne po drugim wyświetlane, a dopiero potem nastąpi przełączenie na kolejną kartkę. Ale w takim razie możliwości odręcznego notowania są ograniczone. Można tylko zaznaczać tekst i dodawać notatki pisane na ekranowej klawiaturze.
Jako, że Kindle Scribe w roli czytnika zachowuje się jak inne czytniki tej marki, po więcej szczegółow odsyłam np. do recenzji Kindle Paperwhite 6. Gdyby wyświetlane w e-booku ikonki wskazujące na możliwość wykonywania notatek były denerwujące, można je wyłączyć w menu (trzy kropki w prawym górnym rogu ekranu) „Hide Writing Toolbar”.
Legimi i Empik Go - wypożyczalnie e-booków w Kindle Scribe
Zasada działania obydwu polskich wypożyczalni e-booków wspierających czytniki jest w zasadzie taka sama. Opłacamy comiesięczny abonament, w zamian możemy wybierać spośród tysięcy tytułów udostępnionych w katalogu. Wybrane książki (maksymalnie do dziesięciu e-booków na miesiąc) dodajemy do swojego konta. Odpowiednia aplikacja wgrywa je na czytnik podłączony kablem do komputera/smartfona. Taką synchronizację należy wykonać przynajmniej raz w czasie okresu rozliczeniowego. Wgrane w ten sposób książki są widoczne w czytnikowej biblioteczce i otwierają się tak długo, jak mamy aktywny/opłacony abonament (więcej: „Legimi na Kindle – poradnik, jak korzystać” oraz „Premiera: Empik Go działa już także na czytnikach KINDLE”). Warto pamiętać, że kody umożliwiające dostęp do Legimi lub Empik Go udostępnia obecnie wiele bibliotek publicznych.
Wyświetlanie treści wypożyczonych e-booków jest takie samo jak w innych czytnikach Kindle (ekran po lewej), ale trzeba pamiętać o ich synchronizacji z wypożyczalnią aby zachować do nich dostęp (ekran po prawej)
Polskie wypożyczalnie e-booków niestety źle zniosły wprowadzenie przez Amazon trybu MTP do łączenia się czytników Kindle z komputerem. Dotknęło to także Kindle Scribe. Komputerowa aplikacja obsługująca wypożyczenia z Empik Go do tej pory z tym sobie nie radzi. Jedyna szansa, to korzystanie z wersji mobilnej (więcej we wpisie „Premiera: Mobilna aplikacja Empik Go współdziała z czytnikami Kindle”). Lepiej jest w przypadku Legimi. Tu współpraca między aplikacją komputerową przebiega dobrze o ile korzystamy z MS Windows. Jednak aplikacja dla MacOS chyba wciąż nie obsługuje Kindle Scribe. Ratunkiem może się okazać aplikacja mobilna (więcej we wpisie „Poradnik: Nowy sposób działania Legimi na czytnikach Kindle (bez komputera)”).
Warto przypomnieć, że w przypadku Kindle Scribe oferta abonamentowa jest ograniczona do maksymalnie dziesięciu wypożyczeń na miesiąc (Legimi i Empik Go), a baza dostępnych tytułów jest ograniczona (Legimi). Po więcej szczegółów na temat bieżącej sytuacji w wypożyczalniach odsyłam do wpisu „Legimi... co dalej?”.
Podsumowując, jeśli uda nam się połączyć Kindle z Legimi lub Empik Go, to korzystanie jest jak najbardziej możliwe. Choć są wygodniejsze do tego czytniki. Jednak tu jeszcze jedna ważna uwaga. W grupach na Facebooku raz po raz pojawiają się pytania, dlaczego nie można przeczytać wgranych książek pomimo opłaconego i aktywnego abonamentu. Prawie zawsze powód jest jeden i ten sam, brak regularnej synchronizacji zawartości czytnika z bazą wypożyczalni. Synchronizację (przy pomocy aplikacji) trzeba wykonać przynajmniej raz w danym okresie rozliczeniowym. Jeśli tego nie robimy, czytnik uznaje, że minął okres wypożyczenia i nie pozwoli na lekturę wypożyczonych e-booków.
Notowanie w Kindle Scribe
Choć Kindle Scribe generalnie działa jak inne czytniki Kindle, to z powodu funkcji notowania, wprowadzono kilka zmian w wyglądzie menu. Pierwsza z nich, która rzuca się w oczy, to dolny pasek. Zawiera opcje: Home (ekran startowy), Library (biblioteczka), Notebook (notatnik) i More (ustawienia).
Notowanie na Kindle Scribe ma dwa ważne atuty - szorstki ekran i nieduże opóźnienie między rysikiem a reakcją ekranu
Odręczne notatki można wykonywać w książkach (dokumentach) wgranych lub wysłanych do czytnika bezprzewodowo za pośrednictwem usługi Send to Kindle oraz oczywiście notatkach utworzonych w czytniku. Niestety nie ma tutaj prostej reguły jak Kindle Scribe traktuje dokumenty, ponieważ każdy plik, który trafi do pamięci czytnika może być inaczej traktowany w zależności od formatu i sposobu wgrania. Ogólnie trzeba wysłać plik bezprzewodowo (szczególnie PDF), aby Amazon go po drodze przetworzył i można było uzyskać możliwości jakie dają odręczne notatki. Również ikonka zeszytu w prawym górnym rogu ekranu może nas przenieść wprost do tworzenia notatek.
Aplikacja do tworzenia odręcznych notatek jest dość podstawowa, posiada jednak kilka różnych typów pisma rysika (ekran po lewej) i jego grubości (ekran po prawej)
Aplikacja przeznaczona do notowania (Notebooks) ma dość podstawowe funkcje. Notatki można grupować w katalogach i wielostronicowych dokumentach, dla których można przypisać odrębne tła (linie, kratki itp.). Poszczególne pliki mogą mieć swoje tytuły... i to tyle jeśli chodzi o ich uporządkowanie. Nie można im nawet nadać nawet słów kluczowych, nie działa wyszukiwanie tekstowe. Notatkami można się dzielić przez pocztę elektroniczną. Mogą do tego celu być przetworzone na pismo maszynowe (ale bez języka polskiego).
Narzędzia do notowania są umieszczone na rozwijanym pływającym pasku z boku ekranu
Narzędzia do notowania znajdują się na bocznym pływającym pasku, który można przesuwać po ekranie. I tak mamy mamy na nim do dyspozycji:
- długopis, pióro wieczne (kaligrafia), pisak i ołówek (każde z pięcioma różnymi grubościami i reakcją na kąt trzymania rysika);
- zakreślacz (pięć grubości);
- gumka (pięć grubości i możliwość reakcji w obrębie zaznaczenia lub poza nim);
- lasso (do zaznaczania);
- wskaźnik (do traktowania rysika jak palec);
- schowek (skopiowany fragment notatki);
- cofnięcie operacji;
- przywrócenie operacji;
- szybkie przeniesienie paska do krawędzi ekranu.
Wybór dodatkowych opcji następuje po przytrzymaniu rysika na danym narzędziu.
Przytrzymanie rysikiem ikonki narzędzia, pozwala rozwinąć menu i uzyskać dostęp do dodatkowych opcji
Podczas pisania dobrze sprawdzają się gumowe nóżki umieszczone na pleckach obudowy. Dzięki nim czytnik wyraźnie mniej się ślizga, jeśli notujemy na czytniku, który leży np. na stole. Małe a cieszy. W praktyce nieźle sprawdza się także żyroskop, który sprawnie reaguje na położenie czytnika i odwraca odpowiednio (o 180º) obraz na ekranie. Więc czy notujemy prawą czy lewą ręką, urządzenie się dopasuje. Gorzej z reakcją czytnika na dotyk mojej dłoni. Do tej pory zdarza mi się coś niechcący „napisać” na ekranie lub włączyć jakąś opcję, choć chcę tylko pisać rysikiem.
W aplikacji do notatek można wybrać szereg teł (ekran po lewej) do notatników (ekran po prawej)
Korzystając z Kindle Paperwhite 6, czy nawet Kindle 11, można by się spodziewać, że Kindle Scribe będzie szybszy. No cóż, jest większy i droższy... O ile nic mu nie można zarzucić pod kątem zmian stron e-booka i pojawiania się na ekranie pisanego tekstu, to otwieranie notatek czy ich kartkowanie powinno działać trochę sprawniej. Na pewno Kindle Scribe nie jest powolny, ale w szybkości działania trochę mu brakuje.
Formatowanie wyglądu tekstu jest w Scribe takie jak w innych czytnikach Kindle (ekran po lewej), a jeśli nie chcemy korzystać z opcji notowania, można ją wyłączyć (ekran po prawej)
Kindle Scribe nie posiada żadnej aplikacji typu kalendarz, ale można skorzystać z wielu szablonów dostępnych w internetach. Między innymi tutaj: https://github.com/kudrykv/latex-yearly-planner/discussions/9.
Narzędzia SI w Kindle Scribe
Narzędzia wspomagane sztuczną inteligencją (SI) są przez producentów elektroniki wciskane, gdzie tylko się da z uporem godnym lepszej sprawy. Tak stało się również w przypadku notatek w Kindle Scribe.
Odręczne notatki w Kindle Scribe mogą być przetwarzane na pismo maszynowe lub podsumowywane dzięki narzędziom SI, ale nie dotyczy to tekstów po polsku
Po wybraniu ikonki z gwiazdką (górne menu notatek, po prawej stronie), mamy do dyspozycji opcję podsumowania (Summarise) lub przetworzenia (Refine writing) naszej odręcznej pisaniny. Niestety, producent po raz kolejny wśród kilkunastu obsługiwanych języków (w tym np. angielskiego, duńskiego, rosyjskiego, islandzkiego czy afrikaans) nie zdecydował się na wsparcie polszczyzny. W związku z tym jeśli ktoś notuje po polsku, sztuczna inteligencja nie dla niego. Natomiast w przypadku języka angielskiego (tylko taki sprawdziłem), narzędzie spisuje się całkiem nieźle choć finalnie przetworzony tekst (z ręcznego na maszynowy) nie jest wolny od błędów. Ta funkcja nie została udostępniona we wszystkich krajach, ale w Polsce można z niej korzystać (o ile mamy czytnik przypisany do konta w sklepie amazon.com).
Narzędzia SI dają teraz do dyspozycji różne tryby tworzenia podsumowań (ekran po lewej) i wyglądu tekstu maszynowego (ekran po prawej) z odręcznych notatek (po angielsku)
Wsparcie ze strony SI będzie zapewne rozwijane. Na przykład aktualizacja oprogramowania w wersji 5.18.2 (z dnia 24 IV 2025 r.) dodała opcję wyboru przez użytkownika jaki charakter ma mieć wygenerowane mechanicznie podsumowanie notatki. Do wyboru jest teraz długość (zwykła, dłuższa, krótka), styl (standardowy, luźny, oficjalny) oraz formatowanie tekstu (krój czcionki, rozmiar czcionki, odstęp między liniami).
Kindle Scribe – gdzie kupić?
Kindle Scribe 1 oraz Kindle Scribe 2 wysyłane są do Polski bezpośrednio z niemieckiego Amazonu. Wciąż nie są one obecne w ofercie polskiego oddziału. Obecnie dostępne są trzy wersje Kindle Scribe 1 i cztery Kindle Scribe 2. Różnica wynika z rodzaju rysika, wielkości pamięci wewnętrznej w jaką wyposażono czytniki, jak i koloru obudowy. Pozostałe parametry i funkcjonalność jest taka sama:
- Kindle Scribe 1 (2022) z 16 GB pamięci i standardowym rysikiem w cenie 382,43 EUR;
- Kindle Scribe 1 (2022) z 16 GB pamięci i rysikiem premium w cenie 413,44 EUR;
- Kindle Scribe 1 (2022) z 32 GB pamięci i rysikiem premium w cenie 434,10 EUR;
- Kindle Scribe 2 (2024) z 16 GB pamięci i rysikiem premium w cenie 434,10 EUR;
- Kindle Scribe 2 (2024) z 32 GB pamięci i rysikiem premium w cenie 454,78 EUR;
- Kindle Scribe 2 (2024) z 64 GB pamięci i rysikiem premium (czarny) w cenie 485,79 EUR;
- Kindle Scribe 2 (2024) z 64 GB pamięci i rysikiem premium (zielony) w cenie 485,79 EUR.
Kindle Scribe bywa często przeceniany, jak najtańszy model w tym przypadku z ceną obniżoną do 340,06 EUR (źródło: amazon.de)
Nie skusiłem się na firmowe etui do Kindle Scribe. Chyba mnie na nie nie stać. Dostępne są obecnie cztery wersje, które (ze względu na identyczne obudowy) pasują na obydwa modele:
- czarne i granatowe w cenie 65,10 EUR;
- skórzane czarne i bordowe w cenie 93,01 EUR;
- nowe czarne i zielone w cenie 77,51 EUR;
- nowe skórzane czarne i ciemnozielone w cenie 113,69 EUR.
Firmowe etui dla Kindle Scribe nie są tanie, bywają jednak przeceniane do ok. 45,47 EUR w przypadku najtańszej wersji (źródło: amazon.de)
Podczas testów korzystałem z prostego etui, które służyło mi już wcześniej przy recenzowaniu notatników PocketBook InkPad Eo i PocketBook Color Note. Choć jest ono stosunkowo tanie, okazało się dość trwałe i miłe w dotyku. Dostępne jest u wielu sprzedawców np. na Aliekspressie w cenie od 8,76 USD do 9,08 USD (w zależności od koloru). Jest też wersja etui bardzo podobna do firmowego (amazonowego) w cenie od 11,68 USD (czarne) i 11,84 USD (granatowe) po 12,67 USD (szare). Wygląda nieźle, ale nie testowałem i trudno mi się wypowiedzieć na temat jakości wykonania.
Podczas testów korzystałem z całkiem przyzwoitego a niespecjalnie drogiego etui z Aliekspressu, w którym przewidziano też miejsce na rysik
Amazon ma także w ofercie zapasowe wymienne końcówki rysika w cenie 18,60 EUR za 10 sztuk.
Amazon zapewnia zapasowe rysiki, jeśli zużyjemy te, które dostarczone są z Kindle Scribe (źródło: amazon.de)
Podsumowanie
Kindle Scribe to bardzo dobry pod względem technicznym czytnik i notatnik. Zarówno bardzo ładny ekran jak i przyjemny rysik sprawiają pozytywne wrażenie. Należy jednak pamiętać, że o ile urządzenie jest pełnoprawnym czytnikiem, to pod względem możliwości notowania i zarządzania notatkami odstaje (na minus) od konkurencji. Szczególnie rozczarowuje obsługa plików PDF, gdzie notowanie jest możliwe tylko dla dokumentów wysłanych przez Send to Kindle, zaś wygodne czytanie (jeśli są za duże na ekran) tylko w przypadku wgrania przez kabel.
Kindle Scribe sprawdza się lepiej jako czytnik, co przy tym rozmiarze ekranu nie jest wielkim zarzutem...
Porada konsumencka na dziś brzmi: jeśli szukacie czytnika Kindle z (naj)większym i ładnym ekranem, to Scribe zdecydowanie warto kupić, szczególnie w czasie cenowych promocji. Jeśli jednak szukacie urządzenia do czytania i intensywnego notowania, warto sprawdzić ofertę konkurencji, bo możliwości notatek, tudzież brak wsparcia dla języka polskiego mocno ograniczają obydwa modele Kindle Scribe w tym zakresie.
Plusy
- jakość wykonania (solidna metalowa obudowa);
- kontrastowy i wyrazisty ekran;
- równomierne oświetlenie ekranu;
- gumowe nóżki na pleckach obudowy;
- solidny rysik;
- rysik można przyczepić na magnesie do obudowy;
- miłe wrażenia z notowania (szybka reakcja ekranu na dotyk rysika);
- możliwość bezprzewodowej wysyłki plików (Send to Kindle) i MS Word;
- bardzo dobry stosunek ceny do jakości w czasie promocji cenowych w Amazonie;
- współpraca z Calibre;
- współpraca z wypożyczalnią Legimi;
- wyświetlanie podczas czytania zegarka na górnej krawędzi ekranu.
Minusy
- dość podstawowe opcje notowania;
- brak fizycznych przycisków zmiany stron;
- brak spolszczenia (menu, słowniki, przetwarzanie pisma odręcznego na maszynowe);
- brak możliwości przeszukiwania notatek;
- brak w notatkach aplikacji typu kalendarz;
- ekran startowy zawalony „polecajkami” książek z Amazonu;
- częsty brak okładek wyświetlanych w biblioteczce (dla e-booków pochodzących spoza firmowej księgarni);
- połączenie z komputerem w trybie MTP;
- współpraca z wypożyczalnią Empik Go tylko za pomocą aplikacji mobilnej;
- dość podstawowe opcje modyfikacji wyglądu tekstu e-booka (wielkość marginesów, odstępów i tekstu);
- zbyt duże boczne marginesy (marnowanie powierzchni ekranu);
- dość podstawowe możliwości aplikacji do notowania;
- na plikach PDF można notować tylko gdy zostały wysłane przez Send to Kindle, zaś wygodnie czyta te, które zostały wgrane przez kabel;
- brak możliwości pobrania pliku e-booka zakupionego w Amazonie na ten model i wgrania przez kabel;
- ciągłe zamieszanie z formatami wgrywanych i wysyłanych plików;
- audiobooki wyłącznie z firmowej księgarni Audible.
Parametry Kindle Scribe 1 (2022) i Kindle Scribe 2 (2024) (1. generacji) wg producenta
Ekran: przekątna 25,9 cm (10,2 cala) ekran E-Ink Carta i rozdzielczością 300 ppi, 16 odcieni szarości, dotykowy, z regulacją temperatury barwowej oświetlenia;
Masa: 433 g;
Rozmiary: 230 × 196 × 5,7 mm;
Żywotność baterii: do 12 tygodni;
Pamięć: 16 GB, 32 GB, 64 GB (pomniejszona o pliki systemu operacyjnego);
Czcionki: 10 krojów łacińskich czcionek;
Obsługiwane formaty tekstowe: Kindle Format 8 (AZW3), Kindle (AZW), TXT, PDF, MOBI, PRC;
Łączność: Wi-Fi (2,4 i 5 GHz), BT (audio), USB-C (ładowanie, przesyłanie plików);
Wodoodporność: brak;
Kolor obudowy: czarny (Kindle Scribe 1, Kindle Scribe 2), zielony (Kindle Scribe 2);
Główne funkcje: audiobooki (tylko z księgarni Audible), słowniki (bez j. polskiego), przeszukiwanie książek (klawiatura ekranowa bez polskich znaków), zakładki, wbudowana przeglądarka WWW, odręczne notowanie.
Jestem Partnerem Amazon i otrzymuję wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za moim pośrednictwem
Pierwszy czytnik Kindle z kolorowym ekranem, czyli Kindle Colorsoft, można teraz kupić taniej o prawie 250 złotych.
Czytnik Kindle Colorsofr teraz można kupić o ponad 250 PLN taniej w ramach
„błyskawicznej okazji”
Kindle Colorsoft Signature Edition obecny jest na rynku od jesieni 2024 roku, wraz z Kindle 11 (2024), Kindle Paperwhite 6 oraz Kindle Scribe 2 (2024). Miał jednak przerwę z powodu nieudanej premiery. W obliczu krytyki dotyczącej jakości ekranu, czytnik został na chwilę wycofany z rynku. Wielu posiadaczy Kindle Colorsoft skarżyło się na wyraźnie widoczny żółtawy pasek u dołu ekranu. Problem najwyraźniej usunięto, ponieważ czytnik wrócił do sprzedaży. O poprawie może świadczyć brak w niemieckim Amazonie recenzji oceniających go na jedną gwiazdkę, jak to było jeszcze w listopadzie zeszłego roku. Mój egzemplarz zakupiony ponad dwa tygodnie temu problemu z ekranem nie ma. Mogę więc spokojnie polecić Kindle Colorsoft tym wszystkim, którzy na kolorowego Kindelka czekali.
Kindle Colorsoft Signature Edition ma kolorowy dotykowy ekran o przekątnej siedmiu cali (17,7 cm). Kolory (podobnie jak to jest w innych znanych już podobnych produktów konkurencji) nie są tak zróżnicowane i wyraziste jak na ekranach owoczesnych smartfonów czy tabletów. Z powodu mniejszego (niż w czarno-białych czytnikach) kontrastu, do czytania (nawet przy świetle dziennym) bardzo przyda się cały czas włączone (na poziomie 40-60%) oświetlenie. Ma ono regulowane natężenie i temperaturę barwową. Front czytnika jest płaski, ponieważ ekran chroniony jest dodatkową warstwą plastiku. To jedna z cech bardzo solidnej obudowy, co mieliśmy okazję zobaczyć przy okazji „rozbiórki” urządzenia (więcej we wpisie: „Jak wygląda Kindle Colorsoft Signature Edition od środka?”).
Ponadto czytnik działa bardzo żwawo, szybko reaguje na dotyk jak i opcje wybrane z menu urządzenia. Póki co działa stabilnie i sprawnie robi to, czego się można po nim spodziewać. Do dyspozycji użytkownika jest ok. 25,2 GB pamięci wewnętrznej. Jedyna wada, jaką do tej pory zauważyłem to praca w trybie MTP po podłączeniu kablem do komputera. Na tę przypadłość cierpią niestety wszystkie nowe Kindelki. No i jest jeszcze coś, na co warto zwrócić uwagę. To bardzo wysoka cena, wynosząca normalnie aż 299,74 EUR (ok. 1285 PLN). Za tyle możemy go normalnie kupić do Polski z niemieckiego Amazonu. Trzeba jeszcze dodać koszty przesyłki (5,99 EUR czyli ok. 26 PLN). W sumie ok. 1311 PLN. Konkurencyjne czytniki o podobnych parametrach bywają wyraźnie tańsze:
- PocketBook Era Color: 1039 PLN;
- Kobo Libra Colour: 1049 PLN;
- Onyx Boox Go Color 7: 1159 PLN;
- Tolino Vision Color: 169,15 EUR (ok. 725 PLN).
Dziś zamówiony czytnik, powinien dotrzeć do Polski około 23 kwietnia (źródło: amazon.de)
Kindle Colorsoft Signature Edition można teraz kupić taniej o prawie 250 PLN. Przeceniono go na 242,89 EUR (cena z uwzględnieniem polskiej stawi VAT). Wraz z kosztami przesyłki bezpośrednio na polski adres (5,99 EUR) daje to w przeliczeniu ok. 1067 PLN (248,88 EUR). To cena bardziej realna w zestawieniu z konkurencją. Warto przy okazji pomyśleć o okładce. Jednak jeśli planujemy coś tańszego, warto sięgnąć do polskiego Amazonu (np. Fintie za 30,89 PLN). Pilot do zdalnej zmiany stron, który współpracuje z tym czytnikiem także jest oferowany obecnie taniej, bo za 20,66 EUR (ok. 89 PLN).
Pilot zdalnej zmiany stron, który współpracuje także z czytnikami Kindle (źródło: amazon.de)
Ponadto w niemieckim Amazonie przecenione zostały następujące czytniki (z bezpośrednią wysyłką do Polski):
Kindle Scribe 1 (2022) z 16 GB i standardowym rysikiem – 279,06 EUR (przecena z 382,43 EUR, ok. 1166 PLN);
Kindle Scribe 1 (2022) z 16 GB i rysikiem premium – 310,07 EUR (przecena z 413,44 EUR, ok. 1295 PLN);
Kindle Scribe 2 (2024) z 16 GB i rysikiem premium, antracytowa obudowa – 346,25 EUR (przecena z 434,10 EUR, ok. 1360 PLN);
Kindle Scribe 2 (2024) z 32 GB i rysikiem premium, antracytowa obudowa – 366,92 EUR (przecena z 454,78 EUR, ok. 1446 PLN);
Kindle Scribe 2 (2024) z 64 GB i rysikiem premium, antracytowa obudowa – 397,93 EUR (przecena z 485,79 EUR, ok. 1576 PLN);
Firmowe etui do Kindle Scribe 1 i Kindle Scribe 2, czarne - 48,57 EUR (ok. 208 PLN);
Firmowe etui do Kindle Scribe 1 i Kindle Scribe 2, granatowe - 45,47 EUR (ok. 195 PLN);
Firmowe etui do Kindle Scribe 1 i Kindle Scribe 2, nowa wersja, czarne - 90,95 EUR (ok. 390 PLN);
Firmowe etui do Kindle Scribe 1 i Kindle Scribe 2, nowa wersja, ciemnozielone - 90,95 EUR (ok. 390 PLN).
Warto zwrócić też uwagę (ze względu na cenę) na wersje „dziecięce” Kindle Kids (w komplecie z firmową okładką) nie są wysyłane do Polski, ale można je zamówić przez pośrednika pocztowego (Mailboxde, BodyCar):
Kindle 11 Kids – 113,69 EUR (przecena z 137,37 EUR, ok. 475 PLN);
Kindle Paperwhite 6 Kids – 155,03 EUR (przecena z 186,04 EUR, ok. 648 PLN).
Promocja potrwa zapewne tydzień, jak podobne „błyskawiczne okazje”. Dziś zamówiony czytnik, powinien być dostarczony na polski adres około środy 23 IV.
Zestawienie parametrów bieżącej oferty czytników rodziny Kindle
|
Kindle 11 (2024) (11. generacja) |
Kindle Paperwhite 6 Kindle Paperwhite 6 Signature Edition (12. generacja) |
Kindle Colorsoft Signature Edition (12. generacja) |
Kindle Scribe 2 (2024) (12. generacja) |
data premiery |
2024 |
2024 |
2024 |
2024 |
pamięć wewn. [GB] |
16 |
16/32 |
32 |
16/32/64 |
ekran (przekątna) |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta |
7” (17,7 cm) E-Ink Carta |
7” (17,7 cm) E-Ink Kaleido 3 |
10,2” (25,8 cm) E-Ink Carta |
rozdzielczość [ppi] |
300 (1430×1080) |
300 (1680×1264) |
300 (treści czarno białe) 150 (treści kolorowe) |
300 |
wbudowane oświetlenie |
tak (?? LED-ów) |
tak (?? LED-ów) |
tak |
tak |
regulowana temperatura barwowa |
nie |
tak |
tak |
tak |
wodoodporność |
nie |
tak |
tak |
nie |
przyciski zmiany stron |
nie |
nie |
nie |
nie |
łączność |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wymiary |
157,8×108,6×8 |
176,7 × 127,5 × 7,8 |
176,7 × 127,5 × 7,8 |
230 × 196 × 5,7 |
masa |
158 |
211 |
219 |
433 |
kolor obudowy |
czarny, zielony (matcha) |
czarny/metaliczny czarny, malinowy i zielony (Signature Edition) |
metaliczny czarny |
czarny, zielony |
dodatkowe cechy |
tryb odwrócony (nocny), USB-C, ekran zagłębiony w ramce |
tryb odwrócony (nocny), płaski front, TTS (tylko angielski), USB-C, czujnik światła (Signature Edition), metaliczne plecki (Signature Edition), płaski front |
tryb odwrócony (nocny) tylko w tekście, płaski front, TTS (tylko angielski), USB-C, czujnik światła, metaliczne plecki, płaski front |
tryb odwrócony (nocny), płaski front, TTS (tylko angielski), USB-C, czujnik światła, płaski front, akcelerometr |
cena [EUR] |
124,02 |
186,04 (ok. 806 PLN) |
299,74 (ok. 1230 PLN) |
434,10 (ok. 1883 PLN) 454,78 (ok. 1973 PLN) 485,79 (ok. 2110 PLN) |
cena [PLN] |
519,99 |
799,99 |
- |
- |
Jestem Partnerem Amazon i otrzymuję wynagrodzenie z tytułu określonych zakupów dokonywanych za moim pośrednictwem
Kindle Voyage to jeden z najbardziej udanych czytników z rodziny Kindle. Jednocześnie nigdy nie był specjalnie tani, a to głównie ze względu na znakomity ekran (który do tej pory może zawstydzać konkurencję wyrazistością wyświetlanego tekstu) oraz sensoryczne przyciski zmiany stron (co w przypadku czytników marki Kindle zawsze znacznie podnosiło cenę czytnika). Niezbyt często bywał też przeceniany. Od kilku lat nie jest już produkowany. Ale teraz w niemieckim Amazonie pojawiły się odnowione egzemplarze Kindle Voyage z amazonowym certyfikatem. Oznacza to rok pełnej gwarancji ze strony producenta.
Odnowiony Kindle Voyage w ofercie Amazonu (źródło: amazon.de)
Kindle Voyage to czytnik z bardzo dobrym ekranem o przekątnej 6 cali (300 ppi) i wbudowanym oświetleniem (bez regulacji temperatury barwowej). Ma 4 GB pamięci wewnętrznej. Jak wspomniałem, nie jest już produkowany, a ostatnią aktualizację oprogramowania wewnętrznego otrzymał w wersji 5.13.6. Z jednej strony może to być niedogodność, bo nie ma najnowszych poprawek wprowadzanych przez producenta. Z drugiej może to być atut, bo można go spokojnie odłączyć od amazonowego ekosystemu poprzez WinterBreak i wgranie własnego oprogramowania (np. KOReadera).
Nie wiadomo ile sztuk jest w sklepowych zapasach. Kindle Voyage jest opisany na stronie jako „Dostępny”. Kosztuje niemało, bo 125 EUR (ok. 537 PLN). Z drugiej strony najtańszy (ale i uboższy) podstawowy model Kindle 11 (2024) wyceniono na 520 PLN. No i jest jeden problem, odnowione czytniki nie są wysyłane do Polski. W razie zamówienia, trzeba skorzystać np. z usług sprawdzonego pośrednika pocztowego (Mailboxde, Bodycar).
Odsyłacze do sklepu, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon
W ramach „Wielkanocnej promocji” wybrane czytniki PocketBook i Onyx Boox można teraz kupić taniej w zestawie z firmową okładką. Akcja trwa do 21 IV 2025 r. w firmowym sklepie oficjalnego dystrybutora obydwu marek.
Wielkanocna promocja w Czytio (źródło: czytio.pl)
PocketBook Verse Lite za 489 PLN (plus okładka za 1 PLN)
PocketBook Verse Lite to najtańsza wersja czytnika w tej linii, w którym nie znajdziemy fizycznych przycisków zmiany stron. Dzięki temu jest też on stosunkowo lekki (170 g). Wyposażono go w 8 GP pamięci wewnętrznej. Współpracuje z Legimi i Empik Go. W pakiecie można kupić okładkę typu Shell czarną (99 PLN), pomarańczową, niebieską lub czerwoną.
Podając przy płatności kod „PBVERSE” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
PocketBook Verse Lite w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
PocketBook Verse za 529 PLN (plus okładka za 1 PLN)
PocketBook Verse występuje w dwóch wersjach kolorystycznych obudowy (szara i jasnoniebieska). To sześciocalowy czytnik z oświetleniem o regulowanej temperaturze barwowej. Posiada także fizyczne przyciski zmiany stron, a 8 GB pamięci wewnętrznej można rozbudować przy użyciu karty microSD. Zachęcam do lektury recenzji „Recenzja: PocketBook Verse – niedrogi czytnik do Legimi i Empik Go”. Współpracuje z Legimi i Empik Go. W pakiecie można kupić okładkę typu Shell czarną (99 PLN), pomarańczową, niebieską lub czerwoną.
Podając przy płatności kod „PBVERSE” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
PocketBook Verse w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
PocketBook Verse Pro za 689 PLN (plus okładka za 1 PLN)
PocketBook Verse Pro to bardziej zaawansowana wersja modelu Verse. Także dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych obudowy (czerwona, niebieska). W porównaniu z nim Verse Pro jest m.in. wodoodporny, ma obsługę plików audio i 16 GB pamięci wewnętrznej (ale bez gniazda kard microSD). Zachęcam do lektury wpisu „Zapowiedź: Dwa nowe czytniki z ekranem 6 cali – PocketBook Verse i PocketBook Verse Pro”. Współpracuje z Legimi i Empik Go. W pakiecie można kupić okładkę typu Shell czarną (99 PLN), pomarańczową, niebieską lub czerwoną.
Podając przy płatności kod „PBVERSE” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
PocketBook Verse Pro w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
PocketBook Verse Pro Color za 729 PLN (plus okładka za 1 PLN)
PocketBook Verse Pro Color ma wiele cech wspólnych z Verse Pro, a mianowicie obudowę i wygląd. Jednak posiada nowsze komponenty i kolorowy sześciocalowy ekran (E-Ink Kaleido 3). Zachęcam do lektury recenzji „Recenzja: Z czytnikiem PocketBook Verse Pro Color podróże małe i duże”. Współpracuje z Legimi i Empik Go. W pakiecie można kupić okładkę typu Shell czarną (99 PLN), pomarańczową, niebieską lub czerwoną.
Podając przy płatności kod „PBVERSE” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
PocketBook Verse Pro Color w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
PocketBook InkPad Lite za 889 PLN (plus okładka za 1 PLN)
PocketBook InkPad Lite to propozycja większego (9,7 cala) ekranu w niższej cenie, a to ze względu na jego rozdzielczość (1200 x 825 pikseli, 150 ppi). Zachęcam do lektury recenzji „Recenzja: PocketBook InkPad Lite z ekranem 9,7 cala”. Współpracuje z Legimi i Empik Go. W zestawie można kupić firmową okładkę (119 PLN) w kolorze czarnym.
Podając przy płatności kod „PBLITE” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
PocketBook InkPad Lite w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
Onyx Boox Page za 1019 PLN (plus okładka za 1 PLN)
Onyx Boox Page to najfajniejszy czytnik tego producenta. Został wyposażony w większy (7 cali) niż standardowo ekran i co ważne – w fizyczne przyciski zmiany stron. Dzięki wydajnym komponentom i w miarę nowemu Androidowi, powinien sprawdzić się w sytuacji, gdy potrzebujemy korzystać z różnorodnych aplikacji mobilnych. Więcej na jego temat można znaleźć we wpisie „Recenzja: Onyx Boox Page - czytnik/tablet z przyciskami zmiany stron”. W ofercie jest jedna firmowa okładka w kolorze czarnym, mocowana magnetycznie do plecków czytnika.
Podając przy płatności kod „BOOXPAGE” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
Onyx Boox Page w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
Onyx Boox Go 10.3 za 1749 PLN (plus okładka za 1 PLN)
Onyx Boox Go 10.3 to odpowiedź chińskiego producenta na popularność notatników reMarkable 2. Zaprojektowano więc lekki (375 g), cienki (4,6 mm) a sporych rozmiarów (ekran 10,3 cala E-Ink Carta 1200) notatnik Onyx Boox 10.3. Nie znajdziemy tu wbudowanego oświetlenia, bo zrezygnowano w dodatkowej warstwy rozprowadzającej światło, aby uzyskać jak najbardziej kontrastowy i wyrazisty ekran. Wydajne komponenty (ośmiordzeniowy procesor 2.4 GHz, 4 GB pamięci operacyjnej) i w miarę nowy Andoid OS w wersji 12 powinny zapewnić wydajną pracę zarówno podczas notowania czy czytania jak i korzystania z aplikacji mobilnych (64 GB pamięci wewnętrznej). W zestawie można wybrać firmowe etui (209 PLN) w kolorze pomarańczowym lub szarym.
Podając przy płatności kod „BOOXGO10” firmową okładkę można kupić w komplecie z czytnikiem za 1 PLN.
Onyx Boox Go 10.3 w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
Zawarte w tekście odsyłacze są częścią programu afiliacyjnego Czytio
Niewiele jest na rynku czytników książek z małym ekranem. Producenci w ostatnich latach raczej zwiększają wymiary ponad „standardowe” sześć cali, niż minimalizują ich wielkość. A niewielkie czytniki mają przecież wiele zalet, do których należy w pierwszym rzędzie mobilność. Z tym większym zainteresowaniem przetestowałem w tej roli Bigme HiBreak, czyli smartfon z ekranem E-Ink. Zapraszam do lektury recenzji tego urządzenia.
Bigme HiBreak od strony technicznej
Chiński producent Bigme próbuje przekonać do siebie także europejskich czytelników, udostępniając swoje urządzenia na naszym rynku. Choć czytniki tej marki nie są jakoś specjalnie popularne w Polsce, to znamy je pośrednio. A to dlatego, że choćby dwa ostatnio recenzowane przeze mnie notatniki marki PocketBook (PocketBook Color Note, PocketBook InkPad Eo) są wynikiem kooperacji pomiędzy znaną nam europejską marką i firmą Bigme.
Porównanie ekranów Onyx Boox Palma (po lewej) i Bigme HiBreak (po prawej) w wiosennym słońcu (przy wyłączonym oświetleniu ekranu)
Recenzowany Bigme HiBreak jest smartfonem. Ma możliwość wykonywania połączeń telefonicznych i korzystania z transferu danych przez sieć telefonii komórkowej. Blisko jest mu również do czytników książek, a to za sprawą kolorowego ekranu wykonanego w technologii papieru elektronicznego - E-Ink Kaleido. Mamy więc możliwość czytania w pełnym świetle słonecznym oraz opcję korzystania z większości przydatnych aplikacji mobilnych. Jako, że jest to ekran kolorowy w technologii Kaleido, nie ma więc wysokiej rozdzielczości i mnogości kolorów, z jakimi kojarzymy typowe (i topowe) współczesne smartfony. W przypadku obrazów czarno-białych jest to 1440×720 pikseli (276 ppi), zaś dla 4096 kolorów to 92 ppi. Warto zaznaczyć, że na rynku jest również identyczny pod względem technicznym smartfon Bigme HiBreak z ekranem czarno-białym. W tej wersji urządzenie ma E-Ink o rozdzielczości 1440×720 pikseli (276 ppi). I to tyle różnic między nimi (obok ceny rzecz jasna).
Plastik obudowy nie jest specjalnie miły w dotyku, ale ogólnie sprawia one dobre wrażenie
Recenzowany smartfon ma dość umiarkowane (pod względem wydajności) komponenty. Ośmiordzeiowy procesor MediaTek Helio P35 taktowany zegarem 2,3 GHz ma do dyspozycji 6 GB pamięci operacyjnej. To wystarcza do codziennej pracy z aplikacjami działającymi pod kontrolą Androida 11. W szczególności nie stanowi to problemu przy zastosowaniach typowo „czytnikowych”. Nowszej wersji systemu operacyjnego czy poprawek bezpieczeństwa nie ma się co spodziewać. Ale jeszcze przynajmniej przez kilka lat powinno to wystarczać do pobierania i uruchamiania większości programów ze sklepu Google Play. Do dyspozycji mamy niecałe 100 GB (128 GB pamięci wewnętrznej pomniejszone o system operacyjny) oraz gniazdo karty microSD. Smartfon wyposażony jest w dwie kamery (13 MP i 5 MP), głośnik, dwa mikrofony. Obecność jednego głośnika może powodować, że usłyszymy wprost do ucha głośne powiadomienia podczas prowadzenia rozmowy.
Gniazdo USB-C i mikrofony znajdują się na dolnej krawędzi, ale brakuje tu drugiego głośnika
Na obudowie znalazło się miejsce na cztery klawisze, to: wyłącznik, regulacja głośności (albo zmiana stron) oraz dodatkowy klawisz funkcyjny. Ponadto na lewej krawędzi jest gniazdo na karty (SIM i microSD), a na dolnej USB-C. Przyciski są dobrze wyczuwalne i nie zawodzą.
Bigme Hibreak pracuje pod kontrolą Androida w wersji 11 przystosowanego do ekranu z papieru elektronicznego (ekran po prawej), ale korzystanie warto i tak rozpocząć od usunięcia chińskich aplikacji, do których nie mamy zaufania lub są niepotrzebne (ekran po lewej)
Bigme HiBreak - codzienne dzwonienie
Recenzowany smartfon ma odpowiednie cechy, by go tak określać. Można instalować aplikacje mobilne, ma gniazdo na kartę SIM i kartę pamięci (microSD). Zdjęcia można wykonywać aparatem umieszczonym w tylnej części obudowy (13 MP) zaś selfie przednią (5 MP).
Gniazdo karty SIM i microSD znajduje się na lewej krawędzi obudowy. Poniżej umieszczono przycisk funkcyjny, któremu można przypisywać wybrane akcje
Telefon działa z europejskimi sieciami 4G. W moim przypadku był to Play, w którym rozmowy (w terenie miejskim) były na dobrym poziomie, podobnie jak transfer danych.
Nie udało mi się połączyć słuchawek przez przejściówkę USB-C-minijack. Trudno powiedzieć, czy to wina mojego kabelka czy też samego telefonu. Raczej obstawiam to drugie, bo przejściówka dawała radę podczas testów z czytnikami np. PocketBookiem Era. Głośnik podłączony przez Bluetooth działa bez problemów.
Bigme HiBreak - codzienne czytanie
Bigme HiBreak nieźle się spisuje jako podręczny czytnik e-booków. Działa sprawnie i całkiem żwawo. Podstawowe operacje jak otwieranie plików, zmiana ustawień tekstu czy kartkowanie nie są dla niego wyzwaniem.
Korzystanie ze smartfona na polu bez matowej folii na ekranie może być kłopotliwe
Do komfortowego czytania potrzebne są dwie proste modyfikacje. Po pierwsze – powierzchnia ekranu. Oryginalnie jest ona błyszcząca, co w praktyce jest dość przykre dla oczu. Zarówno podczas korzystania w pomieszczeniach jak i na polu, za dużo jest na ekranie odbić światła. Niestety nie mogłem nigdzie znaleźć dopasowanej matowej folii na ten smartfon. Na szczęście firma 3MK zgodziła się wykonać taką na zamówienie i mogę potwierdzić, że udało im się całkiem fajnie. Z matową folią czytanie jest znacznie przyjemniejsze. Uważam, że to była konieczna inwestycja, która spłaciła mi się z nawiązką. Drugi problem to brak dostępnych na rynku okładek dopasowanych do recenzowanego smartfona. Tu także miałem trudności ze znalezieniem czegoś na miarę. W końcu pokazał się na Aliekspressie jeden wzór etui pasującego na Bigme Hibreak. Dzięki temu zakupowi nie bałem się (w trosce o ekran) nosić telefonu cały czas przy sobie.
Matowa folia naklejona na ekran wyraźnie poprawia komfort pracy z Bigme HiBreak
Bardzo miłą niespodzianką przy codziennym użytkowaniu było podejście Bigme do uruchomionych w telefonie aplikacji. W smartfonach zwykle po każdym wybudzeniu trzeba zaczynać czytanie od nowa. Wygląda to tak, że nawet jeśli skończyłem czytać i odłożyłem telefon, to zwykle po wybudzeniu muszę na nowo odszukać i uruchamiać odpowiednią aplikację, otwierać ostatnio czytaną książkę i dopiero można czytać. Tutaj jest inaczej. Nawet po dłuższym nieużywaniu, wybudzony telefon pokazuje od razu np. KOReadera na ostatnio otwartej stronie. To bardzo miły gest w stronę czytelników i tego powinny się nauczyć inne firmy oferujące urządzenia mobilne (czytniki, tablety, notatniki czy smartfony). No i przydaje się też zmiana stron fizycznymi przyciskami umieszczonymi na prawej krawędzi obudowy. Z racji niewielkiego ekranu i średniego kontrastu, na potrzeby niniejszego testu polubiłem się z czcionką bezszeryfową Atkinson Hyperlegible. Jako, że smartfon ma kolorowy ekran E-Ink Kaleido, należy liczyć się z koniecznością stałego włączenia oświetlenia na poziomie 40-60%. Wtedy kontrast jest na tyle dobry, że da się spokojnie czytać i korzystać z aplikacji. Warto zaznaczyć, że światło jest równomiernie rozprowadza nad ekranem, ale nie ma regulacji temperatury barwowej.
KOReader ma spore możliwości dopasowania wyglądu tekstu do wymagań użytkownika
No właśnie - KOReader. Zdecydowałem się czytać właśnie w tej aplikacji, ponieważ znam ją z innych zastosowań. Program pracuje stabilnie i ma wiele możliwości modyfikacji wyświetlanego tekstu. Najważniejsze dotyczą oczywiście wyświetlanego tekstu: płynna i spora regulacja wielkości czcionki, marginesów, interlinii, pogrubienia oraz kontrastu. O korzystaniu z niego na recenzowanym smartfonie zdecydowała także możliwość definiowania gestów. A konkretnie przeskakiwania do kolejnego artykułu (rozdziału) podczas lektury “Wyborczej”. Choć trzeba przyznać, że także wewnętrzna aplikacja xReader daje całkiem spore możliwości, jak choćby dostęp do słownika języka angielskiego, tłumaczenie słówek i fraz czy odczyt na głos przez mechanicznego lektora (np. Google). Pod tymi ostatnimi względami jednak akurat nie jest różowo - polskiego słownika nie można pobrać ze strony producenta, podpięty translator działa dość umiarkowanie, a nawet synteza głosu Google jest jakaś koślawa (w przypadku języka polskiego). Chińskiego lektora mechanicznego nie testowałem.
W sumie domyślna aplikacja do e-boków (xReader) działa sprawnie i sporo oferuje pod względem modyfikacji wyglądu tekstu. Wyświetla nawet postęp czytania i bieżącą godzinę na pasku u dołu ekranu. Ostatecznie jednak wspomniany KOReader wygrał, gdy zauważyłem, że xReader ignorował style (formatowanie tekstu) w plikach EPUB. Nie wyświetlał poprawnie na przykład pogrubienia. Co do czytania „typowych” plików PDF, to mija się ono z celem, ponieważ ekran jest zbyt mały aby sensownie wyświetlić duże strony tego typu publikacji. Ale do pokazania w pociągu kodu QR z biletu elektronicznego nada się spokojnie. Zarówno podczas korzystania z xReadera jak i KOReadera nie dokuczały mi artefakty z poprzednich ekranów (tzw. ghosting).
xReader - domyślny program do wyświetlania e-booków ma całkiem spore możliwości formatowania tekstu, ale nie sprawdził się z powodu wadliwego wyświetlania formatowania w plikach EPUB
Książki samodzielnie wgrane do smartfona domyślnie pokazywane są w aplikacji Bookshelf (biblioteczka). Można je wyszukiwać, grupować w katalogi oraz sortować według nazwy, daty otwarcia. Widok listy jest słabo czytelny, więc lepiej wyświetlać e-booki w domyślnym widoku okładek. Obok kopiowania plików z komputera przy pomocy kabla USB (np. z użyciem bezpłatnego programu Calibre), można je oczywiście pobierać i synchronizować za pomocą różnych aplikacji „dysków chmurowych” wedle uznania. Smartfon ma także wbudowaną opcję przesyłania przez wi-fi w obrębie tej samej podsieci. Jeśli komputera nie mamy, można skorzystać z dość sprawnie działającej przeglądarki WWW i kupować oraz pobierać pliki z polskich księgarń.
Biblioteczka w mało czytelny sposób prezentuje się w trybie listy (ekran po prawej), natomiast miniaturki wyglądają o wiele lepiej (ekran po lewej)
Bigme HiBreak – codzienne wypożyczanie w Legimi i Empik Go
Skoro mam do czynienia z androidowym smartfonem, nie mogłem pominąć opcji korzystania z najpopularniejszych wypożyczalni e-booków. Zrazu zainstalowałem aplikację Legimi (wersja 3.24.1) i przystąpiłem do lektury. Tu niestety spotkało mnie niepowodzenie. Pierwsze wynikało z tego, że znikła mi część tytułów, które miałem na półce. To zapewne efekt „afery”, o której pisałem w związku z wycofaniem się niektórych wydawców z wypożyczalni. Drugi problem dotyczy wyświetlania e-booków. Aplikacja nie potrafi dopasować tekstu do ekranu Bigme HiBreak. Nawet wybierając różne dostępne w niej czcionki i wielkości marginesów, prawie zawsze ostatnia linijka była u dołu ekranu albo widoczna częściowo albo całkiem zasłonięta przez dolny pasek informujący o postępach czytania. Nie dało się czytać. Wsparcie Legimi potwierdziło, że „ten model czytnika nie jest wspierany”. No i wciąż nie działają odsyłacze zawarte w e-bookach...
Aplikację Legimi łatwo można zainstalować ze sklepu Google Play (ekran po lewej), ale czytać się nie da z powodu obcinania ostatniej linijki tekstu (ekran po prawej)
Lepiej wygląda sprawa z aplikacją Empik Go. Tu można zarówno spokojnie pobierać jak i czytać e-booki. Problemem pozostają ograniczone możliwości aplikacji pod względem wyświetlania tekstu. Zdecydowanie brakuje opcji korzystania z przypisów, dzielenia wyrazów według polskich reguł oraz ładnej czcionki...
W sumie więc za dużo to nie poczytałem we wspomnianych aplikacjach. Pomimo, że są to komercyjne rozwiązania, w obydwu przypadkach odstają one od bezpłatnych aplikacji (np. KOReadera) i jest sporo do poprawy w zakresie podstawowej funkcjonalności jak dzielenie wyrazów czy obsługa przypisów.
Bigme HiBreak – własne aplikacje
Bigme daje do dyspozycji użytkownika także szereg własnych aplikacji, które wydają się być przydatne, dopóki nie rozbiją się o język polski. Tu niestety producent wciąż ma wiele do nadrobienia jeśli poważnie myśli o polskich użytkownikach. Na pierwszym miejscu można wymienić rzecz najmodniejszą wśród producentów - integrację z ChatGPT. Tu odbywa się to poprzez aplikację BigmeGPT. Posiada ona opcję rozmowy, generowania dłuższego tekstu na zadany temat oraz grafiki według opisu. Zrazu program przedstawiał się jako „Bigme GPT4.0”. Teraz zapytany o wersję, odmawia odpowiedzi. Funkcjonalność jest podobna jak w przypadku ChatGPT. Można otrzymać sensowne informacje także po polsku, ale mogą się pojawić również konfabulacje. W moim przypadku jedno z testowych pytań brzmiało: o czym jest książka „Listopadowe porzeczki”. Zwykle otrzymywałem zmyśloną fabułę „o poszukiwaniu siebie” i przyporządkowanie publikacji jednej z realnie istniejących polskich pisarek. W rzeczywistości jest to wydana u nas przez Wydawnictwo Literackie w 2021 roku urocza książka estońskiego autora Andrusa Kivirähka.
Do korzystania z BigmeGPT najlepiej użyć własnego konta z ChatGPT (ekran po lewej), ale nie warto wierzyć we wszystko co nam SI opowiada, ponieważ lubi konfabulować (ekran po prawej)
Aplikacja „Scan document” posiada m.in. opcję OCR (ang. optical character recognition), czyli przetwarzania obrazu na tekst. Domyślnie służy do tego aby wykonane smartfonem zdjęcie jakiegoś dokumentu, szybko przetworzyć na plik tekstowy (edytowalny). Teoretycznie więc wystarczy pstryknąć i poczekać na wynik. Taka możliwość jest także w aplikacji xPhoto, dla zdjęć znajdujących się już w pamięci urządzenia. Niestety, konwersja nie działa sensownie w przypadku języka polskiego. Efekty konwersji pozostają dalekie od oczekiwań i na granicy używalności. Nie wiadomo, czy lepiej poświęcić czas na edycję uzyskanego dokumentu, czy raczej samodzielnie przepisać tekst oryginału w edytorze tekstu.
Tekst uzyskany z programu do OCR można wyeksportować w dwóch różnych formatach (ekran po prawej), ale efekt działania aplikacji często bywa daleki od oczekiwać (ekran po lewej)
Podobnie jak w czytnikach marki Onyx Boox, także tutaj nawigację może usprawnić „pływająca kulka” (ang. Navigation Ball). To podręczne menu, które zawsze można wywołać dzięki przyciskowi, który jest widoczny cały czas na ekranie (lub jego fragmentu na krawędzi ekranu). Ja nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania, bo denerwuje mnie dodatkowy element widoczny obok czytanego tekstu. W przypadku małego ekranu HiBreak, jeszcze bardziej mi to przeszkadza, więc akurat to narzędzie od razu wyłączyłem. Ale przy częstym korzystaniu z różnych opcji, może być to pomocne.
Nie jestem zwolennikiem pływającej kulki (ekran po prawej), ale może być przydatna jako często wykorzystywane podręczne menu z wybranymi samodzielnie opcjami (ekran po lewej)
Aplikacja „Bigme V2T” służy zapisywaniu i analizowaniu notatek głosowych. Niestety, ona także nie obsługuje języka polskiego. Nie można liczyć na transliterację nagranego wykładu czy spotkania biznesowego. Nieźle natomiast daje sobie radę z językiem angielskim (i zapewne mandaryńskim). Większe pliki dźwiękowe można wgrać do firmowej chmury, którą posługuje się ten program. Do rejestrowania dźwięku z mikrofonu służy także aplikacja „Nagrywarka”.
Wartością dodaną, szczególnie cenną dla czytelników, może być aplikacja „Słownik”. Ma ona do dyspozycji także pliki słowników pobierane z serwerów producenta. Niestety, nie znajdziemy tu polskiego. Jest jednak opcja wyboru naszego języka przy dwustronnym przekładzie. Korzystanie z aplikacji wygląda więc jak np. w przypadku Tłumacza Google.
Wśród słowników do pobrania nie znajdziemy języka polskiego (ekran z lewej), ale program tłumaczący obsługuje polszczyznę także w wersji "na żywo" (ekran po prawej)
Przekład „na żywo” może usprawnić aplikacja „Tłumacz”. Ma ona między innymi ciekawą możliwość podzielenia ekranu na dwie części, tak aby dwie siedzące naprzeciwko siebie osoby mogły bez przekręcania telefonu wpisywać frazy do przekładu. Nie wiedzieć czemu, nazwy języków do wyboru są tylko po hiszpańsku. Ale przekład z języka polskiego i na polski działa.
W "Centrum E-Ink" można na bieżąco dopasować zachowanie ekranu do rodzaju wyświetlanej zawartości
Ale co chyba najważniejsze, producent pomyślał o dopasowaniu zachowania sytemu operacyjnego do ekranu E-Ink. W menu ustawień znajdziemy aplikację „Centrum E-Ink”, w której można zmieniać sposób wyświetlania w zależności od naszych oczekiwań. I tak do czytania można wybrać wolniejszy ale dokładniejszy tryb odświeżania (aby mieć bardziej wyrazisty tekst), a do aplikacji bardziej smartfonowych tryb normalny lub szybki (aby uniknąć klatkowania i smużenia). Tu też można zmienić kontrast i nasycenie kolorów, szczególnie jeśli aplikacja źle wygląda na ekranie E-Ink. Mamy do dyspozycji „typowe” ustawienia zapisane w profilach takich jak: Domyślny, Magazyn, Komiks czy Wideo.
W sumie więc dodatkowe aplikacje dostarczane przez producenta niezbyt sprawdzają się jeśli dotyczy to polskiej rzeczywistości.
Bigme HiBreak - gdzie kupić?
Nie ma zbyt wielu opcji zakupu Bigme HiBreak w naszym kraju. Smartfony w wersji z kolorowym jak i czarno-białym ekranem oferowane są w kilku polskich sklepach. Najtaniej obecnie można go kupić jednak we francuskim Amazonie w cenie 299 EUR (ok. 1285 PLN) za wersję z kolorowym ekranem. Wersja z czarno-białym ekranem kosztuje 259 EUR (ok. 1115 PLN). Sprzedawcami są lokalne sklepu Bigme, a wysyłką zajmuje się Amazon, więc paczka trafi do nas z europejskiego magazynu. Co jakiś czas pojawia się także oferta w polskim Amazonie. Nawet bywał on przeceniony (więcej we wpisie: “Promocja: Smartfon Bigme HiBreak z kolorowym ekranem E-Ink taniej o ponad 100 PLN”.
Bigme HiBreak w ofercie francuskiego Amazonu (źródło: amazon.fr)
Jedyne dopasowane etui, jakie znalazłem raczej dobrze chroni urządzenie. Wykonane jest z dość miękkiego silikonu z delikatnym żebrowaniem na krawędziach. Jego głównym mankamentem jest to, że z powodu grubych ścianek, trudno jest wciskać fizyczne przyciski. Dostępne jest w trzech kolorach i można je teraz kupić na Aliekspressie za 7,23 USD (ok. 28 PLN).
Silikonowe etui nieźle chroni telefon, ale bardzo utrudnia dostęp do fizycznych przycisków
Jako dodatkowe zabezpieczenie może się też przydać sztywne etui ochronne, na przykład do noszenia przy sobie czy w plecaku. Polecam takie z Aliekspressu w cenie 3,56 USD (ok. 14 PLN). Sprawdza mi się już od kilku lat.
Sztywne etui przydaje się aby zamocować telefon przy pasku spodni lub wrzucić do plecaka
Podsumowanie
Bigme HiBreak to ciekawy przykład (w zależności od oczekiwań) ultramobilnego czytnika książek, i/lub średniej klasy smartfona. Ale co najważniejsze, jest także połączeniem obydwu tych opcji. Decydując się na zakup tego typu urządzenia trzeba mieć świadomość (podobnie jak przy innych czytnikach z kolorowym ekranem E-Ink), że ekran swoją wyrazistością i odwzorowaniem kolorów będzie odległy od tego co oferują nowoczesne smartfony. Jednak zyskujemy też coś ważnego - bardzo dobrą widoczność ekranu w świetle słonecznym. Może to być argument dla osób, które korzystają ze smartfona głównie na polu i przy słonecznym świetle mają kłopoty z czytelnością ekranu. Urządzenia sprawdza się także jako czytnik e-booków. Trzeba jednak mieć na uwadze, że kolorowy ekran wykorzystany w HiBreak nie jest tak wyrazisty jak w zwykłych czarno-białych czytnikach. Przy zastosowaniu KOReadera i dobrej czcionki, czytanie może być całkiem przyjemne. Choć tu znowu zastrzeżenie budzi współpraca z aplikacjami Legimi i Empik Go, które mnie raczej zawiodły.
Bigme HiBreak jako ultramobilny czytnik dla leworęcznych
Porada konsumencka na dziś brzmi - jeśli szukasz ultramobilnego czytnika z większością funkcji, które są typowe dla smartfonów - Bigme HiBreak jest obecnie najlepszą opcją. Choć jeśli priorytetem jest przede wszystkim czytanie na szybkim sprzęcie z bardzo ładnym ekranem, to Onyx Boox Palma lub Onyx Boox Palma 2 zapewnić mogą lepsze wrażenia przy podobnych wymiarach i możliwościach.
Bigme HiBreak jako ultramobilny czytnik dla leworęcznych
Zalety
Wady
Dane techniczne Bigme HiBreak (według producenta, uzupełnione):
Wymiary: 154×76,8×8,6 mm;
Ekran E-Ink: 5,84” dotykowy z papieru elektronicznego kolorowy E-Ink Kaleido o rozdzielczości 1440×720 (dla kolorów 91,9 ppi, 4096 kolorów; dla czarno-białych 275 ppi) z regulowanym natężeniem oświetlenia ;
System operacyjny: Android 11;
Procesor: ośmiordzeniowy MediaTek Helio P35 2,3 GHz;
Telefonia komórkowa: 4G LTE (B1, B2, B3, B5, B7, B8, B20, B34, B38, B39, B40, B41);
Wi-Fi: 2,4 GHz, 5 GHz;
BT: 5.0;
Dodatkowe moduły: GPS, żyroskop;
Pamięć: 6 GB pamięci RAM;
Pamięć wewnętrzna: 128 GB (pomniejszona o pliki systemowe);
Kamera główna: 13 MP, lampa błyskowa LED
Kamera przednia: 5 MP;
Bateria: niewymienna 3300mAh;
Gniazda: nanoSIM, USB-C, microSD (do 1 TB);
Kolory: czarny;
Masa: 170g.
Oficjalna strona produktu: https://bigmestore.com/products/bigme-hibreak-e-ink-smartphone?variant=40846309490773
Odsyłacze do sklepu, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon
Jeśli nie jesteście na etapie bojkotu amerykańskich produktów i marek, to zrozumiałe zainteresowanie może wzbudzić wyraźna przecena pierwszego kolorowego czytnika Kindle. Kindle Colorsoft można teraz kupić taniej o ponad 200 złotych.
Kindle Colorsoft Signature Edition
Kindle Colorsoft Signature Edition zadebiutował na rynku jesienią 2024 roku, wraz z Kindle 11 (2024), Kindle Paperwhite 6 oraz Kindle Scribe 2 (2024). Premiera nie była udana, ponieważ w obliczu krytyki dotyczącej jakości ekranu, czytnik został na chwilę wycofany z rynku. Wielu posiadaczy Kindle Colorsoft skarżyło się na wyraźnie widoczny żółtawy pasek u dołu ekranu. Problem najwyraźniej usunięto, ponieważ czytnik wrócił do sprzedaży. O poprawie może świadczyć brak w niemieckim Amazonie recenzji oceniających go obecnie na jedną gwiazdkę, jak to było w listopadzie zeszłego roku. Mój egzemplarz zakupiony w tym tygodniu także problemu z ekranem nie ma. Mogę więc spokojnie polecić Kindle Colorsoft tym wszystkim, którzy na kolorowego Kindelka czekali.
Kindle Colorsoft Signature Edition ma kolorowy dotykowy ekran o przekątnej siedmiu cali (17,7 cm). Kolory (podobnie jak to jest w innych znanych już podobnych produktów konkurencji) nie są tak zróżnicowane i wyraziste jak na ekranach owoczesnych smartfonów czy tabletów. Z powodu mniejszego (niż w czarno-białych czytnikach) kontrastu, do czytania (nawet przy świetle dziennym) bardzo przyda się włączone na 40-60% oświetlenie. Ma ono regulowane natężenie i temperaturę barwową. Front czytnika jest płaski, ponieważ ekran chroniony jest dodatkową warstwą plastiku. To jedna z cech bardzo solidnej obudowy, co mieliśmy okazję zobaczyć przy okazji rozbiórki urządzenia (więcej we wpisie: „Jak wygląda Kindle Colorsoft Signature Edition od środka?”).
Ponadto czytnik działa bardzo żwawo, szybko reaguje na dotyk jak i opcje wybrane z menu urządzenia. Póki co działa stabilnie i sprawnie robi to, czego się można po nim spodziewać. Do dyspozycji użytkownika jest ok. 25,2 GB pamięci wewnętrznej. Jedyna wada, jaką do tej pory zauważyłem to praca w trybie MTP po podłączeniu kablem do komputera. Na tę przypadłość cierpią niestety wszystkie nowe Kindelki. No i jest jeszcze coś, na co warto zwrócić uwagę. To bardzo wysoka cena, wynosząca aż 299,74 EUR (ok. 1250 PLN). Za tyle możemy go normalnie kupić do Polski z niemieckiego Amazonu. Trzeba jeszcze dodać koszty przesyłki (5,99 EUR czyli ok. 25 PLN). W sumie kosztuje wiec normalnie ok. 1275 PLN. Konkurencyjne czytniki o podobnych parametrach są wyraźnie tańsze:
- PocketBook Era Color: 1029 PLN;
- Kobo Libra Colour: 1039 PLN;
- Onyx Boox Go Color 7: 1119 PLN;
- Tolino Vision Color: 166,99 EUR (ok. 698 PLN).
Kindle Colorsoft Signature Edition teraz taniej w niemieckim Amazonie (źródło: amazon.de)
Kindle Colorsoft Signature Edition można teraz kupić wyraźnie taniej. Przeceniono go na 242,89 EUR. Wraz z kosztami przesyłki bezpośrednio na polski adres (5,99 EUR) daje to w przeliczeniu ok. 1040 PLN (248,88 EUR). To cena bardziej realna w zestawieniu z konkurencją.
Ponadto w niemieckim Amazonie przecenione zostały następujące czytniki (z bezpośrednią wysyłką do Polski):
Kindle Scribe 1 (2022) z 16 GB i standardowym rysikiem – 279,06 EUR (przecena z 382,43 EUR, ok. 1166 PLN);
Kindle Scribe 1 (2022) z 16 GB i rysikiem premium – 310,07 EUR (przecena z 413,44 EUR, ok. 1295 PLN);
Kindle Scribe 2 (2024) z 16 GB i rysikiem premium, antracytowa obudowa – 325,58 EUR (przecena z 434,10 EUR, ok. 1360 PLN);
Kindle Scribe 2 (2024) z 32 GB i rysikiem premium, antracytowa obudowa – 346,25 EUR (przecena z 454,78 EUR, ok. 1446 PLN);
Kindle Scribe 2 (2024) z 64 GB i rysikiem premium, antracytowa obudowa – 377,25 EUR (przecena z 485,79 EUR, ok. 1576 PLN);
Rysik Premium Amazon Kindle Scribe – 72,35 EUR (przecena z 87,85 EUR, ok. 302 PLN).
Warto zwrócić też uwagę (ze względu na cenę) na wersje „dziecięce” Kindle Kids (w komplecie z firmową okładką) nie są wysyłane do Polski, ale można je zamówić przez pośrednika pocztowego:
Kindle 11 Kids – 113,69 EUR (przecena z 137,37 EUR, ok. 475 PLN);
Kindle Paperwhite 6 Kids – 155,03 EUR (przecena z 186,04 EUR, ok. 648 PLN).
Promocja trwa do 31 marca włącznie. Dziś zamówiony czytnik, powinien być dostarczony na polski adres około piątku 4 IV.
Zestawienie parametrów bieżącej oferty czytników rodziny Kindle
|
Kindle 11 (2024) (11. generacja) |
Kindle Paperwhite 6 Kindle Paperwhite 6 Signature Edition 12. generacja |
Kindle Colorsoft Signature Edition 12. generacja |
Kindle Scribe 2 12. generacja |
data premiery |
2024 |
2024 |
2024 |
2024 |
pamięć wewn. [GB] |
16 |
16/32 |
32 |
16/32/64 |
ekran (przekątna) |
6” (15,2 cm), E-Ink Carta |
7” (17,7 cm) E-Ink Carta |
7” (17,7 cm) E-Ink Kaleido 3 |
10,2” (25,8 cm) E-Ink Carta |
rozdzielczość [ppi] |
300 (1430×1080) |
300 (1680×1264) |
300 (treści czarno białe) 150 (treści kolorowe) |
300 |
wbudowane oświetlenie |
tak (?? LED-ów) |
tak (?? LED-ów) |
tak |
tak |
regulowana temperatura barwowa |
nie |
tak |
tak |
tak |
wodoodporność |
nie |
tak |
tak |
nie |
przyciski zmiany stron |
nie |
nie |
nie |
nie |
łączność |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wi-fi (2,4 i 5,0 GHz), BT (audio) |
wymiary |
157,8×108,6×8 |
176,7 × 127,5 × 7,8 |
176,7 × 127,5 × 7,8 |
230 × 196 × 5,7 |
masa |
158 |
211 |
219 |
433 |
kolor obudowy |
czarny, zielony (matcha) |
czarny/metaliczny czarny, malinowy i zielony (Signature Edition) |
metaliczny czarny |
czarny, zielony |
dodatkowe cechy |
tryb odwrócony (nocny), USB-C, ekran zagłębiony w ramce |
tryb odwrócony (nocny), płaski front, TTS (tylko angielski), USB-C, czujnik światła (Signature Edition), metaliczne plecki (Signature Edition), płaski front |
tryb odwrócony (nocny) tylko w tekście, płaski front, TTS (tylko angielski), USB-C, czujnik światła, metaliczne plecki, płaski front |
tryb odwrócony (nocny), płaski front, TTS (tylko angielski), USB-C, czujnik światła, płaski front, akcelerometr |
cena [EUR] |
124,02 |
186,04 (ok. 806 PLN) |
299,74 (ok. 1230 PLN) |
434,10 (ok. 1883 PLN) 454,78 (ok. 1973 PLN) 485,79 (ok. 2110 PLN) |
cena [PLN] |
519,99 |
799,99 |
- |
- |
Odsyłacze do sklepu, zawarte w tekście, są częścią programu afiliacyjnego Amazon oraz Czytio
PocketBook planuje wprowadzenie nowego podstawowego czytnika książek z ekranem E-Ink o przekątnej sześciu cali. PocketBook Verse Lite jest zmodyfikowaną wersją obecnego wcześniej na rynku modelu PocketBook Basic Lux 4. Największą nowością jest w nim brak fizycznych przycisków zmiany stron.
PocketBook Verse Lite (źródło: mat. prasowe PocketBook)
PocketBook Verse Lite
PocketBook Verse Lite ma obudowę o takich samych rozmiarach jak poprzednie modele serii Verse. Będą więc na niego pasowały dostępne na rynku okładki, które zaprojektowane były dla PocketBook Verse, PocketBook Verse Pro czy PocketBook Verse Pro Color. PocketBook Verse Lite wydaje się być modyfikacją znanego już modelu PocktBook Basic Lux 4. Porównując parametry obydwu urządzeń, można odnieść wrażenie, że pod względem elektroniki (dwurdzeniowy procesor 1,0 GHz, 512 pamięci operacyjnej i 8 GB pamięci wewnętrznej) nic się nie zmieniło za wyjątkiem gniazda USB-C. Producent zrezygnował natomiast z fizycznych przycisków zmiany stron. Obsługa czytnika odbywa się tylko za pomocą dotykowego ekranu wyposażonego w oświetlenie (bez regulacji temperatury barwowej). Dzięki temu nowy czytnik jest nieco lżejszy (170 g zamiast 182 g) od poprzednika. Pod względem oprogramowania, PocketBook Verse Lite ma mieć wszystkie dostępne na czytnikach tej marki funkcje i usługi, z Legimi i Empik Go włącznie. Jest to więc najtańszy ale też funkcjonalny PocketBook.
PocketBook Verse Lite (źródło: mat. prasowe PocketBook)
Wspomniany PocketBook Basic Lux 4 w dniu premiery wyceniony był na 499 PLN (obecnie oferowany jest po 449 PLN), zaś PocketBook Verse Lite ma kosztować 489 PLN. Na razie nie podano, kiedy nowość trafi na nasz rynek.
Porównanie podstawowych cech czytników serii PocketBook Verse (z czarno-białym ekranem)
|
PocketBook Verse Lite (PB 619) |
PocketBook Verse (PB 629) |
PocketBook Verse Pro (PB 634) |
ekran (przekątna) |
15,2 cm (6”) |
15,2 cm (6”) |
15,24 cm (6”) |
ekran [piksele] |
E-Ink Carta 1024×758 (212 ppi) |
E-Ink Carta 1024×758 (212 ppi) |
E-Ink Carta 1448×1072 (300 ppi) |
płaski front |
nie |
nie |
nie |
ekran dotykowy |
tak |
tak |
tak |
wodoodporność |
nie |
nie |
tak |
wbudowane oświetlenie |
tak |
tak |
tak |
regulacja temperatury barwowej oświetlenia |
nie |
tak (SMARTlight) |
tak (SMARTlight) |
pamięć wewnętrzna [GB] |
8 |
8 |
16 |
procesor [GHz] |
1,0 (dwurdzeniowy) |
1,0 (dwurdzeniowy) |
1,0 (dwurdzeniowy) |
pamięć operacyjna RAM [MB] |
512 |
512 |
512 |
masa [g] |
170 |
182 |
186 |
wymiary [mm] |
156×108×7,6 |
156×108×7,6 |
156×108×7,6 |
fizyczne przyciski zmiany stron |
nie |
tak |
tak |
kolor obudowy |
ciemnoszary |
szaro-niebieski, mglisto-szary |
lazurowy, czerwony |
audio |
nie |
nie |
tak (MP3, M4B) przez adapter lub BT |
Aplikacja Legimi |
tak |
tak |
tak |
Aplikacja Empik Go |
tak |
tak |
tak |
dodatkowe uwagi |
słowniki ABBY Lingvo (m.in. EN-PL), Send-to-PocketBook, Dropbox, możliwość instalowania własnych czcionek i słowników, USB-C |
słowniki ABBY Lingvo (m.in. EN-PL), karta microSD do 128 GB, Send-to-PocketBook, Dropbox, wybudzanie przez okładkę, możliwość instalowania własnych czcionek i słowników, USB-C, opcja wyświetlania w trybie odwróconym |
Send-to-PocketBook, Dropbox, akcelerometr, wybudzanie przez okładkę, BT, TTS (Ivona), słowniki ABBY Lingvo (m.in. EN-PL), możliwość instalowania własnych czcionek i słowników, USB-C, opcja wyświetlania w trybie odwróconym |
premiera rynkowa [rok] |
2025 |
2023 |
2023 |
cena katalogowa [PLN] |
Podsumowanie
PocketBook Verse Lite to chyba pierwszy czytnik tej marki, który nie ma fizycznych przycisków zmiany stron. Do tej pory możliwość zmiany stron bez potrzeby sięgania do ekranu była wyznacznikiem wysokiego komfortu czytania i wyróżnikiem tej marki. Mam nadzieję, że PocketBook nie pójdzie w podobnym kierunku, jak inni producenci czytników i nie zrezygnuje z fizycznych przycisków zmiany stron w swoich droższych urządzeniach.
[Aktualizacja 11 IV 2025 r.]
PocketBook Verse Lite dostępny jest już w firmowym sklepie polskiego dystrybutora marki w cenie 489 PLN.
PocketBook Verse Lite w ofercie Czytio (źródło: czytio.pl)
KOReader jest moim ulubioną aplikacją służącą do czytania e-booków w urządzeniach z systemem Android OS i czytnikach marki PocketBook (wpis: „KOReader dla CZYTNIKÓW PocketBook ROZSZERZA możliwości”).
KOReader rozszerza możliwości czytników, może warto dać mu szansę
Ważne jest dla mnie to, że programu można używać na różnych platformach sprzętowych i systemach operacyjnych. KOReader jest bezpłatny i stale rozwijany. Posiada rozbudowane opcje modyfikacji wyświetlania tekstu (jak choćby płynna, tudzież szeroka regulacja wielkości i pogrubienia tekstu oraz marginesów) i dobrze czyta EPUB-y oraz przyzwoicie PDF-y. A niestety szerokiego wdrożenia wszystkich tych (dość przecież fundamentalnych) funkcji brakuje w wielu czytnikach książek elektronicznych. Można w nim korzystać także z dość niestandardowych opcji jak menedżer plików, tłumaczenie fragmentów tekstu czy notatnik. KOReader działa też całkiem szybko i sprawnie. Niestety, ma on także słabe strony. Należy do nich pogmatwane menu, w którym często trudno się odnaleźć. No i instalacja, która sprawia sporo kłopotów osobom mniej zaawansowanym w komputerowej codzienności. I właśnie ten ostatni problem postanowiłem rozwiązać w postaci jednego, gotowego do wykorzystania pliku instalacyjnego. Zapraszam do lektury poradnika.
Przygotowany przeze mnie pakiet instalacyjny w formacie pbi pozwala na łatwą instalację aplikacji na czytnikach PocketBook
Co oferuje przygotowana przeze mnie wersja? Przede wszystkim automagiczną instalację. Nie trzeba się martwić o to, w które miejsce wgrać jaki plik. Ponadto aplikacja jest także wstępnie skonfigurowana (na przykład ustawiony język polski menu i polskie reguły podziału wyrazów), więc można jej używać bez żadnych dodatkowych konfiguracji. Ponadto dodałem trzy czcionki ładnie wyglądające na ekranie czytnika oraz dwa słowniki (SJP, angielsko-polski).
Instalacja chwilę trwa, ale w przetestowanych przeze mnie czytnikach zawsze kończyła się powodzeniem
KOReadera przygotowałem z takimi ustawieniami, z jakich najczęściej korzystam u siebie. Oczywiście można je zmieniać i nawet dodawać własne, choćby na przykład nowe wtyczki. Jeśli jest w ustawieniach coś, co wydaje się warte zmiany, bardzo proszę o uwagi. Chętnie skorzystam z wiedzy i doświadczenia bardziej zaawansowanych użytkowników.
Instalacja
Sposób instalacji z wykorzystaniem przygotowanego przeze mnie pliku jest maksymalnie uproszczona. Aby zainstalować aplikację KOReader w najnowszej dostępnej wersji (2024.11) na czytniku PocketBook należy:
1. Pobrać na komputer plik KOReader_instalka.pbi;
2. Skopiować plik instalacyjny do katalogu głównego pamięci czytnika, najlepiej przy pomocy kabla USB;
3. Wysunąć bezpiecznie czytnik z systemu i odłączyć kabel USB;
4. W czytnikowej biblioteczce (Książki) przełączyć się na widok „Formaty” i wybrać KOReader_instalki spośród plików w formacie „pbi”;
5. Potwierdzić uruchomienie instalacji.
Po wgraniu pakietu instalacyjnego, należy go odszukać w czytnikowej biblioteczce wśród plików o formacie pbi
To wszystko! Po zakończeniu instalacji, będzie można korzystać z KOReadera i dołączonych przeze mnie czcionek. Jeśli po instalacji pokażą się na ekranie głównym jakieś pliki, które ewidentnie nie są e-bookami (np. KOReader_instalka), możemy je usunąć. W tym celu należy wywołać podręczne menu (przytrzymując palcem wspomniany plik) i wybrać opcję „Usuń z ekranu głównego”.
Po instalacji, można usunąć pakiet z widoku okna głównego (albo całkiem z czytnika)
Korzystanie
Podczas instalacji wgrywany jest plik konfiguracyjny umożliwiający otwieranie e-booków w formacie EPUB przez KOReadera. Jednak bezpośrednio po instalacji, e-booki w formacie EPUB wciąż domyślnie będą otwierane przez oprogramowanie czytnika. Aby skorzystać z KOReadera, należy przytrzymać palcem dany tytuł i z wyskakującego menu wybrać „Otwórz w/KOReader”. Od tego momentu będzie on otwierany domyślnie w KOReaderze. Jeśli chcemy powrócić do otwierania w czytnikowej aplikacji, należy powtórzyć operację z wyskakującym menu, ale tym razem wybrać PB Readera.
Przy domyślnie ustawionej konfiguracji pliki EPUB można otwierać w KOReaderze korzystając z podręcznego menu
Osoby bardziej zaawansowane mogą oczywiście zmienić plik konfiguracyjny extensions.cfg tak, aby zawsze domyślnie używany był KOReader lub aby e-booki w innych formatach także były przez niego obsługiwane z poziomu menu czytnika.
Jeśli chcemy jakiś parametr ustawić jako domyślny, należy go przytrzymać przez chwilę i potwierdzić zmianę na stałe
Jeśli moje ustawienia nie będą odpowiednie, to można je zmienić i zapamiętać jako domyślne. W przypadku dolnego paska formatowania (np. wielkość czcionki) trzeba przytrzymać palcem nową wartość i potwierdzić, że ma być od tej pory domyślna.
Zgodność z czytnikami PocketBook
Plik instalacyjny testowałem na kilku starszych i bieżących modelach czytników PocketBook o różnej wielkości ekranu: PocketBook Touch HD 3, PocketBook Verse, PocketBook InkPad Color 3, PocketBook Era Color. Aplikacja powinna działać na wszystkich nowszych PocketBookach obecnych na rynku. Domyślnie ma ona włączone wyświetlanie w kolorze, więc w przypadku instalacji na urządzeniach z czarno-białym ekranem konieczne może być potwierdzenie (tylko raz, podczas pierwszego uruchomienia), że chcemy używać trybu czarno-białego.
Pakiet instalacyjny KOReadera przygotowywałem na czytniku z kolorowym ekranem, więc przy pierwszym uruchomieniu aplikacji na czytniku z czarno-białym ekranem należy wyłączyć wyświetlanie kolorowe
Podsumowanie
Podsumowując, KOReader łączy ze sobą cechy czytników książek – świetnych urządzeń do czytania oraz aplikacji mobilnych – dających większą acz przydatną funkcjonalność. Co dodatkowo napawa optymizmem, to żywy, wciąż aktualizowany i rozwijany projekt.
KOReader oferuje duży i dość płynny zakres regulacji marginesów (ekran po prawej) i kontrastu oraz pogrubienia tekstu (ekran po lewej)
Warto dodać, że oczywiście nie ma obowiązku korzystania z KOReadera na PocketBookach. Można go traktować jako dodatek. Uwaga! Niestety nie zastąpi on domyślnego oprogramowania w przypadku otwieranie plików pochodzących z wypożyczalni Legimi i Empik Go. Zapewne nie jest to propozycja dla wszystkich. Większości użytkowników wystarczy to co oferuje producent. Ale jeśli brakuje nam jeszcze mniejszego marginesu, trochę szybszego działania, trochę bardziej kontrastowej lub pogrubionej czcionki, warto mu dać szansę. Dołożyłem starań, aby pakiet instalacyjny był bezpieczny, ale też proszę pamiętać, że wszystkie modyfikacje oprogramowania wykonujecie na własną odpowiedzialność.
Do 16 III 2025 r. w księgarni Ebookpoint trwa „powitalna” promocja wielu e-booków grupy Wydawniczej Znak. Podstawowym miejscem do zakupu tytułów Otwartego czy Znaku wciąż pozostaje księgarnia Woblink.
Księgarnia Ebokpoint wita Wydawnictwo Znak (źródło: ebookpoint.pl)
Rozszerzenie oferty księgarni Ebookpoint stało się okazją obniżenia cen o połowę na wiele tytułów Znaku. To dobra okazja, aby uzupełnić biblioteczki, szczególnie w przypadku nowszych pozycji. Znajdziemy m.in. takie nazwiska popularnych autorów, jak Norman Davies, Andrzej Maleszka, Marek Krajewski, Magdalena Grzebałkowska czy Wiesław Myśliwski. Ja osobiście chciałbym zwrócić uwagę także na Wydawnictwo Szczeliny, które stara się przybliżać świat oczami reporterów i nie tylko.
„Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji” Ed Conway |
47,99 PLN
|
|
„Białoruś. Kartoflana dyktatura” Marcin Strzyżewski |
43,99 PLN
|
|
„Utracone cywilizacje. Jak rozkwitały i upadały imperia” Paul Cooper |
89,99 PLN
|
|
„Wojny Putina. Czeczenia, Gruzja, Syria, Ukraina” Mark Galeotti |
74,99 PLN
|
|
„Wiarygodność. Sekret dobrych relacji” Piotr Sztompka |
52,99 PLN
|
|
„To dla Pani ta cisza” Mario Vargas Llosa |
45,99 PLN
|
|
„Prawda” Igor Brejdygant |
34,99 PLN
|
Pełna lista tytułów objętych promocją znajduje się tutaj.
Zawarte w tekście odsyłacze są częścią programu afiliacyjnego Ebookpoint